Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Król Julian jest gwiazdą zoo [ZDJĘCIA]

Joanna Barczykowska
Łódzkie zoo obudziło się już z zimowego snu, choć sen jest w tym wypadku tylko przenośnią. W naszym ogrodzie zoologicznym nie ma rodzimych gatunków zwierząt, tj. niedźwiedzi brunatnych, które zapadają w prawdziwy zimowy sen. Większość mieszkańców pochodzi z ciepłych rejonów Ameryki Południowej, Afryki i Azji. W Łodzi żyją w cieplarnianych warunkach, nawet gdy aura nie sprzyja. Ciepłe promienie słoneczne z pewnością dodały mieszkańcom zoo wiosennej energii i wyciągnęły ich z boksów i klatek. Większość zwierząt całe dnie spędza na wybiegu, co bardzo cieszy zwiedzających.

Król Julian i cztery piękne damy

Ulubieńcami publiczności w łódzkim zoo stały się bez wątpienia lemury. Do Łodzi pod koniec kwietnia przyjechały cztery samice i jeden samiec - pięcioletni Julian. Łodzianie od razu ochrzcili go królem Julianem, gdyż zwierzątko przypomina im bohatera popularnej bajki "Madagaskar".

Samice - Fauna, Izy, Tonga i Zaza mają od dwóch do czterech lat. Do łódzkiego ogrodu przyjechały z Holandii. Mają stworzyć z Julianem rodzinę, ale na razie przebywają w osobnych klatkach. Po kwarantannie zadomowiły się w budynku małpiarni. Mieszkają naprzeciwko małp - tamaryny dwubarwnej i blisko koczkodanów. Samice mieszkają w klatce obok samca, ale dzieli ich krata. Zanim stworzą stado, muszą najpierw lepiej się poznać. Samice pochodzą bowiem z jednej rodziny i znają się... jak łyse konie. Wszystkie przyjechały z holenderskiego ogrodu. Pochodzą z jednego stada liczącego 20 członków. Z kolei Julian, nazywany przez łodzian sympatycznym królem Julianem, pochodzi z opolskiego zoo i do Łodzi przyjechał sam. Samiec na razie jest odizolowany od reszty, ale coraz częściej wkłada ciekawskie łapy przez kratę do koleżanek. Bardzo szybko zaaklimatyzował się w Łodzi i jest jednym z aktywniejszych zwierzątek.

- Już rozpoczęliśmy proces socjalizacji. Samice widzą się z samcem przez siatkę i mogą się już poznać organoleptycznie. Ważny jest jednak fakt, że to samice wybierają sobie partnerów, a nie na odwrót. My mamy cztery samice i to najstarsza z nich podejmie decyzję. Mamy jednego samca, dlatego samice nie mają wielkiego wyboru, ale mogą zawsze zdecydować o tym, że pozostaną same - mówi Magdalena Janiszewska, naczelnik łódzkiego ogrodu zoologicznego. - Jeśli jednak najstarsza z nich wybierze Juliana, to stworzą stado i na to liczymy. Musimy dać im jednak trochę czasu.

Lemury na razie mieszkają w małpiarni, ale kiedy stworzą dużą rodzinę, pracownicy zoo planują je przenieść na słynną skałę pawianów. Teraz zamieszkują ją makaki wanderu, które przeprowadziły się tam w zeszłym roku. Makaki nie są jednak zbyt aktywnymi mieszkańcami i nie przyciągają zbyt wielu zwiedzających. Wrócą do małpiarni.

- Lemury to bardzo ciekawe, sympatyczne, ruchliwe i aktywne zwierzęta. Zamieszkają w pomieszczeniach na wybiegu dla makaków. Chcemy ożywić to miejsce, a lemury mają szansę stać się przebojem naszego ogrodu - mówi Magdalena Janiszewska.

Rodzina lemurów na skałce ma się pojawić już latem. Do tego czasu zostanie ona przystosowana do potrzeb nowych mieszkańców. Ma być tam więcej roślinności i strumień wody.

Lemury katta to gatunek małpiatki zamieszkujący południowo-zachodnie części wyspy Madagaskar. Lemury żyją na otwartych, suchych i skalnych, mało zalesionych terenach. Zawsze łączą się w grupy - od pięciu do nawet 20 osobników. Lubią chować się w jaskiniach. Żywią się nasionami, liśćmi i czasem owadami. Lemury katta zdobyły ogromną popularność dzięki filmom animowanym - "Madagaskar" i "Pingwiny z Madagaskaru". Ulubionym bohaterem jest król Julian. Teraz łodzianie mają swojego Juliana.

Koczkodany stworzyły dobre małżeństwo

Najmłodszym mieszkańcem zoo i niekwestionowanym pupilem pracowników jest z kolei koczkodan nadobny. Maleństwo przyszło na świat miesiąc temu, ale pracownicy ogrodu nie poznali dotąd płci dziecka. Matka nie odstępuje go na krok.

O wielkiej wadze tych narodzin świadczy fakt, że łódzkie zoo na rozmnożenie koczkodanów czekało aż 12 lat. Mama z dzieckiem mieszkają w budynku małpiarni. Mały cały czas jest na wybiegu, dlatego zwiedzający mogą zobaczyć go podczas zabawy z rodzicami.

- Koczkodany nadobne niechętnie rozmnażają się w niewoli. Mimo tego, że łódzkie zoo jest europejskim koordynatorem gatunku i jesteśmy instytucją, która decyduje, który koczkodan gdzie i kiedy ma wyjechać, na przychówek musieliśmy czekać aż 12 lat. Jesteśmy też instytucją, która ma prawo wyboru. Mogliśmy wybrać sobie konkretnego osobnika z populacji europejskiej. Wybieraliśmy z różnych kolekcji europejskich i łączyliśmy te zwierzęta. Próbowaliśmy naprawdę wielu kombinacji. Mimo tego przez tyle lat nie udało nam się stworzyć odpowiedniej pary. Z małpami jest jak z ludźmi. Nie wystarczy połączyć ze sobą samca i samicy. Małpy muszą się jeszcze sobie spodobać - tłumaczy Janiszewska.

Koczkodany są agresywnym gatunkiem. Bardzo niechętnie rozmnażają się w niewoli. Trudno też łączą się w pary.

- Przez 12 lat próbowaliśmy wielu związków. W końcu mamy bardzo zgraną parę - mówi Janiszewska. - Ta samica rodziła po raz pierwszy i okazała się bardzo dobrą mamą. Chętnie opiekuje się potomkiem, co niestety nie jest normą przy pierwszej ciąży. Często poród jest dla małp tak dużą traumą, że matka nie chce się potem zajmować dzieckiem. A tu jest inaczej i bardzo się z tego cieszymy.

Matka zajęła się swoim dzieckiem od pierwszego dnia. Pracownicy małpiarni uważają, że koczkodany stworzyły bardzo dobre i zgrane małżeństwo.

Oprócz koczkodanów w łódzkim zoo w zeszłym miesiącu na świat przyszły jeszcze dwa lemury wari.

- Bardzo się z tego cieszymy. Ten gatunek mamy od wielu lat i nasze pary kilka razy się już rozmnażały. Tym razem samica urodziła bliźnięta. Zwierzątka są już na wybiegu - mówi Janiszewska.

Z kolei wielbłąd Dredek na początku maja obchodził swoje pierwsze urodziny. Opiekunowie przygotowali mu specjalny tort i zaśpiewali sto lat. Wielbłąd świetnie się rozwija.

Piękne motyle latają nad głowami

W maju w łódzkim zoo już po raz trzeci otworzono także motylarnię. Możemy tam podziwiać egzotyczne gatunki motyli. Nie jest to wystawa stała. Każdego roku w kwietniu, kiedy powoli robi się ciepło, pracownicy łódzkiego ogrodu zamawiają poczwarki z holenderskiej farmy i tu w Łodzi czekają aż poczwarki przeobrażą się w piękne motyle.

Poczwarki przyjeżdżają do Łodzi specjalnym transportem. Tegoroczna, wciąż przedłużająca się zima, stawiała pod znakiem zapytania otwarcie motylarni w kwietniu. Udało się w maju, choć widać, że poczwarki dopiero się przeobrażają.

- Jak zawsze, sprowadzamy poczwarki z Holandii. Następnie czekamy, aby w odpowiednich warunkach przeobraziły się w naszym ogrodzie w motyle. Mamy tu kilkanaście gatunków i z dnia na dzień jest coraz więcej okazów - mówi Magdalena Janiszewska. - Już po raz trzeci sprowadzamy te same gatunki i mogę powiedzieć, że hodowla jest już unormowana.

Motyle potrafią przeobrazić się z małej poczwarki nawet w godzinę. To fascynujący widok. Poczwarki dojrzewają bowiem w specjalnym inkubatorze, gdzie panują wysoka temperatura i duża wilgotność.

Jakie gatunki można spotkać w łódzkim zoo? Jest m.in. Ćma Atlas, która rodzi się tylko po to, by się kochać i rozmnażać, a po kilku dniach umiera. Motyl nie ma bowiem przewodu pokarmowego. Jest też Morpho, egzotyczny motyl, który macha niebiesko-metalicznymi skrzydłami. W budynku Afrykarium można spotkać łącznie 12 gatunków motyli z całego świata. Większość żyje w lasach tropikalnych w Azji, Ameryce Południowej i Środkowej Afryce. Są niezwykle kolorowe i barwne. Niektóre gatunki po rozpostarciu skrzydeł osiągają rozmiar 30 cm. Wszystkie fruwają między głowami łodzian odwiedzających ogród zoologiczny. Motylarnia już od trzech lat cieszy oko zwiedzających i w kolejnych latach z pewnością jej nie zabraknie.

- Motylarnia już na stałe wpisała się w obraz łódzkiego ogrodu zoologicznego. Choć jest ekspozycją czasową, łodzianie na nią czekają - uważa Janiszewska.

Wiosna sprzyja gorącym romansom

Wiosenna aura sprzyja też zawieraniu nowych znajomości. Po wiosennym marcowaniu rysi i żbików nie doczekaliśmy się niestety potomstwa. Romans zaczęły z kolei świnie rzeczne, które nie odstępują się ani na krok.

- Teraz czekamy na konsumpcję związku naszych świń. Widzimy, że chodzą razem ryjek w ryjek, ucho w ucho. Nie wiemy, czy świnia już spodziewa się młodych, czy może dopiero dojdzie do konsumpcji. Mamy jednak nadzieję, że świnie stworzą związek na dłużej - mówi Janiszewska. - Chcielibyśmy mieć młode prosiaczki, ale nie wiemy czy mamy na nie szanse. U świń ciąży nigdy nie widać.

Pracownicy zoo mieli też nadzieję, że młodych doczekają się rysie. Niestety, łódzka para nie przypadła sobie do
gustu.

- Rysie miały okres rui i myśleliśmy, że będą młode. Mieliśmy nawet plany, że jak się okocą rysie, to młode razem z mamą pojadą do Puszczy Pilskiej i będą uczestniczyły w procesie reintrodukcji. Były takie przymiarki, robiliśmy nawet badania genetyczne rodziców. Niestety, nie widać ciąży u naszej samicy- mówi Janiszewska.

Letnie przeprowadzki, wiosenne sprzątanie

Latem w łódzkim zoo nie zabraknie też nowych inwestycji i kilku przeprowadzek.

1 czerwca do nowej woliery przeprowadzi się rodzina sępów. W nowej wolierze będzie ścieżka trapera, czyli atrakcja dla najodważniejszych.

- Śmiałkowie będą mogli wejść do środka i stanąć oko w oko z sępem. Z pewnością w takiej sytuacji gościom podskoczy adrenalina - mówi Janiszewska. - To oczywiście nie jest niebezpieczne, bo sępy choć mają złą sławę i swoimi rozmiarami budzą respekt, to są bardzo spokojnymi i zrównoważonymi zwierzętami - mówi Janiszewska.

W łódzkim zoo trwają też prace wykończeniowe nad nowym pawilonem dla tapirów. Rodzina tapirów ma się przeprowadzić do nowego domu w lipcu. Tam jest też przewidziane miejsce dla kapibar, czyli największych gryzoni świata pochodzących z Ameryki Południowej. Kapibary trochę przypominają świnki morskie, dlatego cieszą się dużym zainteresowaniem wśród zwiedzających.

Władze ogrodu opracowały strategię

Dyrekcja łódzkiego ogrodu zoologicznego snuje też plany rozwoju. Strategię na najbliższe dziesięć lat przedstawiono już łódzkim radnym. Głosowania nad projektem jednak jeszcze nie było. Jak zmieni się łódzkie zoo?

Ma być większe m.in. o felidarium (pawilon dla dużych kotów), tropikalną dżunglę, a nawet tereny po drugiej stronie ul. Konstantynowskiej.

- Od lat marzymy o nowych gatunkach zwierząt. Aby je sprowadzić do Łodzi, musimy zapewnić im odpowiednie warunki. Tak jest między innymi w przypadku hipopotamów, pand małych i warana z Komodo - mówi Magdalena Janiszewska.

Władze ogrodu strategię rozwoju podzieliły na trzy etapy. W pierwszym okresie, czyli w latach 2013-2015 ma powstać m.in. felidarium. Miałyby w nim zamieszkać pantery śnieżne, jaguary i pumy. Pantery w nowym pawilonie żyłyby w wolierach wyglądem nawiązujących do Tybetu.

Z kolei jaguary zamieszkałyby w aranżacji przypominającej lasy amazońskie. Ostatnia woliera miałaby należeć do pum. W pierwszym etapie władze zoo chcą jeszcze zrewitalizować skałę lemurów, mini zoo oraz Akwarium, czyli budynek, w którym hodowane są egzotyczne gatunki ryb. Remontu ma się doczekać także słoniarnia. Budynku słoniarni nikt jednak nie będzie remontował dopóki żyje słonica Magda. Słonica w zeszłym roku w maju skończyła 50 lat i obchodziła huczne urodziny. W tym roku Magda za chwilę skończy 51 lat i cieszy się niezmiennie dobrym zdrowiem. Doskwiera jej jedynie samotność, ale na to jej opiekunowie nie mają już dobrego lekarstwa. Dopóki budynek słoniarni nie przejdzie gruntownego remontu, do Łodzi nie będzie można sprowadzić nowych słoni.

W tym roku w łódzkim zoo ma zostać założony monitoring. Zarząd Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyznał łódzkiemu zoo 600 tys. zł dotacji na ten cel. W zoo już zainstalowano część systemu.

Co czeka ogród zoologiczny w kolejnych latach?

- Planujemy wybudować nowy wybieg dla uchatek patagońskich, nowe woliery dla bażantów i papug, zaadoptować budynek małych ssaków do hodowli waranów z Komodo oraz powiększyć budynek małpiarni. Chcielibyśmy też stworzyć wybieg dla pand małych i sprowadzić ten gatunek do Łodzi. Dużym projektem będzie również budowa tropikalnej dżungli- wymienia Magdalena Janiszewska.
W ostatnim etapie dyrekcja zoo chce powiększyć ogród o tereny po drugiej stronie ul. Konstantynowskiej. Całość połączy kładka nad ulicą.

Ile może kosztować modernizacja i rozbudowa zoo?

- Stworzyliśmy strategię, która jest dla miasta realna finansowo. Chodzi o dwa miliony złotych rocznie przez najbliższe 10 lat. Liczymy też na dotacje zewnętrzne - mówi Arkadiusz Jaksa, dyrektor Zieleni Miejskiej.
Strategia przygotowana przez władze łódzkiego ogrodu zakłada rozwój w wielu obszarach. Chodzi o poprawę warunków utrzymania zwierząt, wzbogacenie kolekcji o cenne i rzadkie gatunki. Władze zoo chciałyby również uatrakcyjnić ogród, żeby był atrakcją przez cały rok oraz powiększyć jego obszar.

Modernizacja łódzkiego zoo przez 10 lat ma kosztować 63 mln zł. 45 mln zł ma dać Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. Resztę będzie musiało dołożyć miasto. O tym, czy tak się stanie, zdecydują radni na przełomie maja i czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki