Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głupie zasady i pazerność mogą zniszczyć siatkówkę

Paweł Hochstim
Bartosz Kurek pół poniedziałku spędził w drodze z Warny do Sofii. W środę biało-czerwoni w stolicy Bułgarii zagrają w 1/4 finału ME
Bartosz Kurek pół poniedziałku spędził w drodze z Warny do Sofii. W środę biało-czerwoni w stolicy Bułgarii zagrają w 1/4 finału ME CEV
Mecze, których nikt nie chce wygrać, ciągłe mnożenie turniejów i często słaba organizacja to dzisiaj największe grzechy światowej siatkówki.

10 października, hala Armeec Arena w Sofii, tie-break meczu Niemcy - Holandia. Niemcy zatrzymują atak Holendrów, ale jeden z blokujących ciągnie ręką za siatkę. Ten, który zablokował piłkę jest zmartwiony, ale ożywia się, gdy widzi, że punkt jest jednak dla rywali. Kilkanaście minut później trener Niemców dziwi się ludziom, którzy zarzucają jego drużynie, że nie chciała wygrać.

Niemcy przegrali mecz z Holandią, dzień później rozbili Czechów i osiągnęli swój cel - w ćwierćfinale, o ile oczywiście przejdą baraż, nie zagrają z Polską, a z Bułgarią. Znamy to doskonale, bo cztery lata temu biało-czerwoni zrobili dokładnie to samo - przegrali ze Słowacją, żeby ominąć w ćwierćfinale Rosję. Manewr się udał, Polacy awansowali do najlepszej czwórki, a później wygrali w meczu o brąz. Z Rosją...

Trudno dziwić się trenerom, że wykorzystują takie okazje, bo przecież każdy z nich rozliczany jest nie z jednostkowych wyników, a z końcowych sukcesów. Andrea Anastasi cztery lata temu poddał mecz ze Słowacją, ale gdy wracał z brązowym medalem nikt mu tego nie wypominał. A w 2010 roku po nieudanych dla Polski Mistrzostwach Świata wszyscy kibice domagali się dymisji Daniela Castellaniego, który postanowił wtedy grać uczciwie i nie namawiać swoich siatkarzy do celowego przegrywania meczów.

To właśnie wtedy doszło do największej patologii w dziejach siatkówki i to tylko po to, by gospodarzom mundialu, Włochom, stworzyć autostradę do półfinału. Przed turniejem komentatorzy i kibice domagali się od polskiej drużyny, by nie przegrywała celowo meczów w grupie, a później o tym zapomnieli, gdy po porażkach z Brazylią i bardzo silną wtedy Bułgarią opuszczała przedwcześnie Włochy. A można się zakładać, że gdyby Castellani przegrał wtedy w Trieście z Serbią i Niemcami to mundial skończyłby z medalem. Kto wie, być może do dzisiaj byłby selekcjonerem polskiej reprezentacji.

We władzach federacji siatkarskich - światowej i europejskiej - zasiadają przede wszystkim ludzie z krajów, w których poważnej siatkówki nie ma, więc łatwo ich przekonać ich do dziwnych pomysłów. Warto też pamiętać, że siatkówka jest jedyną dyscypliną sportu, gdzie kluby dokładają do rozgrywek Ligi Mistrzów.

Siatkarskich absurdów jest dużo więcej. Błędem jest oczywiście fakt, że mistrz świata nie ma zapewnionej olimpijskiej kwalifikacji - np. w piłce ręcznej ma - ale już kompletnym szaleństwem jest organizacja oddzielnego turnieju kwalifikacyjnego dla drużyn europejskich w roku, gdy są Mistrzostwa Europy i one mogłyby pełnić taką funkcję. Oczywiście, wtedy działacze CEV nie mieliby zapewnionej dodatkowej wycieczki, a do federacji nie wpłynęłyby zyski od Niemców, którzy zapłacili za organizację turnieju, bo chcą ułatwić swojej drużynie awans na igrzyska.

Zresztą, co można dobrego powiedzieć o europejskiej federacji jeśli pozwala ona na to, że drużyny grające na Mistrzostwach Europy na własny koszt muszą podróżować z Warny do Sofii, bo organizatorzy proponują im transport lotniczy, ale... nad ranem. Z tego powodu właśnie Polacy pół poniedziałku spędzili w autobusie, bo podróż niespodziewanie wydłużyła się z powodu zablokowanej drogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki