MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Beata Matys-Wasilewska: Dbamy o porządek, ale tylko w swoim domu

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Z Beatą Matys-Wasilewską, psychologiem, o nawykach dotyczących dbania o czystość w miejscach publicznych, rozmawia Alicja Zboińska

W Łodzi rozpoczęła się właśnie wielka akcja sprzątania miasta. Czyszczone są m.in. chodniki, place, skwery. Dlaczego sami nie potrafimy posprzątać po sobie na bieżąco?
Nie mamy takiego nawyku, dbamy o porządek, ale tylko we własnych domach. Nie mamy natomiast poczucia, że to, co znajduje się poza nimi, na zewnątrz, też do nas należy i że również mamy o to dbać. Dominuje postawa: to nie moje, to nie nasze. Nie czujemy się częścią wspólnoty. Nie wierzę, że w domu zachowujemy się tak jak na zewnątrz. Nie przenosimy jednak naszych domowych zachowań na zewnątrz. Tracimy natomiast zdolność dbania o to, czy chodzimy po czystych i całych chodnikach.

W końcu to nie nam płacą za sprzątanie ulic. To oni - urzędnicy - są za to odpowiedzialni, na coś wreszcie płacimy podatki. To często spotykana postawa, która wszystko wyjaśnia?
To typowa postawa roszczeniowa, z której wynika, że ktoś inny jest za coś odpowiedzialny, on ma o to dbać. Tymczasem tu chodzi przecież o naszą okolicę. To kwestia odpowiedzi na pytanie, na ile coś jest czyjeś, a na ile jest moje. Kiedyś na tego typu rzeczy baczniej zwracano uwagę, więcej mówiono o dbałości o zasady, o higienie komunikacji. Uczono nas mówić „dzień dobry”, „do widzenia”. Dziś te zasady coraz częściej przestają obowiązywać. To ma wpływ na to, jak zachowujemy się na zewnątrz, na ile jesteśmy kulturalni.

Panoszące się wokół chamstwo sprawia, że przestajemy być kulturalni?
Nie dostrzegamy realnych konsekwencji naszego zachowania, nie widzimy tego, że jeśli na placu zabaw będzie pełno puszek po napojach, niedopałków papierosów, to możemy się ubrudzić albo zranić. Zachowujemy się, jakby to do nas nie docierało.

Można wpłynąć na zmianę postaw czy wszelkie próby spotkają się raczej z lekceważeniem i obojętnością społeczeństwa?
Próby powinny być podejmowane już od małego. Takim wyjściem jest np. wspólne sprzątanie. Moje dzieci wzięły udział w takiej akcji organizowanej w pobliżu lotniska. To ma sens - gdy sami sprzątamy, to zaczynamy mniej brudzić. Na dodatek ta przestrzeń staje się dla nas ważna. Wspólne sprzątanie może się więc przyczynić do zmiany mentalności.

Czyli jest szansa, że zapanuje u nas taki porządek jak np. w Niemczech?
To jest związane z kulturą, ale trzeba pamiętać o tym, że kropla drąży skałę. Jeśli będą organizowane akcje, z których będzie wynikało, że otoczenie jest twoje, będzie się rodziło poczucie wspólnoty. Warto organizować happeningi, by kojarzyło się to z czymś przyjemnym, by było przekonanie, że wspólnie możemy zrobić coś dobrego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki