Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niesiołowski: Nikogo nie potępiam za to, że dostał odszkodowanie za działalność opozycyjną

rozm. Marcin Darda
Stefan Niesiołowski
Stefan Niesiołowski Bartek Syta/polskapresse
Ze Stefanem Niesiołowskim, posłem Platformy Obywatelskiej, rozmawia Marcin Darda

We wrześniu Senat zajmie się projektem ustawy, która dotyczy świadczeń dla opozycjonistów z czasów PRL. Dlaczego dopiero teraz?
To jest projekt poselski, była na jego temat debata i pierwsze czytanie. Nie rozumiem jednak tonu wyrzutu w tym pytaniu, bo ta pomoc poprzez ustawę o kombatantach i o pomocy represjonowanym uchwalana była wielokrotnie. Ta pomoc jest bardzo szeroka, poczynając od tzw. renty premiera do odszkodowań, niekiedy bardzo wysokich, a trzeba było sejmowej ustawy, by to było możliwe, aż do różnych ulg i świadczeń zdrowotnych. To nie jest tak, że teraz, po ponad 20 latach od odzyskania niepodległości, politycy się obudzili i zaczęli coś robić dla byłych opozycjonistów.

Jednak Stowarzyszenie Wolnego Słowa rozpoczęło zbiórkę na pomoc dla opozycjonistów...
Ale to nie jest ustawa, tylko inicjatywa niezależna, którą ja sam popieram. Kto może, niech wpłaca pieniądze, a wtedy możliwe będzie stworzenie funduszu dla potrzebujących pomocy. Niektórzy ludzie przez 45 lat komunizmu w Polsce, to ludzie którzy z różnych powodów, przeważnie politycznych, znaleźli się w trudnej sytuacji. Tylko ta inicjatywa nie jest działaniem legislacyjnym, a czysto charytatywnym.

Przypominam to tylko dlatego, że Stowarzyszenie Wolnego Słowa jest zdania, iż zbiórka jest niezbędna, bo z tą pomocą państwową jest "aż tak źle".
A co to znaczy "aż tak źle"? Jest wielu ludzi, którzy potrzebują pomocy. Ja zawsze pomagałem i pomagam konkretnym osobom. Wielokrotnie w Sejmie, a jestem w nim od początku, konsekwentnie głosowałem nad rozwiązaniami na rzecz kombatantów. Oczywiście, w rozsądnych granicach, bo przecież trzeba pamiętać, że państwo ma takie możliwości ekonomiczne, jakie ma. W Stowarzyszeniu Wolnego Słowa mam wielu przyjaciół, którzy zbierają po prostu pieniądze dla tych, którzy ich potrzebują. Ale ja nie odważyłbym się powiedzieć, że jest "aż tak źle".

Pomysł emerytur dla byłych opozycjonistów dotyczy tych najgorzej sytuowanych. Będą mieli prawo do najniższej emerytury, w sytuacji gdy ich dochód nie przekracza 800 złotych. Tymczasem emerytury byłych funkcjonariuszy PRL-owskich organów bezpieczeństwa, m.in. Służby Bezpieczeństwa, czyli osób, które prześladowały opozycjonistów, średnio przekraczają 2 tysiące złotych.
Jedyny rząd, który zmniejszył emerytury dla pracowników Służby Bezpieczeństwa, to rząd Platformy, bo to był projekt rządowy. Przez parlament ten projekt redukcji emerytur przeszedł w sytuacji, gdy PO ma większość. Do tej pory, przez 20 lat, różni, mniej lub bardziej autentyczni antykomuniści wygłaszali całe tyrady na ten temat, bo mówiono o tym wielokrotnie. Bohaterowie z PiS-u wielokrotnie się wypowiadali, że trzeba to zrobić, ale kiedy mieli większość w Sejmie, nawet nie kiwnęli w tej kwestii palcem. Myśmy te emerytury zmniejszyli i to jest konkretna rzecz. Zresztą, pan wybaczy, ale pojęcie opozycjonisty to jest bardzo szeroki kontekst. Opozycjonistami są ludzie tacy jak Jacek Kuroń, którzy siedzieli wiele lat w więzieniu, ale też ktoś, kto poszedł na manifestację, dostał pałką od milicjanta, albo go zatrzymano na 24 godziny. Jeden i drugi jest tym opozycjonistą, ale to musi być jakoś zmierzone. Dlatego byłbym ostrożny w wypowiadaniu sądów, że Polska jest krajem jakiejś niesprawiedliwości, bo esbecy mają wysokie emerytury, a opozycjoniści nie. Ja jestem opozycjonistą i wiedzie mi się nie najgorzej, zresztą wielu innym też, dlatego trzeba te problemy rozstrzygnąć spokojnie i rzeczowo.

Ale Platformie wyrzuca się, że zmniejszyła emerytury esbekom za mało, niespełna o procent.
To niech ktoś zrobi lepiej. Ci, którzy to krytykują, mają znakomitą okazję, by to zrobić. Zresztą to, że zmniejszyliśmy te emerytury o 1 proc., jest nieprawdą. Nie mam przed sobą dokumentów, ale w niektórych przypadkach były to spore sumy, nawet rzędu kilku tysięcy złotych, a to nie może być 1 proc.

Z drugiej strony pojawiają się argumenty, że każdy może zrobić tak, jak Zbigniew Romaszewski, czyli postarać się o odszkodowanie.
Nie oceniam tego, nikogo nie potępiam za to, że wziął te pieniądze. Ja nie wziąłem, mój brat też nie. Ostatnią rzeczą, którą zrobię, to rzucenie w kogoś kamieniem z powodu takiego, że dostał odszkodowanie za działalność opozycyjną w PRL.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niesiołowski: Nikogo nie potępiam za to, że dostał odszkodowanie za działalność opozycyjną - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki