Oczywiście takiemu podejściu sprzyjają niezbyt radosne wieści z odcinka prac i płac. By to zmienić, proponuje się różne karty dużych rodzin albo dłuższe urlopy macierzyńskie dla matek, ale też i dla ojców. Gest, który ulży tym, którzy już rodzicami są, ale wątpliwe, by ktoś właśnie ze względu na te ulgi chciał zostać rodzicem, choć politycy często właśnie tak to przedstawiają. Fałszywie.
Mogę wyobrazić sobie małżeństwo z dochodem 15 tys. zł brutto miesięcznie, które decyduje się na dziecko i ma ten komfort, że będzie je stać na dodatkowe pół roku z 20 proc. na finansowym minusie. To tylko okoliczność łagodząca, a nie bodziec do urodzenia. Wątpię też, by to dodatkowe pół roku wzięło małżeństwo nawet z dwoma średnimi krajowymi po 3,4 tys., bo to strata 40 proc. uposażenia w sytuacji, kiedy na dziecko potrzeba coraz więcej.
Skutkuje tylko taki "socjal", jaki Polki mają w Anglii, bo tam rodzą na potęgę, jako druga nacja zaraz po Hinduskach. Nas nie stać. U nas ciągle aktualne będzie hasło, że rodzice z dziecka cieszą się dwa razy: jak się rodzi, i jak idzie na swoje. No i jak ma nas nie trafić demograficzny szlag?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?