Burmistrz Malborka wygłosił expose. Jak na apel o zgodną współpracę reagują oponenci Marka Charzewskiego? Co z wiceburmistrzami?

To było trzecie ślubowanie burmistrza, które w obecności radnych, pracowników Urzędu Miasta i mieszkańców złożył Marek Charzewski. Podczas pierwszej powyborczej sesji Rady Miasta, która odbyła się w poniedziałek, wygłosił również przemówienie adresowane do całej malborskiej społeczności.

To dla mnie wielki zaszczyt, wielki honor, ale i wielkie zobowiązanie. 21 kwietnia mieszkanki i mieszkańcy Malborka dokładnie pięć i pół roku od poprzednich wyborów, które miały miejsce 21 października 2018 r., podjęli decyzję o powierzeniu mi tej ważnej funkcji. Pewnie liczba 21 na długo będzie jedną ze szczęśliwszych w moim życiu – mówił Marek Charzewski. - Ze swojej strony chciałbym podziękować mieszkankom i mieszkańcom za pozytywną ocenę mojej dotychczasowej pracy i promowanie mnie na kolejną kadencję. Z racji swojego zawodu używam języka edukacyjnego – żartował.

Jak podkreślił, poprzednia kadencja była najdłuższa w historii samorządu. Ale też, jak mówił włodarz, nie należała do najłatwiejszych.
- Była to bardzo trudna kadencja, która wynikała z przyczyn zewnętrznych, czyli: pandemii, wybuchu wojny w Ukrainie, kryzysu migracyjnego, kryzysu energetyczny i wiele innych trudności, które dotykały samorządy. Ale dzięki współpracy, dzięki wspólnemu działaniu bardzo wielu osób zaangażowanych w funkcjonowanie samorządu, udało nam się te trudności pokonać i zrealizować zadania, które przed nami stanęły – przyznał Marek Charzewski w swoim wystąpieniu.

PRZECZYTAJ TEŻ: Marek Charzewski ponownie burmistrzem Malborka. Jak wyobraża sobie nową kadencję i współpracę z konkurentami

Włodarz pogratulował wszystkim radnym, zapowiadając, na czym będzie się koncentrował w najbliższych latach.

- Ta rozpoczynająca się kadencja pewnie też nie będzie łatwa, dlatego że sytuacja zewnętrzna nadal jest bardzo skomplikowana. Pewnie sprawy bezpieczeństwa staną się dla nas bardzo ważne. Jesteśmy w kadencji, która obejmuje perspektywę unijną 2021-2027. Nasze miasto ma już zagwarantowane ponad 32 mln zł środków, które musimy rozsądnie wydać. Będziemy również składać wnioski o inne dofinansowania – stwierdził burmistrz.

Podczas swego wystąpienia zwrócił się też do Rady Miasta z apelem.

- Pewnie spraw trudnych, problemów, jak to w samorządzie, nie zabraknie. Dlatego apeluję o współpracę i ze swej strony deklaruję, że będę współpracował ze wszystkimi osobami i wszystkimi podmiotami, dla których dobro miasta Malborka jest ważne. Mieszkańcy miasta, wybierając panie i panów radnych, wybierając burmistrza, mieli przekonanie i wiarę, że potrafimy współpracować i potrafimy się dogadać w najważniejszych sprawach dla naszego miasta. Myślę, że dwie poprzednie kadencje pokazały, że umiemy to robić i mam nadzieję, że również w rozpoczynającej się kadencji to będziemy czynić. Życzę sobie i pozostałym, abyśmy mogli za pięć lat z podniesionym czołem powiedzieć mieszkańcom, że ta kadencja była dobra dla naszego samorządu i dla naszego miasta – zakończył swoje expose.

Gdyby jednak wróżyć, jak mogą wyglądać relacje burmistrz-radni przez najbliższe pięć lat na podstawie pierwszych głosowań podczas poniedziałkowej sesji, nie zapowiada się to bardzo optymistycznie. Rada Miasta nie mogła za pierwszym razem wyłonić spośród siebie przewodniczącego i wiceprzewodniczącego, trzeba było powtarzać głosowania, by obsadzić te funkcje.

Ale burmistrz, choć przepowiadać przyszłości nie chce, mówi, że zauważył coś nietypowego w dwóch ostatnich datach wyborów.

- Chodzi o 21 października 2018 r. i 21 kwietnia 2024 r. Jak się doda do siebie poszczególne liczby, to wychodzi 2049 w obydwu przypadkach. Muszę chyba do numerologa iść. Zresztą można przeczytać w internecie, dla kogo szczęśliwa jest liczba 21 – mówi nam trochę dla rozluźnienia atmosfery Marek Charzewski.

Co numerolodzy dostrzegli w niepozornej dwudziestce jedynce? Ta data jest dobra i szczęśliwa dla wszystkich tych, którzy żyją w harmonii i równowadze. Dla tych, którzy nie walczą, tylko są usposobieni pokojowo i otwarci na nowe i nieznane. Akceptują rzeczywistość i mają pozytywne podejście.

Zapytaliśmy o współpracę z burmistrzem radnego Jacka Markowskiego, jednego z liderów malborskiej Koalicji Obywatelskiej, świeżo upieczonego przewodniczącego Rady Miasta. Widać było, że przeżywa ten wybór.

- To nowa funkcja i towarzyszy mi trema, jak w każdym nowym wyzwaniu, ale będę starał się sprostać oczekiwaniom. Na pierwszym planie zawsze będzie dobro miasta i to, byśmy mogli sprawnie decydować o tym, co się w mieście dzieje – przyznał Jacek Markowski.

Czy rzeczywiście możliwe będzie współdziałanie radnych i burmistrza bez wielkich spięć? Po pierwszych głosowaniach, które dotyczyły wewnętrznych spraw Rady Miasta, trudno to przewidywać.

- Na pewno te głosowania były nietypowe, zwłaszcza w porównaniu z poprzednimi kadencjami. Ale dzisiaj mamy radnych, którzy mają swoje zdanie i każdy będzie z własnym sumieniem podejmował decyzje, moim zdaniem trafne. Na pewno, co bardzo podkreślam, będziemy pracowali na rzecz Malborka. Jeśli będziemy wspierać burmistrza to wtedy, gdy będzie to korzystne dla miasta. Na pewno nie będzie to populizm, ale odpowiedzialne decyzje i myślę, że taka będzie ta Rada Miasta – słyszymy od Jacka Markowskiego.

Czy Koalicja Obywatelska będzie czy nie będzie twardą opozycją?

- Dzisiaj, jako przewodniczący Rady Miasta, nie chciałbym się nazywać twardą opozycją, chciałbym prowadzić obrady dla dobra Malborka i po to, by w mieście coś drgnęło do przodu. Na pewno będzie głosowali za prorozwojowymi inicjatywami. Natomiast będziemy przeciwni temu, co będzie błędne lub takie, które uznamy, że nie będzie służyło miastu. Mam nadzieję, że burmistrz będzie swoje działania konsultował z radnymi. Na pewno nie chcemy być maszynką do głosowania, ale będziemy kierowali się swoimi przekonaniami – podkreśla przewodniczący Markowski.

Jak najbliższe lata widzi Paweł Dziwosz, który z list własnego komitetu wprowadził do Rady Miasta pięcioro radnych?

Nigdy nie dzielę i nie jestem przeciw nikomu. Jeśli będą dobre pomysły dla miasta, będziemy je popierali. Jeśli złe i w naszym odczuciu niezgodne z naszym programem wyborczym, to będziemy przeciwko. Zachowujemy niezależność – deklaruje Paweł Dziwosz.

Jako niedawny przewodniczący Rady Miasta i konkurent Marka Charzewskiego o fotel burmistrza jest obecnie szeregowym radnym. Musiał uszanować decyzję wyborców, ale i większości radnych, którzy w poniedziałek podczas głosowania na przewodniczącego opowiedziała się za kandydaturą Jacka Markowskiego, który pokieruje pracą rady.

- Przede wszystkim gratuluję panu przewodniczącemu. Spodziewałem się zarówno jednego, jaki drugiego rozwiązania. Przykro mi nie jest. Mam nadzieję, że Jacek Markowski będzie przewodniczył Radzie Miasta ponad podziałami. Na pewno będziemy przyglądać się pracy burmistrza, pracy prezydium rady. Mam doświadczenie, ale mam też mandat od mieszkańców, by kontrolować władzę – zapewnia Paweł Dziwosz.

Nie tylko liczba 21 zapadnie w pamięć burmistrza Charzewskiego. 6 maja był jednym z niewielu dni, gdy nie miał wokół siebie któregoś z zastępców. Jeden z nich nie zdążył nawet wyprowadzić się z gabinetu.

- Wszystko wskazuje na to, że we wtorek (7 maja) podpiszę zarządzenie w sprawie powołania Jana Tadeusza Wilka na pierwszego zastępcę – potwierdził w rozmowie z nami MCH.

Co z drugim wiceburmistrzem? Deklaracja włodarza jest nieco zaskakująca.

Najpierw musimy się przyjrzeć, jak wszystko będzie działać w nowej kadencji. Na razie czekam aż się Rada Miasta ukonstytuuje. Od razu mówiłem, że przez pierwsze dwa, trzy miesiące będzie jeden zastępca. Jeśli będę potrzebował drugiego, to rozważę jego powołanie. W poprzedniej kadencji jak było? - dziwi się naszemu zdziwieniu Marek Charzewski.

Faktycznie, wybory były w październiku 2018 r., a w drugiej połowie stycznia 2019 r., trzy miesiące później, zapadła decyzja o drugim zastępcy. Józef Barnaś objął tę funkcję od 1 lutego 2019 r.

Na tę chwilę bardziej wiadomo… kto drugim wiceburmistrzem tym razem nie będzie.

Nie przyjąłem propozycji objęcia funkcji drugiego zastępcy burmistrza Malborka. Mam swoje prywatne powody. Doceniam to, że burmistrz mi zaufał, ale głosujący na mnie mieszkańcy opowiedzieli się za zmianą. Poza tym w programie wyborczym proponowałem jednego wiceburmistrza, nie mogę przyjąć tej oferty, bo chcę być fair wobec moich wyborców. Nie chodzi mi o stołki i o to, nie jestem karierowiczem, będę reprezentował mieszkańców jako radny i pracował dla Malborka i wspólnoty samorządowej z takim samym zaangażowaniem jak dotychczas, a może i większym – podkreśla w rozmowie z nami Paweł Dziwosz.

Pojawiły się też spekulacje, że jeśli Paweł Dziwosz nie zdecyduje się sam stać się jednym z najbliższych współpracowników burmistrza, zaproponuje w zamian kogoś ze swojej drużyny.
- Uznaliśmy jako zespół, że nie przyjmujemy oferty drugiego wiceburmistrza – zapewnia Paweł Dziwosz.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!