Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź przekonuje rodziców 6-latków do szkół. Dwa tysiące 3-latków bez przedszkola?

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Urząd Miasta Łodzi rozpoczyna kampanię, która ma przekonać rodziców 6-latków, że łódzkie szkoły są doskonale przygotowane na przyjęcie ich dzieci.

Władze Łodzi chcą, aby jak najwięcej dzieci 6-letnich trafiło we wrześniu 2016 r. do podstawówek. Ustawa podpisana w zeszłym tygodniu przez prezydenta RP, Andrzeja Dudę, przesuwa obowiązek szkolny na wiek 7 lat, jednak rodzice mogą zapisywać do pierwszej klasy 6-latki z własnej woli.

- Nasze szkoły okazały się gotowe na przyjęcie 6-latków. Dysponują profesjonalną kadrą, a sale lekcyjne są bezpieczne i przyjazne - mówił w poniedziałek Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za oświatę (SLD).

Trela zapowiedział przeprowadzenie kampanii „Miasto szkół dla maluchów”. Plakat informujący, że m.in. w szkole 6-latek uczy się przez zabawę, pojawi się w przedszkolach i pojazdach komunikacji miejskiej. W sobotę, 6 lutego, z myślą o 6-latkach oraz ich rodzicach, łódzkie podstawówki zorganizują drzwi otwarte.

Urzędnicy towarzyszący Treli wstępnie obliczają, że jeśli rodzice 6-latków nie poślą ich we wrześniu do podstawówek, dla ok. 2 tys. łódzkich 3-latków zabraknie miejsca w miejskich przedszkolach. To połowa ich rocznika. Ten scenariusz dotyczy założenia, że rodzice wszystkich dzieci będą się ubiegać o opiekę przedszkolną ze strony placówek podległych magistratowi (w ostatnich latach podania składali rodzice ok. 75-80 proc. maluchów).

Po ostatniej rekrutacji (gdy obowiązywał wiek szkolny obniżony do 6 lat) w miejskich przedszkolach w Łodzi pozostały wolne miejsca - jeszcze w październiku 2015 r. było ich ok. 400.

Trela opowiadał o planach kampanii w Szkole Podstawowej nr 2 w Łodzi. Ewa Drewnowicz, dyrektor tej placówki, poinformowała o wynikach nietypowej ankiety wśród obecnych pierwszoklasistów.

- Trzy czwarte z nich to 6-latki. Poprosiliśmy dzieci, aby narysowały uśmiechniętą buzię, jeśli lubią naszą szkołę lub smutną, jeśli nie lubią do niej chodzić. 86 buziek było uśmiechniętych, 5 smutnych - opowiadała dyrektor Drewnowicz.

Ankietę przeprowadzono anonimowo, ale nauczyciele poprosili autorów smutnych buziek, aby się ujawnili. Zrobiła to czwórka dzieci. Dwóm „smutasom” nie podobało się, że muszą wstawać przed godz. 8 na lekcję, jedna dziewczynka właśnie pokłóciła się z koleżanką, a inna nie przepada za nauką pisania.

- Z niechęcią do wstawania nic nie zrobimy, ale pozostałe dwa problemy są do rozwiązania - mówiła szefowa SP nr 2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki