Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warto zdrzemnąć się w ciągu dnia

Wiktor Sawiuk
Telewizyjne obrazki pokazujące Japończyków drzemiących w metrze, na parkowej ławce lub, po prostu, przy biurku w pracy, kojarzą się nam z powszechnym przekonaniem o ich permanentnym przepracowaniu. Traktujemy więc bohaterów takich obrazków jako tych, którzy „padli ze zmęczenia”.

To tylko część - i to niewielka - prawdy. Naukowe badania potwierdziły bowiem, że krótka drzemka w trakcie dnia to nie tylko objaw zmęczenia. Racjonalnie zastosowana ma znakomity wpływ na kreatywność człowieka, jego zdolność do zapamiętywania, efektywność jego dalszej pracy a także poprawę zdolności pojmowania oraz szybkość reakcji.

Drzemka powinna mieć jednak określoną długość. Krótsza niz kwadrans spowoduje, że nie zregenerujemy się wystarczająco i zmęczenie poczujemy podwójnie. Odpoczynek dłuższy niż pół godziny grozi wejściem w fazę głębszego snu. Wyrwani z niego poczujemy się rozdrażnieni i niechętni do pracy, a tego lepiej unikać.

Dzienną drzemkę Japończycy nazwali inemuri. Jej zbawienny wpływ doceniają także japońscy pracodawcy. Nie tylko nie zakazują krótkich przerw na sen u swoich podwładnych ale i organizują im stosowny czas i miejsce na drzemkę w godzinach pracy.

Naukowe potwierdzenie pożytku z krótkiej drzemki zaczynają powoli doceniać także inne kultury. W Europie nazwano ją powernapping (lub krócej: powernap), co odczytać można właśnie jako drzemkę w celu nabrania sił. Nie jest jeszcze jednak powszechnie akceptowana, choć - jak twierdzą naukowcy i „praktycy” drzemania - oczyszcza umysł, poprawia koncentrację i zdolność zapamiętywania, obniża poziom stresu a nawet reguluje cykl snu, pomaga też w problemach z bezsennością lub porannym wstawaniem. Wiedzą o tym choćby w urzędzie miasta Vechta w Dolnej Saksonii, gdzie już od kilkunastu lat zachęca się urzędników do południowej drzemki, co więcej - przygotowano do tego odpowiednie pomieszczenia. Pracownicy skorzystali z oferty i większość z nich twierdzi, że krótka drzemka podwyższa wydajność ich pracy.

Koncepcja popołudniowej drzemki nie jest, rzecz jasna, wynalazkiem ostatnich lat. Podejmowana intuicyjnie (któż z nas nie czuł poobiedniej senności), usankcjonowana została - jako sjesta - w cieplejszych krajach, gdzie potrzeba relaksu i „zwolnienia obrotów” przypada na godziny największego upału. Niegdyś w Polsce powszechna i obowiązkowa dla przedszkolaków jako poobiednia drzemka, teraz przyjęła formę relaksowego leżakowania. Tak u dzieci, jak i dorosłych związana jest z naturalnym cyklem aktywności. W trakcie dnia zdarza się bowiem - gdzieś po południu - obniżka formy. Często pogłębia ją obiad, do którego strawienia organizm zużywa sporo energii. Stąd przedszkolne - ale także popularne na wsi - popołudniowe drzemki, które, jeśli nie za długie, odradzają aktywność, efektywność i kreatywność człowieka.

Rzecz w tym, że współcześnie funkcjonujący w Polsce i Europie pracownicy, studenci nie mają dużej szansy, by gdzieś, w środku dnia, przyłożyć, choć na chwilę, głowę do poduszki i zasnąć. Wciąż - także jako pracodawcy - nie jesteśmy przygotowani na widok drzemiącej w dzień osoby, której chętniej przypiszemy lenistwo i miganie sie od pracy niż uszanujemy jej chęć do poprawienia wydajności i kreatywności na drugą część dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki