Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmierzch trzech rektorów dwóch kadencji

Maciej Kałach
Po kadencji prof. Włodzimierza Nykiela zostanie m.in. nowy gmach Wydziału Filologicznego.
Po kadencji prof. Włodzimierza Nykiela zostanie m.in. nowy gmach Wydziału Filologicznego. Krzysztof Szymczak
Ulica profesora Włodzimierza Nykiela, aleja profesora Stanisława Bieleckiego, plac profesora Pawła Górskiego. Czy takie obiekty pojawią się kiedyś w planie Łodzi?

Okazja do nazewniczych projekcji jest dobra, bo trzej wymienieni profesorowie zaczynają właśnie ostatni rok swoich drugich kadencji rektorskich w największych uczelniach regionu - w Uniwersytecie Łódzkim, Politechnice Łódzkiej oraz w Uniwersytecie Medycznym w Łodzi.

Najdłuższa kadencja w historii Uniwersytetu Łódzkiego

Prof. Tadeusz Kotarbiński, pierwszy rektor UŁ, swoją ulicę ma - nieopodal Teofilowa. Zresztą nie tylko w Łodzi, bo wkład naukowca w filozofię w ten sposób uznała Warszawa, Słupsk czy Bydgoszcz. Jeżeli w poczcie rektorów UŁ nazwisko Kotarbińskiego najbardziej rzuca się w oczy, prof. Nykiel już teraz zajmuje w nim wyjątkowe miejsce: jest najdłużej sprawującym władzę szefem największej łódzkiej uczelni.

Sprawiła to reforma wprowadzona u progu pierwszej kadencji profesora Nykiela. Przed nim Senat UŁ wybierał rektora na trzy lata, a potem zwykle następowała reelekcja. Tak było w przypadku czterech poprzedników Włodzimierza Nykiela, w tym prof. Wiesława Pusia, kierującego uczelnią w latach 2002-2008.

O ile w 2008 r. walcząc o pierwszą kadencję prof. Nykiel musiał się sporo napocić - wygrał w drugiej turze, wcale nie mając najlepszego wyniku z kandydatów w pierwszej - reelekcję zapewniło urzędującemu rektorowi znaczne zaufanie środowiska akademickiego: nie wystawiło w 2012 r. kontrkandydata. W takiej sytuacji, zamiast wyborów na uczelni, odbywa się plebiscyt. Na 186 ważnych głosów, oddanych przez grono 200 elektorów (wyłonionych ze wszystkich „stanów” - od studentów do profesorów), 171 było „za” prof. Nykielem, 15 „przeciw”. Rektor odebrał to jako dowód zaufania i był wyraźnie wzruszony.

Na początku szefowania UŁ prof. Nykiel bardzo często posługiwał się hasłem: „Nasz uniwersytet - w naszym mieście”. I z realizacji tego sloganu warto go rozliczać w przyszłości, przy ewentualnym przyznawaniu mu choć skwerku np. w Nowym Centrum Łodzi.

Z punktu widzenia władz niemal „umierającego” demograficznie miasta najważniejszą rolą wielkich uczelni wydaje się utrzymywanie w nim i przyciąganie do niego młodych ludzi. Jak UŁ radził sobie z niżem w XXI wieku? Na początku kadencji prof. Pusia liczba studentów UŁ lekko przekraczała 40 tys., zaś w 2007 r. spadła do 38 tys. Według raportu GUS z 2014 r. UŁ był wtedy uczelnią prawie 37-tysięczną. Zapaści nie ma, chociaż rewolucję przeszedł model studiowania. Jeszcze w środku urzędowania prof. Pusia za naukę w UŁ płacił prawie co drugi student, teraz - w przybliżeniu - co czwarty.

Ekipa Włodzimierza Nykiela dała, korzystając ze zmian w prawie akademickim, zielone światło do tworzenia się nowych studiów. Dane z 2007 r. mówią o 34 prowadzonych wtedy kierunkach, teraz jest ich ponad dwa razy więcej. Nie pojawiły się za to nowe wydziały - jak za kadencji prof. Pusia (Wydział Chemii) czy prof. Stanisława Liszewskiego (Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych).

To właśnie z nowymi kierunkami najbardziej kojarzy się praktyczna realizacja hasła o uniwersytecie w mieście. Nowe studia mają dać Łodzi specjalistów pracujących dla centrów analityczno-księgowych, stąd lingwistyka dla biznesu czy bankowość i finanse cyfrowe.

Jednocześnie ekipa prof. Nykiela utrzymała nabór na kierunki „najbardziej humanistyczne”, chociaż na pewnym etapie przedostatniej z letnich rekrutacji nieuruchomienie groziło etnologii oraz archeologii.

To właśnie „humaniści” otrzymali w kadencji 2008-2016 najdroższy prezent od swojej uczelni. Chodzi o nowy budynek Wydziału Filologicznego za ok. 100 mln zł. Wizualnie to właśnie „przenikające się prostopadłościany” będą kojarzyć się z kadencją prof. Nykiela.

Z „wielkiej trójki” rektorów przyszłość Włodzimierza Nykiela jest najbardziej określona. Jako łódzka „jedynka” PO na liście do Sejmu, profesor ma zapewniony mandat. Pozostaje pytanie, czy stanie się posłem z ostatnich ławek, czy (w razie zwycięstwa Platformy) np. ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, jak prof. Michał Seweryński, rektor UŁ w latach 1990-1996 oraz szef wspomnianego resortu za rządów PiS.

Najbardziej prawdopodobną drogą dla prof. Nykiela wydaje się rola, skupionego na pracach w komisjach, eksperta - w końcu jest specjalistą od prawa i podatków, które PO chce reformować.

Za to obecny rektor raczej nie stanie się jedną z medialnych twarzy Platformy. Wypowiada się zbyt spokojnie, raczej nie zmieściłby się w telewizyjnej „setce”, jak inny profesor z Uniwersytetu Łódzkiego - Stefan Niesiołowski.

Podczas uczelnianych wyborów w 2008 r. konkurentem Nykiela byli m.in. dwaj prorektorzy ustępującego z szefowania UŁ prof. Pusia. Czy sytuacja może powtórzyć się u progu kadencji 2016-2020? Dla mediów o strategii uczelni (w tym o współpracy z biznesem) bardzo często wypowiada się prof. Jarosław Płuciennik, obecny prorektor ds. programów i jakości kształcenia, m.in. literaturoznawca. Z kolei prof. Zofia Wysokińska, min. ekonomistka i prorektor ds. współpracy z zagranicą, mogłaby się chwalić przed kolegium elektorskim rosnącym umiędzynarodowieniem uczelni. Rok 2013 był pierwszym w historii UŁ, w którym zdobywało na niej wiedzę ponad 1000 cudzoziemców.

Wczoraj uczelnia poinformowała, że obcokrajowców w roku akademickim 2015/2016 będzie aż 1600, zaś w sobotę powita ich prezentując nowy mural na „Wieży Babel” (czyli akademiku nr XIV) prof. Antoni Różalski, prorektor ds. nauki UŁ i m.in. specjalista od bakterii.

Nie zaskoczyłby także start w wyborach prof. Bogdana Gregora, m.in. znawcy marketingu oraz prorektora ds. ekonomicznych UŁ w ekipie Nykiela. Gregor jest prezentowany jako twarz programu „Absolwent VIP”, który wiąże w pary (na zasadzie relacji uczeń-mistrz) zdolnych studentów UŁ z wychowankami uczelni, którzy odnieśli sukces w biznesie, ale także w polityce czy nawet w muzyce pop.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Stanisław „Budowniczy” Bielecki z Politechniki Łódzkiej

Swoją ulicę, jak Tadeusz Kotarbiński, ma także prof. Bohdan Stefanowski, organizator i pierwszy rektor Politechniki Łódzkiej. Prof. Stanisław Bielecki nie jest, ani pierwszy, ani (jak Nykiel u siebie) najdłużej panujący. 12 lat na PŁ rektorował bowiem prof. Jan Krysiński (kadencje 1990-1996 oraz 2002-2008). Profesor Bielecki był u poprzednika prorektorem ds. nauki i rozwoju uczelni, w wyborach 2008 pokonał trzech kontrkandydatów i do zdobycia większości głosów potrzebował tylko jednej tury. Wybory w 2012 r. były plebiscytem: reelekcja nastąpiła przy 80 głosach „za”, „przeciw” zakreśliło 24 elektorów.

Po pierwszej kadencji rektor Bielecki chwalił się m.in. wzrostem liczby kierunków „z 41 do 52, przy ustabilizowanej liczbie studentów na poziomie 20 tys.”, która utrzymuje się obecnie. Szef PŁ lubi mówić o wdrażaniu nowoczesnych technologii do biznesu: zobaczymy, jakie będą dalsze losy „łódzkiego” grafenu, z którego, według zapowiedzi, mają powstawać np. bezpieczne zbiornik paliwowe dla samochodów przyszłości.

Na poziomie „przyciągania” młodych do uczelni - a tym samym do miasta - politechnika odniosła spory sukces propagandowy wiosną tego roku, najpełniej z łódzkich uczelni ujawniając swój raport na temat losów absolwentów (badanych od 2009 r.). Otwartość w przekazywaniu tych danych nie dziwi: z opracowania wynika m.in., że w 5 lat po ukończeniu studiów co piąty absolwent PŁ zarabia 7-10 tys. zł netto. Jak na warunki łódzkie, trzeba powiedzieć „aż co piąty”. W budowaniu dobrej atmosfery wokół uczelni rektorowi Bieleckiemu towarzyszy więc rynek pracy: coraz bardziej łaskawy m.in.dla informatyków, których politechnika kształci na dwóch wydziałach.

Do 2014 r. wydawało się, że największą inwestycją w kampusie PŁ, rozpoczętą za kadencji prof. Bieleckiego, będzie Fabryka Inżynierów XXI wieku, która stoi przy ul. Stefanowskiego - uczelnia pozyskała na nową siedzibę Wydziału Mechanicznego 54 mln zł z funduszy unijnych. Jednak rok temu ruszyła budowa Łódzkiego Akademickiego Centrum Sportowo-Dydaktycznego za 123 mln zł. Politechnika przez kilka lat ubiegała się o zamknięcie budżetu centrum, w końcu, oprócz środków własnych, zaangażowano pieniądze samorządowe, ministerstw sportu oraz nauki. Prof. Bielecki obiektu (przede wszystkim z pływalnią rozmiarów „olimpijskich”, której w Łodzi tak brakuje) jako rektor już nie zdąży otworzyć, ale, owszem, kamień węgielny - pod „superbasen” w połowie jego wznoszenia - położy. Uroczystość odbędzie się 6 października jako część inauguracji roku akademickiego 2015/2016.

Prof. Bielecki po „rektorowaniu” na pewno nie będzie się nudził. To wszak specjalista m.in. od badań, które dają nowoczesne materiały opatrunkowe w oparciu o mikrobiologiczną celulozę. A poprzednik Bieleckiego wciąż jest aktywnym naukowcem - 15 października Instytut Maszyn Przepływowych PŁ specjalnym seminarium świętuje 80. urodziny prof. Krysińskiego.

A może Bielecki - jak Krysiński - powróci po obowiązkowej przerwie na kolejne rektorskie kadencje: gdy np. polepszy się klimat do realizacji jego sztandarowego pomysłu sprzed kilku lat, czyli połączenia łódzkich uczelni publicznych w rodzaj konfederacji.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Prof. Górski. Rektor, który nie musiał martwić się niżem

Jeśli Stanisław Bielecki „zaczął” wielki basen, to prof. Paweł Górski „skończył” wielki szpital. Czyli Centrum Kliniczno-Dydaktyczne Uniwersytetu Medycznego. Moloch w rejonie ulic Pomorskiej i Czechosłowackiej wznoszony od 1975 r. przyjął pierwszego pacjenta 39 lat później - pod koniec drugiej kadencji obecnego rektora Uniwersytetu Medycznego (żeby nie było tak słodko, przypomnijmy, iż „działa” tylko połowa kondygnacji gmaszyska, a dla precyzji, iż dydaktyczna część CKD, okalająca wieżowiec ruszyła w 2013 r.)

Prof. Paweł Górski w 2008 r. zwyciężył w uczelnianych wyborach jako kierownik Kliniki Pneumonologii i Alergologii pod hasłami: „Dobra obyczajowość akademicka”, „Tyle wart uniwersytet, ile jego absolwent” oraz „Największym skarbem uczelni są zatrudnieni w niej ludzie”. Wygrał w drugiej turze pokonując prof. Adama Dzikiego, w pierwszej odpadła prof. Daria Orszulak-Michalak. W 2012 r. do rywalizacji z prof. Górskim stanął jego poprzednik prof. Andrzej Lewiński (szef UM z lat 2002-2008) i przegrał: 140 do 354.

Rektor UM jako jedyny z „wielkiej trójki” zdążył wygłosić już swoje ostatnie przemówienie inauguracyjne. Stwierdził m.in, że pod względem naukowym jego uczelnia jest najlepsza spośród wszystkich 141 publicznych szkół wyższych w Polsce.

Na pewno Uniwersytet Medyczny nie ma problemu z popularnością wśród kandydatów. Na kierunek lekarski Wydziału Lekarskiego wpłynęło w ostatniej rekrutacji aż 5,5 tys. zgłoszeń. Więcej kandydatów nie zanotowała żadna inna specjalność w Łodzi (prawnikami po UŁ chce zostać ok. 1,5 tys. młodych ludzi, aktorami po Szkole Filmowej w Łodzi - ok. 800).

Obecnie na 5 wydziałach Uniwersytetu Medycznego kształci się tutaj 8,5 tys. studentów, a wśród nich 400 osób z zagranicy na studiach w języku angielskim. Jak we wtorek informował prof. Paweł Górski w zeszłym roku akademickim uczelnia zanotowała pokaźny zysk finansowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki