Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnacki dalej w ŁKS? Za i przeciw, czyli jaki będzie los trenera

Paweł Hochstim
Posada trenera Chojnackiego jest zagrożona
Posada trenera Chojnackiego jest zagrożona Krzysztof Szymczak/archiwum
Trzynaście punktów w siedemnastu meczach - taki jest dorobek piłkarzy ŁKS w rundzie jesiennej. Gdy przed sezonem pisaliśmy, iż o utrzymanie będzie bardzo trudno, niektórzy działacze ŁKS byli oburzeni takimi prognozami. A dzisiaj winą za niepowodzenia obarczają wyłącznie trenera Marka Chojnackiego.

Według szefów łódzkiego klubu, ŁKS powinien być dzisiaj nad strefą spadkową. - Świadomie zdecydowaliśmy się na trudny sezon, ale możliwości spadku nie przewidywaliśmy - mówi Jarosław Turek, przewodniczący rady nadzorczej ŁKS.

Chojnackiego władzom łódzkiego klubu trochę narzuciło środowisko ludzi związanych z klubem, bo już od początku czuć było, że nie są przekonani do jego osoby. Po tym jednak, jak spaloną ziemię zostawił po sobie Piotr Świerczewski, ulubiony "trener" prezesa Andrzeja Voigta, Chojnacki był jedynym poważnym szkoleniowcem, który chciał podjąć się roli budowniczego nowego zespołu. Dla klubu ważne było też to, że jest z Łodzi, więc można było oszczędzić na wynajmie mieszkania. Tak, w ŁKS dziś takie fakty są bardzo istotne...

Przy transferach Chojnacki dostał wolną rękę, ale warunek był jeden - mógł ściągać piłkarzy tylko tanich i bardzo tanich. Voigt z dumą ogłosił, że "czas skończyć z kominami płacowymi" i poinformował, że najwyższy kontrakt w drużynie będzie wynosił 5 tys. złotych miesięcznie, a przeciętnie piłkarze będą zarabiać po ok. 3 tys. W piłce nożnej to pieniądze na poziomie dolnych rejonów drugiej ligi. Chojnacki teoretycznie miał więc wolną rękę, ale trzeba pamiętać spośród kogo musiał wybierać.

Warto, by szefowie klubu przypomnieli sobie, w jakich warunkach rodził się nowy zespół. Wyjazd na zgrupowanie do Gutowa Małego został opóźniony, bo nie było wiadomo, czy ŁKS dostanie licencję na grę w pierwszej lidze. Z tego powodu obóz był krótszy, niż planował Chojnacki. Później z kolei przeciągał się moment podpisania kontraktów. Wreszcie rozpoczęła się liga, w której ŁKS wystartował wyśmienicie, bo od zwycięstwa w Katowicach z GKS. A później było już gorzej i gorzej.

Co można przede wszystkim zarzucić Chojnackiemu? Zdaniem władz ŁKS dołował piłkarzy w wypowiedziach dla mediów, bo nie krył, że brakuje im umiejętności na grę w pierwszej lidze. Najwyraźniej w ŁKS sądzą, że gdyby Chojnacki zachwycał się grą swoich piłkarzy (po porażkach!), ci graliby lepiej. Równie dobrze można uznać, że w takim przypadku zawodnicy uznaliby, że trener z nich kpi.

- Jeśli największym problemem ŁKS jest trener, to jutro może mnie tu nie być - powiedział po ostatnim meczu z Arką Chojnacki, nie bez racji wskazując na warunki, w jakich przyszło mu pracować. Ci, którzy są za to odpowiedzialni, tego nie zauważają. I oni rzeczywiście uważają, iż największym problemem jest właśnie Chojnacki.

Za kilka dni tego "problemu" już nie będzie, bo trener zostanie zwolniony. Nazwiska jego potencjalnych następców - Tomasza Kafarskiego i Petra Nemeca - na kolana nie rzucają. A już chyba żartem jest informacja, że trenerem ŁKS może zostać Grzegorz Wędzyński. Ponieważ jednak na mecz z Arką zaprosił go Voigt, który przez nikogo w ŁKS nie jest już traktowany poważnie, to raczej Wędzyński zatrudnienia przy al. Unii nie znajdzie.

W piątek piłkarze ŁKS rozegrają sparing z Pelikanem Łowicz, a w przyszłym tygodniu zmierzą się z Turem Turek. Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki