Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zimowe dyktando na Uniwersytecie Łódzkim [ZDJĘCIA, TEKST DYKTANDA]

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Grzegorz Gałasiński
Około setka odważnych studentów pojawiła się we wtorek (15 grudnia) na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, aby zmierzyć się z drugą edycją dyktanda organizowanego przez Koło Naukowe Językoznawców, działające przy Katedrze Współczesnego Języka Polskiego oraz przez Koło „wKoło Języka” z Katedry Historii Języka Polskiego.

Tekst przeczytał studentom Tomasz Zimoch, dziennikarz i komentator sportowy związany z Polskim Radiem i znany z żywiołowego stylu komentowania. Przed rozpoczęciem dyktanda organizatorzy przypomnieli zebranym zapis jego radiowego komentarza meczu Broendby - Widzew w ramach eliminacji Ligi Mistrzów w 1996 r., zaś sam Zimoch nie mógł się nachwalić warunków, w których mogą zdobywać wiedzę studenci WF UŁ w swojej oddanej przed rokiem siedzibie przy ul. Pomorskiej 171/173.

Tekst pierwszej edycji dyktanda w 2014 r. przeczytał Tomasz Boruszczak, rzecznik prasowy UŁ, aktor i dziennikarz.

CZYTAJ: Dyktando mikołajkowe na Uniwersytecie Łódzkim

Oto treść wtorkowego dyktanda ułożonego przez dwa koła naukowe z WF UŁ raz z opiekunami:

Co nieco passusów z „Przeglądu Zimowego” wydawanego od osiemnastego stulecia po dziś dzień:
Primo: „Bogdaj dożyć do wieczora! Wolę jazdę wierzchowcem niż powolną sannę” – pomyślał odziany w megamodny żupan i pseudokożuszek z ekoskóry hardy szlachciura, zbliżając się do świeżo osiodłanego karogniadego angloaraba. Osadził śródstopia w strzemionach, poprawił lekko półzwiniętą tybinkę i już miał wyruszyć na gorącokrwistym rumaku hen przed siebie, gdy zdjęty niby-szokiem wierzchowiec wierzgnął i pierzchnął w śnieżnobiałą dal. Jeździec wtem znalazł się nieopodal na ultratwardym zmrożonym podłożu.
Secundo: Rozochocone hordy Pomorzan, Kaszubów, łodzian i ekswarszawiaków raz-dwa wsiadają do zdalnie sterowanych, meganowoczesnych pociągów InterCity. Zamiast zwiedzać Wyspę Bożego Narodzenia, góry Hindukusz lub północnoirlandzki Belfast, fundują sobie wyjazd w superatrakcyjnych cenach do Rabki-Zdroju, Bielska-Białej czy Żywca przez Czechowice-Dziedzice, Kraków-Płaszów i Murzasichle. Gdy z kolei półprzytomni ze zmęczenia turyści przybywają na plac Niepodległości w Zakopanem, górale zacierają zsiniałe ręce i w try miga, pół stojąc, pół siedząc, przygotowują grule, półsłony bundz i kwaśnicę.
Tertio: Późnojesienne listopadowo-grudniowe wahania atmosferyczne czyhają na nieleniwych amatorów ogrodnictwa. Tużprzedzimowe przymrozki, doścignąwszy nie tylko superznawców, ale także hobbystycznie i półprofesjonalnie imających się hortologią, nakazują niezadługo zatroszczyć się o florę. Szczególnie nieuodpornione na gołoledź są kwiaty: tawuła wierzbolistna, żagwin ogrodowy i wawrzynek wilczełyko. Bez troskliwej opieki kwiatolubnego człowieka niechybny koniec czekałby także goryczkę krótkołodygową oraz bieluń dziędzierzawę.
Quatro: Podzakopiańskie lodowiska rokrocznie przyciągają wczesnozimową porą kohorty hobbystów, którym niestraszne pląsy na lodzie. Niejeden mityng zwieńczony zostaje długotrwałą kontuzją. Superznawcy łyżwiarstwa wiedzą, że arcygroźne i karkołomne dla łyżwiarzy są skoki: toe-loopy, flipy, axle, lutze, rittbergery czy salchowy. Piruety to przy nich błahostka za średniowysokie noty. Przed telewizorem nawet dwubój zimowy, inaczej biathlon, jest mało znaczącą minikonkurencją. Adherentom nart proponuje się teraz skiring konny. Niezgułom i sportowym antytalentom pozostaje budowa igloo i niedaleki fast food.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki