Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Widzew Łódź 4:0! Kolejorz wygrał w świetnym stylu [RELACJA, ZDJĘCIA]

LEM
Zdjęcia: Marek Zakrzewski i Waldemar Wylegalski
Brawo Lech Poznań! Awans na fotel lidera - i to w prawdziwie mistrzowskim stylu - zasługuje na ogromne pochwały. Takie mecze i tak piękne gole jak z Widzewem Łódź chcemy zawsze oglądać! To był pokaz mocy i skuteczności. Na pojedynek do Warszawy, który za tydzień zadecyduje o tytule mistrza Polski, poznaniacy pojadą fantastycznie podbudowani.

Kiedy przed meczem spiker czytał wyjściowy skład, kibice Lecha nie kryli zaskoczenia. W porównaniu do wygranego meczu z Wisłą były aż trzy zmiany. Zabrakło kontuzjowanych Luisa Henriqueza oraz Aleksa Tonewa, a Kasper Hama-lainen był tylko rezerwowym.

- Myślę, że przerwa dobrze zrobi zarówno Luisowi jak i Aleksowi, a Kasper może wyjdzie w drugiej połowie. Był ostatnio trochę podmęczony, nie przepracował z nami całego okresu przygotowawczego i dlatego zdecydowałem, że usiądzie na ławce - tłumaczył szkoleniowiec Kolejorza Mariusz Rumak, który przed meczem od dziennikarzy Canal + otrzymał nagrodę za tytuł "Trenera kwietnia".

Plan na mecz z Widzewem był prosty. - Chcemy odzyskać skuteczność, strzelać na bramkę łodzian dużo więcej niż w meczu z Wisłą. Chcemy kontrolować to spotkanie i zdobyć trzy punkty - mówił Rumak.

O bramki miał zadbać Łukasz Teodorczyk. "Mercedes Rumaka" długo nie mógł wejść na odpowiednie obroty, ale wszyscy liczyli na to, że pierwszy gol w barwach Lecha strzelony przed tygodniem dam mu "pozytywnego kopa".

Tymczasem pierwszą szansę bramkową miał Widzew. Mariusz Stępiński kapitalnie przyjął piłkę w polu karnym Lecha, ale huknął nad poprzeczką. Racje mieli ci, którzy mówili, że łodzianie, którym nie grozi ani spadek, ani walka o puchary będą grali w Poznaniu bez kompleksów.

Kolejorz próbował wysokim pressingiem odebrać piłkę gościom już na ich połowie i kilka razy to się udało. Ale potem poznaniakom brakowało dokładności. Prostopadłe piłki nie docierały ani do Teodorczyka ani Linettego.

Niewiele jednak brakowało by Kolejorzowi udało się skontrować Widzew. Po rzucie rożnym dla łodzian piłka trafiła do Możdżenia, który świetnie zagrał do Teodorczyka. Napastnik Lecha w sytuacji sam na sam z Mielcarzem zdecydował się na techniczny lob i - niestety - fatalnie spudłował.

"Teo" nie popisał się też w 28 min, kiedy w dobrej sytuacji strzelił obok prawego słupka. Widać było jednak, że Kolejorz zaczyna dominować. Akcje poznaniaków nabierały tempa, uaktywnili się Lovrencsics i Możdżeń. Ten drugi w 34 minucie ładnie zgasił piłkę w polu karnym i uderzył po ziemi.Kibice już widzieli piłkę w siatce. Niestety, lechita pomylił się nieznacznie.

- Zabrakło może 30 cm, ale nie ma co wspominać tej sytuacji, bo gola nie było. Dostałem szansę gry od pierwszej minuty i chcę ją wykorzystać - mówił "Możdżu" w drodze do szatni po pierwszej połowie.

W przerwie Rumak zrobił dwie zmiany. Linettego zmienił Hamalainen, a Teodorczuka najlepszy strzelec Lecha Bartosz Ślusarski. Efekt był natychmiastowy. "Ślusarz" już po 16 sekundach pobytu na boisku posłał mocną bombę pod poprzeczkę, ale Mielcarz obronił to uderzenie.

Pięć minut później po akcji rezerwowych bramkarz Widzewa wybił piłkę na róg. Po dośrodkowaniu Lovrencsicsa, Thomas Phibel posłał piłkę głową przed pole karne. A tam czekał już Możdżeń , który fantastycznym strzałem w samo okienko bramki Widzewa dał Lechowi prowadzenie. Po tym golu nikt już nie powie, że piękniejszej bramki niż przeciwko Manchesterowi City w życiu nie strzeli. "Możdżu" chyba nawet przebił swój wyczyn z Ligi Europy!

Zanim jednak mogliśmy cieszyć się z drugiego gola, na wielkie brawa zasłużył Krzysztof Kotorowski, który rozgrywał wczoraj 200 mecz w ekstraklasie. Doświadczony bramkarz w świetnym stylu obronił bardzo groźny strzał Stępińskiego.

Później jednak swój show kontynuował Możdżeń, idealnie dograł do wychodzącego na czystą pozycję Hamalainena. Pierwszy strzał Fina Maciej Mielcarz zdołał jeszcze odbić. Przy poprawce nie miał już szans. 2:0! W ciągu kwadransa Kolejorz pokazał dlaczego w tym sezonie walczy o tytuł.

Lech nie zadowolił się dwubramkowym prowadzeniem. W 74 minucie wyprowadził wręcz podręcznikowy atak i znokautował Widzewa. Rafał Murawski zagrał na lewą stronę do Huberta Wołąkiewicz, który idealnie zagrał w pole karne do nadbiegającego Ślusarskiego. Wystawioną jak na tacy piłkę "Ślusarz" pewnym uderzeniem umieścił w siatce. To było jego jedenaste trafieni e w sezonie.

Swojego szóstego gola już w doliczonym czasie gry zdobył Lovrencsics . Lech zainkasował trzy punkty, awansował na fotel lidera i czeka na to jak odpowie dziś Legia. Drużyna Jana Urbana gra w Białymstoku.

Lech - Widzew 4:0
Bramki: Możdżeń 50, Hamalainen 60, Ślusarski 74, Lovrencsics 90+3
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 21.104
Lech: Kotorowski - Kędziora, Ceesay, Kamiński, Wołąkiewicz (85. Djurdjević)- Trałka, Murawski - Możdżeń, Linetty (46. Hamalainen) Lovrencsics - Teodorczykl (46. Ślusarski) Trener: Mariusz Rumak
Widzew: Mielcarz - Broź, Abbesl, Phibel, Płotka - Okachi, Kasprzak (58. Nowak) Kaczmarek, Dudek (58. Ben Dhifallah), Pawłowski - Stępiński (76. Rybicki). Trener: Radosław Mroczkowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lech Poznań - Widzew Łódź 4:0! Kolejorz wygrał w świetnym stylu [RELACJA, ZDJĘCIA] - Głos Wielkopolski

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki