Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum w Łodzi? PiS: być może zrobimy to na wiosnę

Piotr Brzózka, Marcin Darda
W 2012 r. akcję referendalną rozkręcał m.in. Wojciech Bednarek, ale do referendum wówczas nie doszło
W 2012 r. akcję referendalną rozkręcał m.in. Wojciech Bednarek, ale do referendum wówczas nie doszło Paweł Łacheta/archiwum Dziennika Łódzkiego
PiS chce odzyskać duże miasta rządzone przez PO i SLD. Mówi o referendach w Gdańsku, Warszawie i Częstochowie. O Łodzi na razie tylko po cichu

Politycy PiS otwarcie zapowiedzieli odzyskanie miast zarządzanych przez inne opcje polityczne. Bez czekania na kolejne wybory samorządowe, lecz za pomocą referendów. Głośno wymieniano nazwy trzech miast: Gdańska, Warszawy oraz Częstochowy. Ale w zaciszu gabinetów rozmawiano o innych - w tym o Łodzi.

CZYTAJ TEŻ: Prezydent Łodzi rządzi pod pistoletem referendum

Z naszych informacji wynika, że przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi różni politycy z Łodzi byli sondowani przez rozgrywających z PiS w kwestii referendum, a pytania padały m.in. w kontekście współpracy Rady Miejskiej z ewentualnym, ustanowionym przez rząd, komisarzem. Dziś PO ma w 40-osobowej radzie 20 mandatów i jest w koalicji z SLD (7 mandatów). PiS z 13 radnymi to opozycja. Z tego układu jasno wynika, że kluczowa byłaby postawa SLD, które, opuszczając dotychczasowego sojusznika, mogłoby z PiS stworzyć formalny bądź nieformalny układ 20 - 20. Tyle że do sprawnego rządzenia nie-zbędne byłoby „wyjęcie” kogoś z PO. Tymczasem, jak słyszymy, PO co jakiś czas ponawia (nieudane jak dotąd) propozycje transferów w klubie SLD.

Z przecieków wynika, że rozmawiano o referendum, które mogłoby się odbyć w pierwszym kwartale 2016 roku, a oparte miałoby być na społecznym niezadowoleniu z nowego budżetu. Z wielkim deficytem w kasie. I z podwyżkami dla mieszkańców. Tyle że koalicja, jak na złość, zaproponowała budżet stonowany w porównaniu z latami poprzednimi, a podwyżki, choć będą, to nie radykalne. Dziś jednak z rozmów z radnymi i posłami PiS wynika, że temat referendum w Łodzi zszedł na dalszy plan, ale jak zapowiadają, wróci zapewne wiosną, być może pod hasłem „budżetu stagnacji”, choć niekoniecznie.

- Będzie nowy wojewoda wskazany przez PiS, a wojewoda kontroluje legalność uchwał samorządów, poza tym będzie miał wzmocnione kompetencje - mówi jeden z polityków PiS. - Nie będzie tak spokojnie i bezpłciowo jak dziś. Między wojewodą a prezydentem Łodzi zacznie iskrzyć, a wtedy atmosfera może dojrzeć do zmian.

CZYTAJ TEŻ: Będzie referendum ws. odwołania prezydent Zdanowskiej i Rady Miejskiej? Rusza zbiórka podpisów

Temat referendum dotąd był w Łodzi kłopotliwy, bo za odwołaniem Hanny Zdanowskiej podpisy gromadzono dwa razy, ale każdym razem nieskutecznie. Przed rokiem zgarnęła zaś prezydenturę już w pierwszej turze z wynikiem ponad 54 proc., przy czym najlepszy wynik poza nią uzyskała kontrkandydatka z PiS, Joanna Kopcińska, ale nie przekraczał 23 proc.

- Prezydent Zdanowska wygrała w I turze, a przez ten rok od zwycięstwa nie zdarzyło się nic, co mogłoby zmienić optykę łodzian co do pracy i zaangażowania pani prezydent - mówi Paweł Bliźniuk, radny i bliski współpracownik prezydent Łodzi. - Decyzja o referendum byłaby czysto polityczna, a Łodzi konflikty polityczne nie są teraz potrzebne.

Politycy PiS mogliby uznać, że niesie ich fala wzrostowa, bo cztery lata temu PO w wyborach parlamentarnych wygrała z PiS w stosunku 47 do 25 proc. Ale miesiąc temu różnica między PO i PiS wyniosła już tylko niecałe 2 pkt proc.

CZYTAJ TEŻ: Dałeś podpis za referendum? Możesz dostać wezwanie na policję

Referendum w Łodzi

Ostatnich pięć lat w Łodzi to jedno referendum i dwie nieudane inicjatywy.

17 stycznia 2010 r. odwołano prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, który został nim z poparciem PiS. Akcję referendalną rozkręciło SLD, potem dołączyła PO. Prezydentowi zarzucano, że jest złym gospodarzem miasta, a koncentruje się tylko na zagranicznych wyjazdach. Po referendum władzę w mieście przejęły PO i SLD. W 2010 r. wybory wygrała Hanna Zdanowska (PO), a już półtora roku później podpisy pod jej odwołanie zbierał Komitet Obywatelski „Stop likwidacji Łodzi”. Zarzuty? M.in. likwidacja niektórych szkół oraz zamiar prywatyzacji ZWiK. Podpisów nie dozbierano, a komitet się rozpadł, m.in. poprzez polityczny talent prezydent Łodzi. W 2013 roku podjęto kolejną inicjatywę, której twarzą był Zbigniew Maurer, przedsiębiorca i były polityk Samoobrony. Inicjatorzy zarzucali m.in. zbyt kosztowne inwestycje, jak remont Piotr-kowskiej, na które de facto zrzucają się mieszkańcy Łodzi. Ale i ta inicjatywa spaliła na panewce ze względu na zbyt małą liczbę podpisów.

md

O tym mówiło się w Łodzi i w regionie w ubiegłym tygodniu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki