Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Koziej: Rosjanie i Zachód nie zaryzykują starcia w Syrii

Sławomir Sowa
Stanisław Koziej
Stanisław Koziej Bartek Syta
Z gen. Stanisławem Koziejem, byłym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, rozmawia Sławomir Sowa

Czy po pierwszych rosyjskich bombardowaniach w Syrii jest Pan sobie w stanie wyobrazić, że w powietrzu dojdzie do przypadkowego starcia z samolotami amerykańskimi, brytyjskimi lub francuskimi, które atakują w Syrii Państwo Islamskie?
Nie zakładam takiej sytuacji. Jestem przekonany, że obydwie strony zachowają rozsądek. Widać to było zresztą po pierwszych bombardowaniach rosyjskich. Samoloty rosyjskie unikały wchodzenia w przestrzeń, gdzie mogłyby się natknąć na samoloty koalicji. Teraz już toczą się rozmowy między wojskowymi obydwu stron, aby ustalić zasady współpracy. Jest to sytuacja wymuszona przez politykę faktów dokonanych, którą zastosowała Rosja. Nikt jednak nie zaryzykuje, aby zostawić sprawy samym sobie i ryzykować incydenty w przestrzeni powietrznej. Jak to w życiu bywa, może dojść do jakichś przypadkowych zdarzeń, ale moim zdaniem, ryzyko, że do czegoś takiego dojdzie, jest minimalne.

Ale pole konfliktu zostało już wczoraj zarysowane. Rosjanie twierdzą, że bombardowali cele Państwa Islamskiego, czyli wspólnego wroga, natomiast Amerykanie zasugerowali, że bomby spadły na umiarkowaną opozycję syryjską, popieraną przez Zachód.
Ten konflikt interesów jest widoczny od samego początku zaangażowania rosyjskiego. Głównym celem Rosji jest niedopuszczenie do upadku reżimu Al-Asada, który umożliwia Rosjanom utrzymywanie baz wojskowych w Syrii. Te bazy są dla Rosji niezmiernie ważne, pozwalają im swobodnie operować na Morzu Śródziemnym. I to było zapewne głównym powodem zbrojnej rosyjskiej interwencji. Przypuszczalnie Rosjanie uznali, że Al-Asad długo już nie wytrzyma i trzeba go jakoś wesprzeć. Amerykanie zaś chcą obalić Al-Asada, korzystając z pomocy umiarkowanej opozycji syryjskiej. Rosjanie twierdzą, że bombardują terrorystów, tyle że dla nich terrorystami są wszyscy, którzy walczą z reżimem Al-Asada.

Pańskim zdaniem wejście Rosjan podniesie napięcie czy z czasem doprowadzi do wygaszenia walk w Syrii i Iraku?
To będzie zależało od tego, czy Zachód będzie chciał współpracować z Rosją i na jakich warunkach. Na tym początkowym etapie trudno mówić o współpracy, natomiast w dłuższej perspektywie można sobie wyobrazić, że Rosjanie i Zachód się dogadają co do wspólnego zwalczania Państwa Islamskiego. Ale to by musiało oznaczać ustępstwa ze strony Zachodu.

Dlaczego tylko Zachodu?
Bo dla Rosji oznaczałoby to zapewne utratę baz. Być może kompromisem byłoby dogadanie się co do następstwa po Al-Asadzie, które z jednej strony byłoby kontynuacją polityki Al-Asada, ale nie przez niego samego. Wówczas Rosja i Zachód mogłyby razem zwalczać Państwo Islamskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Stanisław Koziej: Rosjanie i Zachód nie zaryzykują starcia w Syrii - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki