Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gowin odleciał? Nie, odlot zaliczył raczej poseł Biernat [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Jarosław Flis
Jarosław Flis Andrzej Banas
Rozmowa z dr. Jarosławem Flisem, politologiem z UJ.

Czy Jarosław Gowin, pisząc swój list do członków PO, rzeczywiście "złapał totalny odlot", jak to ocenia poseł Andrzej Biernat?
To chyba Andrzej Biernat złapał totalny odlot, bo tego typu komentarze nie są adekwatne do sytuacji, nie zachowują też szacunku dla konkurencyjnego obozu. W takim sensie, że jeśli władze partii ogłaszają, że niebawem odbędą się wybory przewodniczącego i ktoś jest rozpatrywany jako jeden z kandydatów, konkurencyjnym wobec obecnego przewodniczącego, to tego typu zachowanie jest adekwatne. Nie wymienia się przecież przywódcy poprzez zagłaskiwanie go na śmierć, tylko wymienia się jego słabości i Gowin właśnie to zrobił. Co miałby napisać konkurent Donalda Tuska wedle posła Biernata? Że uważa, że Tusk jest tak genialny, że powinien zostać zabalsamowany za życia i w ten sposób ustąpić? Wybory w partii polegają na tym, że się nie głaszcze przeciwnika, tylko się szczypie. Ten list jest wyraźną deklaracją programową, osadzoną w konkretnym kontekście, byłoby więc dziwne, gdyby był to list wiernopoddańczy. Gowin mówi o swoich zamiarach i mówi, co powinno się zrobić lepiej.

I Gowin trafi tym listem do sumienia aparatu partyjnego? Czy może bardziej chodzi mu o mocny start kampanii?
Sytuacja w Platformie jest dynamiczna. Partia oddała prowadzenie w sondażach i co do tego nikt już nie ma wątpliwości. Tego problemu nie da się zagadać mówieniem, że wszystko jest idealne, tylko nie wychodzi, bo są złe warunki. To wymaga programu naprawczego.

Firma zaczęła przynosić straty...
Dokładnie. Wtedy nie mówi się, że czekamy na lepsze czasy, bo jedyną strategią, która może przynieść korzyść, jest program naprawczy. To na razie problemu nie zamknie, bo do wyborczego rozstrzygnięcia w Platformie jeszcze sporo czasu zostało. Ale to, ile za takim programem naprawczym padnie głosów, gdyby Gowin wystartował, będzie jakimś sygnałem dla Donalda Tuska. Wybory w partii mają taką specyfikę, że deprecjonowanie konkurencji nie bardzo pasuje, bo przecież przegrani nie odchodzą na zieloną trawkę, tylko zostają w partii. To znaczy zazwyczaj tak jest, bo zakładamy, że konkurentów jednak więcej łączy niż dzieli.

Sugeruje Pan, że Gowin i tak wie, że przegra, ale chce sprawdzić, jakie ma poparcie i pokazać to Tuskowi?
Myślę, że Jarosław Gowin liczy się z porażką, natomiast nie jest to porażka, która wiąże się z wyeliminowaniem go z Platformy. Waldemar Pawlak nie wystąpił z PSL tylko dlatego, że przegrał z Januszem Piechocińskim. Porażka wewnątrz partii nie powinna wiązać się z unicestwieniem, bo dopiero taka polityka byłaby dla tej partii śmiertelnym zagrożeniem. Nikt by się w takiej sytuacji nie odważył wystartować.

Może nikt nie odważy się zagłosować na kogo innego niż Tusk. Głosowanie na przewodniczącego po raz pierwszy odbędzie się korespondencyjnie i internetowo. A to znaczy, że Tusk będzie wiedział, kto na kogo głosował. To m.in. z tej przyczyny śląski baron PO Tomasz Tomczykiewicz zaczął się powoli orientować na Tuska, choć wcześniej był ze Schetyną.
Gdyby Tusk doprowadził do takiej sytuacji, że ludzie będą się bać głosować na kogoś innego niż on, to niezwykle ucieszy swoich oponentów. Jego jednorazowy triumf może byłby większy, ale na pewno sprawność jego organizacji od tego nie wzrośnie. W takiej sytuacji zapewne opuści Platformę grupa polityków, przywiązanych do innych standardów.

Na przykład Jarosław Gowin i jego grupa?
Pozycja Tuska w Platformie jest na tyle silna, że powinien pozwolić sobie na zwycięstwo na uczciwych zasadach. Lepiej dla niego, by wygrał nawet jednym głosem, ale żeby nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, że to zwycięstwo uczciwe, niż w taki sposób, jak wybory wygrywa prezydent Uzbekistanu. Jeśli rywalizacja przebiegnie z poszanowaniem rywala i jest uczciwa, to wtedy zmniejsza ryzyko odejścia jakiejś grupy z PO, na przykład Gowina. Jeśli zaś będzie wzajemne obrzucanie się hasłami o odlotach, to ryzyko się zwiększa. W prawyborach prezydenckich w PO w 2010 roku Palikot jako stronnik Komorowskiego oskarżał jego konkurenta, czyli Sikorskiego, o to, że on chce tworzyć PO-PiS, a potem zrobi rozłam w PO. A wyszło, że to Palikot odszedł. Tak to jest z wyborami w partii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki