18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bimberku mój!

Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk Grzegorz Gałasiński/archiwum
Afera z trucizną sprzedawaną jako alkohol spożywczy dowodzi, że unijne standardy kontrolne są funta kłaków warte. W Czechach nie żyje 21 osób, w Polsce zmarło małżeństwo z Wieruszowa, kilka osób jest zagrożonych. Na Słowacji też są ofiary, w szpitalu w Preszowie przebywa czworo pacjentów z objawami zatrucia metanolem.

Dotychczas większe katastrofy metylowe zdarzały się chyba głównie w dawnym ZSRR. W Polsce też bywały. Najczęściej po spożyciu alkoholu skradzionego z przemysłu. Rosyjski teść mojego przyjaciela uczestniczył w jednej z takich zakładowych libacji w Moskwie. Dziwnym trafem jako jedyny ocalał.

Po libacji poszedł do domu. Na szczęście jakiś nieznajomy namówił go na ulicy na wspólne wychylenie połówki. Tym razem prawdziwej wódki ze sklepu. Podobno ten etylowy klin go uratował. Wlany do organizmu po spożyciu metanolu zadziałał jak odtrutka. Reszta kumpli nie popiła.

Z "frontowych" informacji łatwo wysnuć wniosek, że w dzisiejszych czasach - nie to co kiedyś - nie ma pewności, że jak się kupi butelkę w sklepie, to jej zawartość będzie akuratna i po jej spożyciu człowiek obudzi się następnego dnia co najwyżej z kacem, a nie przed obliczem św. Piotra z aplikacją o wpuszczenie do raju.

Jaki doraźny wniosek wynika z opisanej sytuacji? Nie pić, pełna abstynencja! A jeśli ktoś musi, to zawierzyć tylko sobie - zrobić zacier, upędzić bimber. Bimber na ogół jest obrzydliwy w smaku i do tego nielegalny. Jednak kara za pędzenie i obrzydliwy smak jest do przeżycia. Śmierć nie jest.

Jerzy Witaszczyk

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki