Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Winiarski: Koniec kariery? Na pewno nie teraz

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Jeden z najlepszych polskich siatkarzy Michał Winiarski otworzył w Bełchatowie klub
Jeden z najlepszych polskich siatkarzy Michał Winiarski otworzył w Bełchatowie klub Dariusz Śmigielski
- Zawsze chciałem mieć sportowy lokal, gdzie można by obejrzeć mecz w fajnej atmosferze - mówi siatkarz PGE Skry Bełchatów Michał Winiarski.

Skąd wziął się pomysł na klub Ekstraklasa Michał Winiarski?
Od dawna myślałem o tym, że chciałbym mieć sportowy lokal, do którego można byłoby przyjść na mecz i obejrzeć go w fajnej atmosferze. Doszliśmy z żoną do wniosku, że od dłuższego czasu mieszkamy w Bełchatowie, utożsamiamy się z tym miastem, nasze dzieci czują się tu bardzo dobrze. To miasto żyje sportem, żyje siatkówką. Będzie mi miło, jeśli będziemy grali na wyjeździe, a kibice przyjdą obejrzeć nasz mecz właśnie do naszego klubu.

Nie da się ukryć, że nazwisko Michał Winiarski jest rozpoznawalne. Szczególnie w Bełchatowie.
Nie wiem, jak to jest z drugiej strony. Ale ja mogę zapewnić, że Bełchatów jest ważnym miastem dla mnie i dobrze się w nim czuję. Mam tu klub, PGE Skrę Bełchatów, który zajmuje najważniejsze miejsce w moim sercu.

Fakt, że zainwestowałeś w klub w Bełchatowie oznacza, że wiążesz swoje plany po zakończeniu kariery sportowej właśnie z tym miastem?
Nie wiem, jak się jeszcze potoczy moja kariera. Ale jeśli uda mi się skończyć karierę właśnie w Bełchatowie to będę z tego powodu bardzo szczęśliwy i pewnie swoją przyszłość wiązałbym z tym miastem. To jest miasto, w którym spędzam najwięcej czasu, a jednocześnie jest to miasto, które najbardziej odpowiada mi pod wieloma względami, choćby wielkością. Wszystko, co jest mi potrzebne do życia jest w Bełchatowie, bo miasto w ostatnich latach bardzo się rozwinęło.

W ostatnim czasie miałeś trudne chwile, nie mogłeś wyleczyć kontuzji. Nie przeszło gdzieś przez myśl, że może to być koniec kariery?
Absolutnie nie. Nie było aż tak źle, jak czasem przedstawiały to media. Z gazet czasami dowiadywałem się więcej, niż sam czułem. Miałem trzy konsultacje u bardzo szanowanych lekarzy i żaden nie powiedział, że to może być koniec mojej gry w siatkówkę. Wiedziałem od nich, że po prostu trzeba zastosować odpowiednie leczenie i chwilę poczekać. Tak więc jeśli chodzi o mój koniec kariery, to na pewno jeszcze nie teraz.

Aż wreszcie pojechałeś do Niemiec do byłego lekarza Bayernu Monachium, który szybko postawił Cię na nogi.
Na pewno bardzo mi pomógł, rozpocząłem treningi, później mogłem zacząć skakać. Teraz, po jego zaleceniach, wchodzimy ostrożniej z mocniejszymi obciążeniami. Trenerzy też patrzą troszkę pod innym kątem i muszą mieć hamować, bo ja czasem za bardzo się wyrywam. Ale sądzę, że największe problemy mam za sobą.

Zaraz na początku działalności klubu Ekstraklasa Michał Winiarski kibice mogli obejrzeć na kilku telebimach Gran Derbi Real Madryt - FC Barcelona, a w czwartek zadebiutujecie jako scena muzyczna.
Ja, z racji sportowych obowiązków, nie mam zbyt wiele czasu, by zajmować się klubem. Menedżerem jest moja żona, która świetnie się w tym odnajduje i wiele rzeczy organizuje. Podczas Gran Derbi mieliśmy komplet, a teraz mamy koncert Czesława Mozila. Taki był cel od początku, by też dostarczać rozrywki na poziomie w Bełchatowie.

Koledzy z drużyny będą częstymi gośćmi w Ekstraklasie?
Pewnie nie, byli na otwarciu, kilku wpadło na mecz Realu z Barceloną, ale my jesteśmy bardzo zajętymi ludźmi i po prostu nie mamy czasu. Ja też pewnie nie będę częstym gościem, chociaż będę starał się zaglądać. Ale priorytetem dla mnie jest oczywiście gra w siatkówkę. A klub jest dla mnie przy okazji. Oczywiście, rozmawiamy w domu o planach, ale podkreślam, że bardziej zajmuje się nim moja żona.

W styczniu reprezentacja Polski zagra o awans na igrzyska w turnieju w Berlinie. Michał Winiarski zobaczy te mecze w swoim klubie na telebimie, czy może na boisku?
Raczej obejrzę te mecze w telewizorze.

Wiesz o co chcę zapytać? Czy Twój powrót do reprezentacji jest możliwy.
W takim momencie naprawdę o tym nie myślę. Są za mną trochę dołujące chwile, więc skupiam się tylko na powrocie do pełnego zdrowia. Dopóki nie będę grał normalnie wstrzymuję się z hurraoptymizmem.

Rozmawiał Paweł Hochstim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki