Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbórka to okazja do świętowania dla górników z kopalni piasku i tych pracujących pod ziemią

Agnieszka Magnuszewska
Jak górnik, to i węgiel. Nie od razu zawód ten kojarzy się z piaskiem, a to również nim Łódzkie stoi. Górnicy pracujący w kopalniach piasku też obchodzą Barbórkę, zwłaszcza że wielu z nich tradycje związane ze świętem górników poznawało na Akademii Górniczo-Hutniczej. Co ważne, mają co świętować w najbliższy czwartek (4 grudnia), bo nie muszą się martwić o przyszłość. Złoża starczy na ponad 100 lat.

- Pierwszy mundur miałem po tacie, też pracował w kopalni piasku, tylko że w Białej Górze. Ja tam zaczynałem. Wybrałem zawód górnika świadomie, wiedziałem, z czym się wiąże. Rodzinną tradycję podtrzymuje syn, który też skończył AGH - mówi Grzegorz Kościerski, kierownik ruchu zakładu wydobywczego w Kopalni Grudzeń Las Grupy Atlas, w której pracuje 212 górników (przy wydobyciu 42). - Jaka jest różnica między nami a górnikami pracującymi pod ziemią? Wszystko zależy od podejścia. W końcu flaga górnicza jest w połowie czarna, w połowie zielona, co jest symbolem tego, co na powierzchni.

Niektórzy twierdzą, że zieleń we fladze górniczej to nadzieja potrzebna górnikowi do tego, by zjechać na dół. Może być też nadzieją na przyszłość, bo z piasku wydobywanego w Kopalni Grudzeń Las pod Tomaszowem produkowane są szyby do szklanych domów w Kuwejcie.

- Od ośmiu lat jesteśmy jedynym dostawcą największej na świecie huty szkła pod Tomaszowem, której właścicielami są Szwajcarzy. To właśnie z niej szyby są eksportowane do Kuwejtu - mówi Stanisław Śmiechowicz, prezes Kopalni Grudzeń Las.

Klientami kopalni są też producenci szkła płaskiego z Anglii i Francji (francuska firma dostarczyła szkło do piramidy w Luwrze). Produkowane są z niego szyby do aut. Na japońskim i koreańskim rynku około 30 proc. szyb powstaje z piasku z Grudzeń Lasu.

- Bardzo ważny jest też dla nas rynek odlewniczy. Wszystkie odlewnie, które wykonują takie części do samochodów, jak głowice czy tarcze hamulcowe, pracują na naszym piasku. Wykorzystują go w rdzeniach do odlewów. W odlewnictwie mamy opanowane około 60 proc. rynku czeskiego i 70 proc. słowackiego, wysyłamy też piasek na Węgry, do Austrii i raczkujemy w Niemczech - dodaje Śmiechowicz.

W przyszłości ważną funkcją piasku ma być szczelinowanie, bo piasek spod Tomaszowa nadaje się do szczelinowania łupków.

- To proces wykorzystywany do pozyskiwania gazu ziemnego z łupków czy ropy naftowej. Zamierzamy więc uzyskać wszelkie certyfikaty dla naszego piasku, co trochę potrwa, bo wydają je Amerykanie- przyznaje Śmiechowicz. - Obecnie piaski do szczelinowania sprowadzane są ze Stanów Zjednoczonych przez francuską firmę wydobywczą. Robione są ze specjalnej gliny, ale 1 tona kosztuje 750 euro. A ja za nasz piasek będę brał 100 - 120 zł - zapewnia Stanisław Śmiechowicz.

Ale kiedyś podjęcie decyzji o pracy na powierzchni nie było dla górnika łatwe, bo wiązało się z rezygnacją ze sporych profitów.

Pan Grzegorz, zanim zaczął pracę w kopalni pod Tomaszowem, w 1982 r. miał praktyki pod ziemią. - I wtedy uznałem, że to nie dla mnie. Przeszkadzały mi przeciągi, od razu zaczęły się problemy z gardłem - tłumaczy Kościerski. - Poza tym jak zaczynałem pracę, to był głęboki socjalizm i górnicy pracowali we wszystkie dni tygodnia. Żeby odwiedzić żonę, musieli znaleźć zastępstwo. U nas tak ciężko nie było. Chociaż coś za coś. Górnicy pracujący pod ziemią dostawali mieszkania, samochody, talony i mogli robić zakupy w górniczych sklepach, gdzie po przystępnej cenie dostępny był towar deficytowy- wspomina górnik.

Ale sami górnicy nie postrzegają się jako lepszych czy gorszych. Grzegorz Kościerski od dwudziestu lat jest gościem honorowym na karczmach organizowanych przez kopalnię w Bełchatowie (tam pracuje ponad 5 tysięcy górników). W tym roku też się stawił na karczmie, której tematem przewodnim było 40-lecie kopalni. W końcu studia na AGH zobowiązują, a pan Grzegorz należał jeszcze do grupy odpowiadającej za przygotowanie inscenizacji barbórkowych na uczelni oraz na karczmach, również w Wieliczce.

Trafił pod skrzydła prof. Witolda Żabickiego, który krzewił wśród studentów tradycje górnicze i był mistrzem ceremonii podczas Barbórek. Pomimo sędziwego wieku zapału ani energii mu nie brakowało, bo na pierwszym roku studiów pan Grzegorz zaczynał "Historię górnictwa" z prof. Żabickim już o godz. 7 rano.

Przez wiele lat prof. Żabicki (którego ojciec był profesorem prawa na Uniwersytecie Łódzkim) prowadził pochody studentów AHG na rynek w Krakowie, jadąc na białym koniu. Studentom wpajał tradycje górnicze pochodzące z Niemiec, bo... - Tak naprawdę wszelkie tradycje górnicze wzięły się z Niemiec, tylko że tam częściowo popadły w zapomnienie - podkreśla pan Grzegorz. - A u nas nadal są kultywowane i na Niemcach robią wrażenie.

Pierwszą w Europie górniczą uczelnię powołano na mocy dekretu z 1763 roku, wydanego w Wiedniu. Uczelnia powstała w Chemnitz, które od czterdziestu lat jest miastem partnerskim Łodzi. Druga ważna uczelnia powstała w Leoben w Austrii. Przeniosła się do niej część studentów z Chemnitz, gdy zamiast w niemieckim języku, zaczęto wykładać w węgierskim. To właśnie polscy studenci w Leoben opracowali scenariusz skoku przez skórę, który potem był kultywowany na polskiej uczelni. A powstała ona dopiero w 1919 roku. Akademię Górniczą w Krakowie otwierał Piłsudski.

Właśnie od skoku przez skórę zaczyna się każda karczma, czyli zabawa męskiej części załogi kopalni. To symboliczne przyjęcie do stanu górniczego nowych górników, tzw. fuksów. Adeptów do sali wprowadza Lis - major. Zgodnie z pierwotnym scenariuszem z Leoben powinni oni stawać kolejno na bryle rudy lub na beczce, odpowiedzieć Lis - majorowi, dlaczego chcą zostać górnikami i przeskoczyć przez skórę rozłożoną przed beczką. Potem adepci stają się tzw. camelą i mają usługiwać starszyźnie górniczej.

- Z zasady górnik tylko raz skacze przez skórę. Ja skakałem kilkanaście, bo na uczelni byłem w grupie organizującej skoki - wspomina Grzegorz Kościerski. - Skakałem nawet podczas karczmy w Wieliczce.

Skóra obecnie jest symbolem, kiedyś była częścią górniczego munduru, nieodzownych atrybutem. Górnik kładł ją na ziemię, gdy pracował na kolanach, okrywał się nią, gdy ze stropu lała się woda, spożywał na niej posiłek i przyjmował wypłatę.

A przed Barbórką najmłodsze dzieci górnika miały obowiązek wypastowania skóry. Co ważne, skóra była częścią munduru zarówno wyższych rangą pracowników, jak i niższych. Określono to w przepisach odnośnie wyglądu munduru z 1817 roku, jak i w 1858 roku, gdy wprowadzano mundury na Górnym Śląsku. Mundur z tamtych czasów od obecnego różnił się tym, że miał pelerynkę, frędzle na ramieniu i guziki na kołnierzu. Teraz liczba guzików jest dokładnie określona - 29 sztuk. Właśnie tyle lat miała św. Barbara w chwili śmierci. Patronkę górników stracono za przejście na chrześcijaństwo - ścinając jej głowę. Natomiast w latach 70. mundurowi górniczemu przywrócono szpadę paradną, o co apelował prof. Żabicki.

Co do koloru pióropuszy na czaku zasada jest prosta: zielony - generalny dyrektor, biały - nadzór, czarny - górnik, czerwony - orkiestra.

I tylko w galowym mundurze górnik może stawić się na karczmie, zwanej spotkaniem gwarków. Musi mieć z sobą pamiątkowy kufel i śpiewnik, bo piosenki odgrywają podczas karczmy bardzo ważną rolę. - Ćwiczenie piosenek zaczyna się przynajmniej miesiąc przed karczmą - podkreśla Grzegorz Kościerski.

Karczma nawiązuje do spotkań górników przy piwie po ciężkiej pracy. Dlatego na karczmach inny trunek jest zakazany. Gwarkowie nawet ślubują: "Ja, uczestnik karczmy piwnej, przyrzekam: nie pić żadnego innego napoju oprócz piwa". Ślubują również wykonywać wszystkie polecenia Wysokiego, a w Sprawach Piwnych Zawsze Nieomylnego Prezydium. Bo to ono sprawuje podczas karczmy władzę absolutną, choć można je obalić... pieśnią "Do d... z tym Prezydium". Z zasady na prezesa spotkania wybiera się górnika najstarszego rangą, a samo Prezydium powołuje kontrapunktów do kierowania tablicami piwnymi. To właśnie na nie dzieli się uczestników karczmy, którzy konkurują z sobą na wykonanie piosenki, na dobrze opowiedziany dowcip czy tempo picia piwa. Prezes Prezydium ma jeszcze prawo powołać Urząd Ochrony Prezesa, który pilnuje porządku.

Na karczmę nie mają wstępu panie. Damska część załogi kopalni bawi się na combrze. - Panie mogą zaprosić nas na comber, jeśli wyślą pisemne zaproszenie. I zwykle jest tak, że na koniec wszyscy bawią się razem. Panowie proszą panie do tańca, okazując czerwoną różę - wyjaśnia Kościerski.

Ilu górników będzie brało udział w tym roku w karczmach? Niedużo, bo w Bełchatowie spotkanie gwarków, na którym były również reprezentacje dwóch kopalni piasku spod Tomaszowa, zostało zorganizowane w ubiegłym tygodniu. Pozostałe kopalnie nie są zbyt duże.

- W okolicach Łodzi jest aż kilkaset kopalni, a dokładnie zakładów górniczych- tłumaczy Grzegorz Kościerski. - Taką nazwę otrzymuje każdy punkt wydobycia piasku, nawet jeśli jest potrzebny tylko do robót drogowych i pracuje w nim tylko kilka osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki