Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobił ojca na śmierć? Sąd: "Nie było mocnych dowodów na winę oskarżonego"

Wiesław Pierzchała
Krzysztof Szymczak
Zaskakująco zakończył się proces 21-letniego Damiana P., któremu prokuratura zarzuciła pobicie ojca ze skutkiem śmiertelnym.

Sąd Okręgowy w Łodzi uniewinnił go od tego zarzutu, ale skazał go na 10 miesięcy więzienia za pobicie głównego świadka w tej sprawie - Pawła W. Skazany nie trafi jednak za kraty, bowiem tyle czasu spędził już w areszcie śledczym. Ponadto sąd obciążył oskarżonego kosztami sądowymi w wysokości tysiąca złotych, uznając, że jest młody i z powodzeniem może taką kwotę zarobić, na co Damian P. potakująco kiwnął głową.

Wyrok jest nieprawomocny i prokuratura zapowiedziała, że poprosi o jego pisemne uzasadnienie, co zwykle jest zapowiedzią wniesienia apelacji.

- Jak na swój młody wiek oskarżony ma imponujący dorobek kryminalny - oznajmił „z uznaniem” sędzia Tomasz Krawczyk. Dodał, że 21-latek już 20 razy wchodził w konflikt z prawem.

Tym razem sprawa dotyczyła pobicia ze skutkiem śmiertelnym Dariusza P., czego - według śledczych - miał dokonać Damian P. Groziło mu za to do 12 lat więzienia.

Wcześniej w mowach końcowych prokurator zażądał dla 21-latka sześciu lat i dwóch miesięcy więzienia, natomiast obrona wnosiła o uniewinnienie. I to ona wygrała. Dlaczego? Ponieważ nie było twardych dowodów winy, zaś wszelkie wątpliwości zostały rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego.

- Kluczowym świadkiem oskarżenia był Paweł W., który zeznał, że oskarżony uderzył go pięścią w twarz. Świadek miał ślady uderzenia na twarzy, zaś jego zeznania były spójne, konsekwentne i przekonujące. Dlatego za ten czyn oskarżony został skazany - oznajmił sędzia Krawczyk.

Jednak drugiej części zeznań Pawła W. sąd już nie dał wiary zarzucając mu, że „ewidentnie nie mówił prawdy” . A chodziło o kluczowe zeznania dla wyjaśnienia okoliczności śmiertelnego skatowania. Otóż Paweł W. zeznał, że Damian P. pobił pięściami swego ojca. Jednak - zdaniem sądu - miał on powód, aby obciążyć 21-latka. Ponadto Paweł W. zeznał, że w mieszkaniu były trzy osoby: on, Damian P. i jego ojciec. Okazało się jednak, że tych osób było więcej. A to oznaczało, że świadek nie był dość wiarygodny w tej części zeznań.

Ranny Dariusz P. zmarł po paru dniach. W tym czasie - według sądu - mógł pobić go ktoś inny niż Damian P. lub mógł upaść w mieszkaniu i się uderzyć. I te wątpliwości zadziałały na korzyść oskarżonego. Damian P. nie chciał komentować wyroku. Podobnie jak prokurator Igor Olejnik z Prokuratury Rejonowej Łódź - Górna, który jedynie oznajmił, że nie wyklucza apelacji.

Do pobicia Dariusza P. doszło zdaniem prokuratury w nocy z 25 na 26 października 2014 r. w mieszkaniu przy ul. Szymonowicza w Łodzi na Górnej. Oskarżony odwiedził tam ojca, z którym był znajomy Paweł W. Według prokuratury, nagle doszło do awantury między ojcem a synem na tle wydarzeń z dzieciństwa.

Oskarżony pobił pięściami ojca i uderzył Pawła W., któremu kazał opuścić mieszkanie. Przestraszony Paweł W. udał się do znajomych, u których spędził resztę nocy. Potem odwiedzał pobitego. Gdy jego stan nie poprawiał się, zaalarmował pogotowie. Skatowany ojciec trafił do szpitala, w którym zmarł 1 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki