Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne dni dla ciśnieniowców. Latem rośnie ryzyko udarów

Joanna Barczykowska
Pogoda nie dla ciśnieniowców... Dwa tygodnie po udarze pacjent powinien trafić na rehabilitację.
Pogoda nie dla ciśnieniowców... Dwa tygodnie po udarze pacjent powinien trafić na rehabilitację. Grzegorz Gałasiński
Skoki ciśnienia, upały, zmiany temperatury i duszności. To wszystko staje się śmiertelnym zagrożeniem dla ciśnieniowców, czyli pacjentów z nadciśnieniem. Lato jest okresem szczególnego ryzyka. Oddziały neurologiczne pękają w szwach, a inspekcja ruchu drogowego w poniedziałek rozpoczęła badania zawodowych kierowców pod kątem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. W tym roku ma zostać przebadanych 800 kierowców, także w woj. łódzkim. Najważniejszy jest pomiar ciśnienia, bo to ono stanowi największe zagrożenie.

Dwa dni temu łódzcy policjanci reanimowali nieprzytomnego mężczyznę. Siedział za kierownicą auta przy ul. Maratońskiej i nie dawał oznak życia. Inspektorzy ruchu drogowego chcą profilaktycznie badać ciśnienie kierowcom zawodowym, by zminimalizować ryzyko wypadków.

- Największym czynnikiem ryzyka w przypadku udarów jest nadciśnienie. Ciśnieniowcy powinni regularnie się badać. Ciśnienie należy mierzyć przed, a nie po podaniu leków. Upały, skoki temperatury i ciśnienia atmosferycznego nie sprzyjają osobom, które mają problemy sercowo-naczyniowe - mówi dr Elżbieta Miller, ordynator oddziału rehabilitacji.

W grupie ryzyka są też osoby, które cierpią na miażdżycę i choroby serca, zwłaszcza zaburzenia rytmu.

Niestety, mimo lepszej diagnostyki - liczba udarów wzrasta. Jak wynika z najnowszego raportu Uczelni Łazarskiego na temat konsekwencji występowania udarów w Polsce, w woj. łódzkim sytuacja jest wyjątkowo dramatyczna.

Jesteśmy na pierwszym miejscu pod względem liczby pacjentów, którzy mieli udar. W 2011 r. było ich aż 3,6 tys. Jednocześnie wykonano najmniej procedur trombolitycznych, czyli podania najskuteczniejszego obecnie leku. W 2011 r. dostały go tylko 42 osoby. W tym samym roku w woj. śląskim wykonano aż 234 takie procedury. Równocześnie w woj. łódzkim najmniej płacono za hospitalizacje - średnio 12,3 tys. zł. Tymczasem na Pomorzu za to samo leczenie płacono 300 zł więcej.

Ponadto Łódzkie znajduje się na drugim miejscu od końca pod względem dostępności leczenia neurologicznego (w 2013 r. stawka na ubezpieczonego wynosi tylko 6,28 zł ). Autorzy raportu zwracają uwagę na dysproporcje między województwami w dostępności do leczenia udarów. Kontrakt na hospitalizację neurologiczną w woj. łódzkim ma 10 szpitali. Jego wartość w 2011 r. wyniosła 15 mln zł. Na Mazowszu te same kontrakty opiewały na ponad 53 mln zł, a w woj. pomorskim na 32 mln zł.

Ale ma być lepiej. Poprawia się diagnostyka, większość szpitali w naszym regionie ma tomograf i rezonans magnetyczny. Wprowadza się coraz więcej procedur trombolitycznych.

- To najskuteczniejsza metoda w leczeniu udarów. Musi być jednak zastosowana szybko. To leczenie działa trochę jak kret do udrożniania rur. Przepłukuje żyły ze skrzepów. Wymagany jest jednak odpowiedni personel dyżurujący w szpitalu non stop. W szpitalu im. Jonschera wykonuje się coraz więcej takich procedur, dlatego możemy potem odnieść lepsze efekty podczas rehabilitacji - tłumaczy dr Miller.

Kolejnym elementem jest rehabilitacja neurologiczna. W woj. łódzkim kontrakt z NFZ na taką rehabilitację ma dziewięć szpitali, z czego dwa w Łodzi: im. WAM i im. Jonschera. Ten ostatni może się pochwalić jednym z najlepiej wyposażonych oddziałów w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki