A mamy już ostatnią dekadę stycznia i wypada stwierdzić, że być może jest jeszcze gorzej. Był rok 2012, gdy radny Skwarka w obliczu następnego proponowanego przez PO kredytu wysokiego na blisko 700 mln zł rzekł był, iż pora na porządek i logikę, bo ten kredyt spłacać będą jeszcze kolejne pokolenia.
Mijają niespełna trzy lata, a Łódź zaciąga kolejne zobowiązania (450 mln zł kredytu oraz emisja obligacji za 200 mln zł, z kosztem obsługi obu zobowiązań na poziomie 170 mln zł), a radny Skwarka powiada, że "trzeba wziąć ten kredyt, a następnym razem zmobilizować się i nie brać". Oczywiście łatwo napisać najprostszą z prawd, że byt określa świadomość, a ta inna jest, gdy się jest radnym opozycji, a zupełnie inna, gdy się nagle zostało radnym koalicji rządzącej.
Tyle, że to zbyt proste, bo jeśli ktoś jest radnym przez ćwierć wieku, to świadomość jego a propos problemów miasta jest coraz głębsza i wie, że sytuacja finansowa miasta wcale się nie polepsza, a pogarsza. I w takich sytuacjach może lepiej milczeć, niż gadać androny o mobilizacji, bo to kpina z odpowiedzialności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?