18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokator z Kilińskiego spłonął żywcem

Maciej Kałach
Jeden z dwudziestu strażaków biorących udział w akcji. Sprawnie ugasili pożar, jednak lokatora nie udało się uratować
Jeden z dwudziestu strażaków biorących udział w akcji. Sprawnie ugasili pożar, jednak lokatora nie udało się uratować fot. Mateusz Trzuskowski
54-letni mężczyzna zginął w pożarze kamienicy przy ul. Kilińskiego 13. Ogień opanował lokal na pierwszym piętrze.

Strażacy poradzili sobie z pożarem w pół godziny, ale skutkom ludzkiej nieuwagi nie byli w stanie zapobiec. Podobnie jak tajemniczy bohater, który jako pierwszy, spontanicznie, rzucił się na pomoc ofiarom.

Wozy gaśnicze pojawiły się u zbiegu ul. Kilińskiego z Pomorską kilka minut po godzinie 20. Co działo się w kamienicy przed przybyciem strażaków?

Według wstępnych ustaleń ratowników, lokator z pierwszego piętra mógł majstrować przy kablach elektrycznych, próbując podłączyć piec. Prawdopodobnie wtedy poraził go prąd. Mężczyzna dosłownie zaczął płonąć.

- Widziałem, jak rzuciła mu się na pomoc jego konkubina - mówi jeden z sąsiadów ofiary. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować. Wiemy, że kobietę z objawami zaczadzenia zabrała karetka. Na klatce stała jej zapłakana siostra i grupka gapiów. Przed godz. 21 na miejsce tragedii przybyli śledczy z policji i prokuratury. Zaczęły się oględziny częściowo zwęglonych zwłok.

- Możliwe, że przyczyną tragedii było podłączanie się na lewo do instalacji elektrycznej - mówił na gorąco aspirant sztabowy Zbigniew Kraska, strażak dowodzący akcją.

Grzegorz Kowalczyk, właściciel pobliskiego sklepu z mięsem, podejrzewa, że mężczyzna mógł nielegalnie podłączać maszynkę elektryczną do przyrządzania posiłków.

- Ten człowiek zaopatrywał się u mnie, trochę rozmawialiśmy - mówi Kowalczyk. Na Kilińskiego zjawił się, aby sprawdzić, czy w wyniku akcji strażaków nie został zalany jego sklep. Ale akcja gaśnicza była na tyle sprawna i szybka, że pożar nie rozprzestrzenił się poza mieszkanie ofiary.

Niewiele wiadomo o przechodniu, który jeszcze przed przybyciem strażaków zauważył płomienie w oknie i z ulicy rzucił się na pomoc mieszkańcom płonącego lokalu.

Według Zbigniewa Kraski, spontaniczny ratownik lekko podtruł się czadem, dlatego podano mu tlen. - Jednak odmówił hospitalizacji, a nie potrafiliśmy go przekonać do poddania się szczegółowym badaniom - mówi aspirant Kraska.

We wczorajszej akcji brało udział dwudziestu ratowników z sześciu zastępów Państwowej Straży Pożarnej.

Późnym wieczorem na całym podwórku unosił się zapach spalenizny. Ale nawet bez pożaru stan kamienicy przedstawia się tragicznie. Na klatkach schodowych można dostrzec wystające przewody elektryczne. O tragedię naprawdę nie było tutaj trudno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki