Był człowiekiem filmu, ale interesował się całą łódzką (i nie tylko) kulturą. Stały gość premier w łódzkich teatrach, ze szczególnym uwzględnieniem Opery i Teatru Muzycznego. Jego opinia, podszyta często lekko ironicznym (ale zawsze serdecznym) postrzeganiem świata, była ważna, nie mówiąc o tym, że trafiająca w sedno. Jedno wypowiedziane przez Niego zdanie, dawało więcej "materiału" do przemyślenia niż niejedna książka.
Teraz jeszcze dodał nam dodatkowe powody do refleksji swoim niespodziewanym i zatrważająco tragicznym odejściem. Nad nieprzewidywalnością ludzkiego losu, nad ułamkiem sekundy gaszącym naszą świeczkę. Nad niesprawiedliwymi konsekwencjami jednego kroku...
Często się uśmiechał, błysk w Jego oczach, gdy żartował lub opowiadał o czymś, co Go zaintrygowało, sprawiał, że można było być pewnym, iż człowiek może na zawsze pozostać młodym. Sprawiał, że ludzie różniący się nawet w kwestiach zasadniczych, przy Nim szczerze chcieli o tych różnicach zapominać.
Profesor Jerzy Woźniak przeżył życie, którym można by wypełnić kilka życiorysów. Wyświechtane powiedzenie, że wraz z Jego odejściem "kultura łódzka poniosła niepowetowaną stratę", w Jego przypadku dotyka nadzwyczaj mocno. Ludzi bowiem, których to sama Kultura umiłowała, nie ma w Łodzi za wielu. Jeszcze mniej następców. Łódź jest od paru dni znacznie mniejsza. Nisko chylę czoła Panie Profesorze...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?