Tydzień temu piłkarze trenera Rafała Ulatowskiego bezbramkowo zremisowali w Kluczborku z MKS, a w sobotę nie potrafili na GIEKSA Arenie pokonać bramkarza Pogoni Siedlce. - Jak się nie wygrywa u siebie, to punkt na pewno nie cieszy - mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec bełchatowskiego zespołu.
W porównaniu do poprzedniego spotkania poprawiła się sytuacja kadrowa GKS, bo do drużyny mógł wrócić Patryk Rachwał. Ostatecznie przed spotkaniem okazało się, że nadal Ulatowski nie może korzystać z Szymona Stanisławskiego, który nadal odczuwa skutki grypy. Z kolei za kartki pauzował Lukas Klemenz.
Ulatowski zdecydował się na bardziej ofensywne ustawienie, niż w poprzednich meczach, bo jednego z defensywnych pomocników zastąpił bardziej kreatywny Jakub Serafin. Z kolei w przodu biegali dwaj napastnicy Bartłomiej Bartosiak i szczególnie zmotywowany do gry Cezary Demianiuk, który występował przeciwko swojemu macieżystemu klubowi.
Od początku jednak niewiele ciekawego się działo. Obie drużyny miały kłopoty z przeprowadzeniem groźniejszych akcji, więc kibice, z czterokrotnym mistrzem olimpijskim w chodzie Robertem Korzeniowskim na trybunach, musieli się nudzić. W pierwszym kwadransie gry groźniejszy strzał oddał tylko były napastnik Widzewa Mariusz Rybicki, który obecnie występuje w Pogoni, ale minimalnie chybił. Z kolei w 26. minucie przed szansą stanął Demianiuk, któremu świetną piłkę zagrał Serafin. Niestety, napastnik PGE GKS przestrzelił, a kilka chwil później przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Do końca pierwszej połowy nic ciekawego się już nie wydarzyło.
Niestety, w drugiej połowie też niewiele się działo, a obie drużyny skupiały się na walce w środkowej strefie boiska. Z sytuacji stworzonych przez piłkarzy PGE GKS można wyróżnić tylko dwie - najpierw wprowadzony po przerwie Hieronim Gierszewski nie potrafił pokonac Rafała Misztala, a później kolejny z rezerwowych Dawid Flaszka posłał piłkę nad poprzeczką. A z kolei goście sprawiali wrażenie zadowolonych z wyniku i nie niepokoili Pawła Lenarcika. Sędzia musiał ich często napominać, bo bronili remisu nie zawsze zgodnie z przepisami i w związku z tym kończyli mecz w dziesiątkę.
- W drugiej połowie czekaliśmy na tę jedną sytuację, bo w każdym meczu taką stwarzamy - mówił Ulatowski. Niestety, w sobotę jego drużyna doskonałej okazji bramkowej się nie doczekała i znów musiała zadowolić się remisem.
Do tego szkoleniowiec PGE GKS może być problem, bo po meczu z Pogonią kolejni zawodnicy zgłosili problemy ze zdrowiem.
- Walczymy z przeziębieniem, bo w szatni zapanował jakiś wirus. Sześciu zawodników zgłosiło po meczu dolegliwości i ból głowy, a dzisiaj brakowało nam Szymona Stanisławskiego, który pomógłby utrzymać piłkę - komentował trener Ulatowski.
W sobotę bełchatowianie rozegrają prestiżowy dla swojego trenera mecz w Legnicy z Miedzią, ale już wiadomo, że skład będzie osłabiony. Nawet jeśli przeziębieni piłkarze wyleczą się, to na pewno w drużynie zabraknie pauzującego za żółte kartki kapitana zespołu Patryka Rachwała i powołanego na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Klemenza.
- Musimy przez tydzień wypracować optymalny skład, by zaprezentować się lepiej w ofensywie. Tu jest mnóstwo do poprawy - dodał Ulatowski.
PGE GKS BEŁCHATÓW - POGOŃ SIEDLCE 0:0
PGE GKS: Lenarcik - Witasik, Michalski, Cverna, Kuban - Wroński (74, Flaszka), Rachwał I, Serafin, Papikjan (83, Zięba) - Bartosiak (46, Gierszewski), Demianiuk. Trener: Rafał Ulatowski.
Pogoń: Misztal - Wrzesiński, Zembrowski, Żytko I, Chyła I - Ceglarz (68, Ogrodnik), Dybiec II I90, Bodziony (90, Wójcik), Dmowski I (77, Dzięcioł I), Rybicki - Dzięgielewski. Trener: Marcin Sasal.
Sędziował Mariusz Korpalski (Toruń)
Widzów: 1511
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?