Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jan Krysiński: "Trzeba zmniejszyć liczbę studentów"

rozm. Piotr Brzózka
Krzysztof Szymczak
Z prof. Janem Krysińskim, byłym rektorem Politechniki Łódzkiej, rozmawia Piotr Brzózka

Rząd Japonii apeluje do władz uczelni wyższych o wygaszanie kierunków humanistycznych, społecznych. Jeden z ministrów mówi wprost: „Zamiast zajmować się teorią, będziemy edukować naszych studentów pod kątem potrzeb rynku pracy”. Wspominam Japonię nie przypadkiem, bo w Polsce też coraz częściej formułowane jest takie stanowisko. Dla Pana to podejście szokujące czy adekwatne do współczesnych czasów?

Szokujące i niezrozumiałe, bo m.in. humaniści świadczą o kulturze narodu. Natomiast rzeczywiście, być może za dużo się ludzi w tych kierunkach kształci, co powoduje, że nie mogą oni znaleźć pracy, są sfrustrowani. A i poziom kształcenia jest niższy. Jestem za tym, żeby doprowadzić do pewnej równowagi między zapotrzebowaniami rynku a liczbą absolwentów, wychodzących z poszczególnych kierunków. O ile pomysł, by likwidować kierunki humanistyczne jest dla mnie zupełnie nie do pomyślenia, o tyle nie należy też przesadzać. W Polsce anegdotyczna jest już przecież olbrzymia liczba studentów oraz kandydatów na studia z psychologii. Jakiś rozsądek w tym powinien być.

Ale oprócz publicznych, mamy też uczelnie prywatne, a tu kluczowe są wpływy z czesnego. Ludzie chcą iść na psychologię, takie studia nie są kosztochłonne, więc się je organizuje na potęgę.

W tym cały problem. Proszę zobaczyć, jaką masówkę zrobiono ze studiami z organizacji i zarządzania. Szkoły niepaństwowe „wyprodukowały” ludzi, dla których nie ma pracy. Dołożyły się tu także szkoły państwowe. Powinno brać się pod uwagę zapotrzebowanie rynku pracy przy równoczesnej interwencji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Nie jest to łatwe, ale konieczne. Jest też drugi problem. Nie wszyscy kandydaci nadają się na studia wyższe. Mamy system, który wciąż jeszcze częściowo uzależnia finansowanie uczelni od liczby studentów, co doprowadziło do masowości studiów wyższych. To było uzasadnione w roku 1990, kiedy Polska miała 400 tys. studentów. Wprowadzono finansowanie proporcjonalne do liczby przyjętych studentów i w ciągu 10 lat z 400 tysięcy zrobiły się 2 miliony. Dziś niż demograficzny sprawił, że uczelnie biją się o kandydatów, dochodzi do tego, że politechniki przyjmują kandydatów, którzy nie zdawali na maturze matematyki na poziomie rozszerzonym. To jest klęska, bo poziom podstawowy na maturze to proste rachunki. Dlatego uważam, że mimo wszystko powinno się wrócić do egzaminów wstępnych.

Uprzedził Pan moje pytanie...

Tak, powinniśmy selekcjonować kandydatów, co poprawiłoby ich jakość i doprowadziło do zmniejszenia liczby studentów. W tej chwili studia techniczne to zaledwie 25 godzin zajęć tygodniowo. Skutek jest taki, że nie można studentów porządnie nauczyć. Poziom niezwykle spadł. Gdybym obecnemu absolwentowi mojej specjalności dał temat mojej pracy dyplomowej, którą pisałem ponad pół wieku temu, to nie wiem, czy wiedziałby, od czego zacząć. Zniknęło kształcenie konstruktorów, nie ma kadry. Przyczyniła się do tego zmiana systemu po 1989 roku. Weszły do Polski zachodnie koncerny z własnymi ośrodkami naukowo-badawczymi, więc konstruktorów właściwie nie potrzebowano. Teraz się ich poszukuje. Przykładem jest biuro Airbus Helicopters w Łodzi. Należy podnieść poziom studiów. Tymczasem dziś na studiach dziennych studenci pracują. Nie chodzą za to na wykłady, bo nie ma dyscypliny. Wartość dyplomu szalenie spadła. Są wyjątkowe jednostki, ale średni poziom spadł.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zaczynający się rok akademicki przyniesie wybory nowych rektorów na dużych łódzkich uczelniach. Jakie najważniejsze problemy do rozwiązania będą czekać na nowe władze?

Główne wyzwanie to podniesienie poziomu studiów. Tylko czy to jest wyzwanie dla samych rektorów? Potrzebna jest zmiana systemu. Gdybyśmy obniżyli liczbę studentów i podnieśli dotacje, to wówczas mielibyśmy większą liczbę godzin zajęć w tygodniu, więcej kształcących projektów i poziom by się podniósł. Ale z tego się robi kwestia polityczna. Bo jeśli zmniejszymy liczbę studentów, a nie zwiększymy możliwości zatrudnienia na poziomie średnim zawodowym, to rynek się zapełni bezrobotnymi... Niedługo zacznie się na uczelniach kampania wyborcza, jestem bardzo ciekaw, co powiedzą kandydaci na rektorów, jak widzą tę sytuację.

A jak Pan ocenia kończące się kadencje rektorskie profesorów Stanisława Bieleckiego , Włodzimierza Nykiela czy Pawła Górskiego ?

Oceniam dobrze. Na PŁ zostało zrobionych wiele inwestycji, ruszyła budowa Łódzkiego Centrum Sportu, to będzie bardzo ważna inwestycja dla Łodzi akademickiej i dla mieszkańców. W rankingu „Rzeczpospolitej” i „Perspektyw” PŁ od lat utrzymuje się na 4. miejscu wśród uczelni technicznych. Jeszcze moja ekipa wprowadziła uczelnię z 9. na 4. miejsce i to się udaje utrzymać. Przed nami tylko trzy dużo większe uczelnie. A Uniwersytet Łódzki i Uniwersytet Medyczny podtrzymują swoje pozycje w rankingu, z tendencją awansu.

Ostatnie lata przyniosły łódzkim uczelniom rozwój, ale głównie budowlany. Było trochę tak jak z Polską - wylano w tym czasie dużo betonu.

To prawda, ale trzeba pamiętać, że były duże zaległości. W tej chwili należy te lokale dobrze wykorzystać, to też jest problem, bo eksploatacja kosztuje. Na Politechnice, mam nadzieję, będzie to się odbywało m.in. drogą rozwoju współpracy z przemysłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Jan Krysiński: "Trzeba zmniejszyć liczbę studentów" - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki