Wiosną ubiegłego roku firma złożyła do sądu wniosek o upadłość. 280 pracowników zostało wysłanych na urlop. Okna Rąbień nie były w stanie na bieżąco płacić swoich zobowiązań. 16 maja 2012 r. sąd ogłosił upadłość firmy, a na syndyka masy upadłościowej wyznaczył Henryka Milasa. Pracownicy twierdzą, że Milas obiecał im wypłatę zaległych pensji.
CZYTAJ TEŻ: Okna Rąbień ogłosiły upadłość
- Pracowałem w tej firmie pięć lat, nie dostałem pensji za 2,5 miesiąca - mówi pan Andrzej, były monter. - Z moich wyliczeń wynika, że należy mi się ok. 5,5 tys. złotych netto. Gdy były prezes informował nas o ogłoszeniu upadłości, tłumaczył, że dostaniemy pieniądze. Tak się jednak nie stało.
Pan Jan w firmie przepracował sześć lat. Nie dostał wynagrodzenia za półtora miesiąca pracy, czeka na ok. 3 tys. zł. - Nie mamy pojęcia, kiedy dostaniemy pieniądze - złości się pan Jan. - Majątek firmy jest wyprzedawany, ale naszej sytuacji to nie zmienia. Część kolegów oddała sprawy do sądu pracy i wygrała je, ale pieniędzy i tak do tej pory nie zobaczyli. Nie możemy się niczego dowiedzieć, z syndykiem bardzo trudno się skontaktować. Jesteśmy bezsilni, nie wiemy, co mamy zrobić, by odzyskać należne pieniądze. To trwa już ponad rok!
Kamil Kałużny, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi, sugeruje pracownikom, by na piśmie wezwali syndyka do wypłaty świadczeń. - Pracownicy mogą też złożyć skargę do nas lub wnieść pozew do sądu pracy - wyjaśnia Kamil Kałużny. - Na udzielenie odpowiedzi mamy 30 dni, a działalność syndyka w zakresie wypłaty wynagrodzeń podlega kontroli. Wynagrodzenia wchodzą w skład masy upadłościowej, a sposób regulowania roszczeń określa prawo upadłościowe.
Henryk Milas, syndyk firmy, zapowiada, że pracownicy otrzymają część wynagrodzenia w ciągu miesiąca. - Najpierw sąd musi zatwierdzić plan podziału upadłościowego - twierdzi syndyk. - Na wynagrodzenia czeka ponad 200 osób, mam nadzieję, że w ciągu miesiąca otrzymają część pieniędzy. Reszta będzie wypłacona w następnych planach upadłościowych. Tygodniowo odbieram kilkanaście telefonów od pracowników i przekazuję te informacje.
Kilka lat temu firma zatrudniała ponad 500 osób. W 2008 roku zmieniła właściciela, a nowy tłumaczył, że od 2009 roku miała problemy z osiąganiem zakładanej wydajności. W marcu 2009 r. zostało sprowadzonych blisko stu robotników z Filipin, którzy zaczęli skarżyć się na złe warunki pracy i niskie pensje. Rok później szefowie firmy, tłumacząc, skąd biorą się kłopoty, skarżyli się na konkurencję.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?