Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciekawe te 10 lat łódzkiego sportu w Unii...

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera fot. Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Wspaniałomyślnie rezygnuję z siedmiomilionowego honorarium za przygotowanie promocyjnego filmu o sukcesach w minionym dziesięcioleciu naszego sportu w Unii Europejskiej. Prezentujemy pisany film bezpłatnie...

Unia (jak to dumnie brzmi) - ma ścisłe związki z naszym sportem. Przy alei oczywiście Unii Lubelskiej w Łodzi stał przed rządami Unii Europejskiej jeden z największych stadionów w Polsce. To tam obejrzałem swój (tata Jan mnie zabrał) pierwszy mecz na żywo z trybuny.

Na tzw. honorowej trybunie zasiadło ok. 15 tys. widzów. Byłem między tymi szczęśliwcami, którzy tam się zmieścili. Jak to się cudnie składa, rywalem ŁKS w drugiej lidze była wtedy... Unia Racibórz. Mecz odbył się przy światłach. Wynik zero do zera. Po dziesięcioleciu naszego sportu w Unii Europejskiej przy al. Unii Lubelskiej nie ma: ani świateł, ani drugiej ligi, nie ma też trybuny.

Wszystko umarło... Mój tata też niech spoczywa w spokoju.

Pięć lat po wejściu do Unii została oddana do użytku Atlas Arena. Wybudowanie takiego obiektu można potraktować jako sukces. Są też inne - Unia bowiem jest symbolem sukcesów (niczym drużyna z Oświęcimia o wiadomej nazwie Unia w lidze hokeja).

Najlepsza dziś drużyna naszego regionu - PGE Skra Bełchatów - 10 lat temu była w naszej gazecie traktowana marginalnie, a większe teksty pojawiały się tylko dlatego, by wyjaśnić, czemu najlepszego dziś siatkarza Polski nazywają koledzy pseudonimem: "Szampon". Mariusz Wlazły dziś powinien nosić ksywę "Szampan", bo czego się nie dotknie, obraca w sukces...

Dziesięć lat temu, gdy wchodziliśmy do Unii od naszego najlepszego sportowca Jerzego Janowicza większa była rakieta. Jakoś wtedy nikt nie pomagał Jerzykowi, a może warto było Unio zaryzykować. Ale trzeba umieć łowić talenty. Drugi nasz najlepszy dziś sportowiec Zbigniew Bródka startował wtedy w short-tracku i do Kochanówki zabraliby gościa, który powiedziałby, że za 10 lat ten miły facet będzie mistrzem olimpijskim. A jednak jest, droga Unio...

Wchodziła łódzka piłka nożna do Unii w łachmanach. 2 maja 2004 Widzew przegrał z Wisłą 1:3. Dwa tygodnie później został ugotowany przez nieistniejącą dziś drużynę kuchenek, czyli Amikę (0:6). Skończyło się spadkiem, a Legia z Widzewa zrobiła kpiny i gola z karnego strzelił nawet Artur Boruc. W drugiej lidze mieliśmy natomiast aż cztery drużyny: GKS Bełchatów zajął czwarte miejsce, RKS Radomsko - szóste, ŁKS - ósme, a Stasiak Opoczno - dwunaste... Nasz piłkarski dorobek dziś po 10-leciu Unii jest jeszcze słabszy, choć wtedy wydawało się, że gorzej już być nie może.

Na szczęście odrodziła się żeńska siatkówka, dzięki Marcinowi Chudzikowi, mamy wysokiej klasy żużel i piłkarskie turnieje dla dzieci, dzięki Joannie Skrzydlewskiej, po japońsku, czyli jako-tako radzą sobie rugbiści. Gdyby jeszcze piłkarze nie zawodzili...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki