Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne 2015. W Łodzi liczymy na minimum dwa mandaty

Marcin Darda
materiały promocyjne
Z Piotrem Apelem, szefem sztabu medialnego komitetu Kukiz’15 i kandydatem na posła w Łodzi, rozmawia Marcin Darda.

Paweł Kukiz ani razu nie odwiedził Łodzi podczas kampanii prezydenckiej, w parlamentarnej jak dotąd też go nie zobaczyliśmy. Skąd ta jego niechęć do Łodzi?

To nie jest niechęć. Jest wiele miast, których Paweł nie odwiedził ani w kampanii prezydenckiej, ani w parlamentarnej. Nie jest zresztą powiedziane, że jeszcze nie odwiedzi Łodzi, zostały przecież dwa tygodnie kampanii.

A nie, przepraszam... Był Kukiz w sierpniu w Łodzi jako jedna z gwiazd biletowanego festiwalu. Nie wygląda to najlepiej...

Ale tego nie należy liczyć jako aktywności politycznej. Biletowany koncert to przecież praca. Oprócz kwestii wyborczych, Paweł wykonuje swoją pracę zawodową, zatem to, że był na koncercie to wykonywanie obowiązków zawodowych.

Nie było go tu, a mimo to w pierwszej turze wyborów w powiatach tworzących okręg łódzki Kukiz zebrał prawie 70 tys. głosów. Przeliczając to na mandaty poselskie, wychodzi dwa z nawiązką. Myśli Pan, że z tego poparcia coś zostało? Bo ostatnio sondaże raczej kiepskie.

To prawda, ale wybory prezydenckie i parlamentarne mają swoją specyfikę. Sondaże są coraz lepsze, ostatni mówił o 4-procentowym wzroście. Przez jakiś czas w mediach nas nie było, co wynikało z różnych naszych działań wewnętrznych, a teraz pokazaliśmy strategię, czyli to, co chcemy zrobić dla Polski. Specyfika wyborów prezydenckich polega na tym, że część wyborców głosujących na Pawła w pierwszej turze, głosowała bardziej przeciw dwóm pozostałym kandydatom i my mamy tego świadomość. Zatem nasz wynik w wyborach parlamentarnych będzie bardziej oscylował wokół 15 proc., a nie 20. Mam nadzieję, że uda się nam przekonać tych, ktorych nie przekonaliśmy w wyborach prezydenckich, zatem może być to jeszcze lepszy wynik.

No to na ile liczycie w Łodzi? Na jeden, dwa mandaty?

Myślę, że conajmniej dwa mandaty zdobędziemy.

Co znaczy, że gracie na trzy. Bardzo, bardzo optymistycznie...

Pozostało jeszcze dwa tygodnie kampanii. Jeśli sprawimy, że ludzie nam uwierzą, a nie ma podstaw, by było inaczej, to ten trzeci mandat będzie na wyciągnięcie ręki.

Ale co wy robicie, by ludzie wam uwierzyli? Bo Pana w tej kampanii w Łodzi nie widać, było jedno śniadanie prasowe i dalej cisza...

Na razie skupiamy się na kampanii centralnej, w samej Łodzi zacznie się dziać od poniedziałku, przygotowujemy się na dwa ostatnie tygodnie. Właśnie w Łodzi chcemy zorganizować ogólnopolski event w myśl zasady, że trzeba „odwarszawić” Polskę. Nie wszystko musi się dziać w Warszawie.

Według pierwotnych planów nr 1 listy łódzkiej miał być łodzianin, Michał Domińczak. Spadł niżej, a nr 1 został warszawianin, czyli Pan.

Nie jestem jedynym warszawiakiem, który chce zrobić coś dla Łodzi. Z Warszawy do Łodzi przybył przecież Ludwik Sobolewski, twórca potęgi Widzewa. Pochodzenie nie ma znaczenia względem tego, co się chce zrobić dla Łodzi. Żyjemy przecież w takich czasach, że niemal każdy z nas co pewien czas zmienia miejsce zamieszkania, a najważniejsze jest to, by w tych miejscach, w których działa, działał nas rzecz społeczności lokalnej. Mam właśnie taki zamiar. Jednym z moich priorytetów, tak jak Ruchu Kukiza, jest decentralizacja urzędów, zatem w Łodzi w naturalny sposób może być utworzone Narodowe Centrum Audiowizualne czy Polski Instytut Sztuki Filmowej. Chodzi o wykorzystanie potencjału filmowego Łodzi, by służył całej Polsce. Skoro cały czas na świecie funkcjonuje legenda Filmówki, to dlaczego Polski Instytut Sztuki Filmowej czy Narodowe Centrum Audiowizualne nie miałyby się znajdować w Łodzi?

Ma już powstać Narodowe Centrum Kultury Filmowej, premier obiecała i rusza 1 stycznia...

Jeszcze zobaczymy, czy tak będzie, bo pani premier wiele obiecuje.

Pan mówi, że „to bez znaczenia, skąd się jest, jeśli chce się coś dobrego dla Łodzi zrobić”. Łodzianie nie muszą tego kupić, także z tego powodu, że jest Pan z Warszawy...

To prawda, ale tę tendencję trzeba odwrócić, żeby to warszawianie dojeżdżali do pracy w Łodzi, a nie na odwrót. Leon Niemczyk był warszawianinem, który wybrał Łódź i z Łodzi dojeżdżał do pracy w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki