Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Topa: Uwielbiałem stare kamienice w Łodzi [WYWIAD]

rozm. Anna Gronczewska
Bartłomiej Topa
Bartłomiej Topa archiwum Polskapresse
Rozmowa z Bartłomiejem Topą, aktorem, absolwentem wydziału aktorskiego łódzkiej Szkoły Filmowej.

Kończył Pan w Łodzi szkołę filmową, ale wyjechał wiele lat temu z naszego miasta. Łódź bardzo się zmieniła?
Zmieniła się. Nie możemy dojechać do teatru, bo są remontowane ulice. Zbliżają się przecież wybory... To takie koniunkturalne.

Miał Pan w Łodzi swoje ulubione miejsca?
Pewnie, że tak. Na przykład znajdujący się przy Szkole Filmowej Park Źródliska. Uwielbiałem piękne, stare kamienice. Można było się w nich "zakopać". Lubiłem odwiedzić Cmentarz Żydowski. Choć podczas studiów nie było za wiele czasu na takie spacery.

Łódź ma swój urok?
Na pewno. Jest przestrzennie rozrośnięta. To było wspaniałe miasto przemysłowe. Te przemysłowe korzenie są mocno wpisane w historię Łodzi. One determinują dzisiejszy wygląd tego miasta, choć nie ma już przemysłu. Skończyły się fabryki, manufaktury.

Mamy przecież Manufakturę...
Byłem w niej kiedyś.

Podobała się Panu?
Myślę, że do architektury trzeba podchodzić z ogromnym szacunkiem do przeszłości. Ale też z wielką ostrożnością. Trzeba zastanowić się, co można z tego wyciągnąć i jak połączyć z czymś nowym. Tym co jest nowoczesne, piękne, drukowane w 3D. To jest zadanie dla artystów, ludzi z ogromną wrażliwością na przestrzeń.

Łódź to przemysł, ale też film. Pan tu studiował, gdy kończyła się filmowa historia miasta...
Dyplom zrobiłem w 1991 roku. To był już w zasadzie koniec Łodzi filmowej, Wytwórni Filmów Fabularnych przy ulicy Łąkowej.

Zdążył Pan ją jeszcze odwiedzić?
Oczywiście! Mieliśmy praktyki w Wytwórni Filmów Fabularnych. Była dla mnie magicznym miejscem. Potem coraz częściej słyszeliśmy, że nie będą tu już robione filmy... Przyjmowaliśmy to ze smutkiem. Ale taką cenę płacimy za zmiany.

Mówiło się, że Łódź to szare, brudne, robotnicze miasto. Wy, ówcześni studenci Szkoły Filmowej, też tak ją odbieraliście?
Poniekąd też. Tylko my tak naprawdę w życiu miasta mało uczestniczyliśmy. Bardziej zajmowała nas sama szkoła. Pracowaliśmy po kilkadziesiąt godzin tygodniowo. Nie było czasu na zastanawianie się, w jakim miejscu żyjemy.

Pamięta Pan swoje pierwsze spotkanie z Łodzią...
Nie, ale pamiętam smutne niedziele spędzane w tym mieście. Taką samotność...

Dlaczego wybrał Pan studia akurat w Łodzi?
Było to związane na pewno z marzeniami. Widziałem, że tu jest film. To miało wpływ na moje wybory. Przyjechałem do Łodzi z moją ówczesną dziewczyną, miłością. Ona chciała tu zdawać, a ja przyjechałem za nią.

Dostaliście się oboje?
Nie, ona się nie dostała.

Po skończeniu studiów nie został Pan w Łodzi. Dlaczego?
Chciałem dostać angaż do Teatru Studio w Warszawie, który prowadził Jerzy Grzegorzewski. Ale Grzegorzewski nie przyjechał wtedy do Łodzi na Festiwal Szkół Teatralnych. Ja dostałem kilka propozycji z kilku innych polskich scen. Ale interesowała mnie Warszawa. Wiedziałem, że to źródełko do dalszych działań.

Co Pana najbardziej zaskoczyło podczas ostatniej wizyty w Łodzi na 32. Festiwalu Szkół Teatralnych?
Jak już mówiłem remonty. Bardzo zmieniła się Szkoła Filmowa. Powstały nowe budynki. Miałem okazję spotkać się z jej profesorami, studentami wydziału aktorskiego. I chyba największymi zaskoczeniami są spotkania z ludźmi.

Pana koledzy ze studiów są dziś wykładowcami w Szkole...
Tak. Chociażby Michał Staszczak. Ale spotkałem też Mariusza Grzegorzka, który jest rektorem Szkoły Filmowej. Tu super dynamiczny facet. Myślę, że to źródło zmian i szansa dla tej Szkoły.

Czego by Pan życzył Łodzi, jej mieszkańcom?
Wzięcia sprawy w swoje ręce. Oczywiście do takich działań potrzebne są pieniądze, fundusze, chociażby unijne. Tylko trzeba je rozumnie wykorzystywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki