Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cygan zawinił, komendanta powiesili

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda fot. Grzegorz Gałasiński/archiwum
Nie zazdroszczę miejskim urzędnikom i szefom spółek miejskich samopoczucia, po tym jak prezydent Łodzi Hanna Zdanowska potraktowała komendanta Straży Miejskiej Dariusza Grzybowskiego. Każdy z nich przecież może w dalszej lub bliższej perspektywie otrzymać konkretne zadanie do wykonania, by potem usłyszeć, że prezydent jest "zadowolona", po czym takiego gościa zwolnić z pracy.

Jakiś czas temu pozwoliłem sobie zinterpretować ten zadziwiający precedens w czysto polityczny sposób, bo de facto na tej płaszczyźnie należy to interpretować. Gdy prezydent po raz pierwszy obwieściła, że Straż Miejska potrzebuje zmian priorytetów, bo "nie może być sposobem na podreperowanie budżetu miasta", wyczułem w jej tonie oprócz troski także lekką pretensję. I wciąż się zastanawiam do kogo ta pretensja mogłaby być adresowana, jeśli nie do samej siebie?

Poprzednik prezydent Zdanowskiej, czyli Jerzy Kropiwnicki w opinii jej samej ciągle odwoływał sie do swojego elektoratu, chciał miasta socjalnego, za jego kadencji Straż Miejska nie służyła za wsparcie budżetu, a niektórzy do dziś wypominają, że służyła głównie do mszy. Pełniący obowiązki prezydenta Tomasz Sadznyński pracował na zastanym budżecie, na stanowisku nie był nawet przez pełny rok, a skonstruowany przez niego budżet ekipa Zdanowskiej poprawiała.

To prezydent przed radnymi odpowiada za projekt budżetu, ten przygotowywany jest przez podległych prezydentowi urzędników, a w budżecie stało i stoi, że Straż Miejska ma w 2013 r. wypisać mandaty na 10,5 mln zł. Sytuacja staje się tym bardziej absurdalna, jeśli spojrzymy w prezentację statystyk, które radnym przedstawiono na środowej sesji, a wynika z nich m.in. że to "podreperowanie budżetu", którego nie chce Hanna Zdanowska zostało póki co wykonane w 30 proc., bo mniej więcej 3 mln zł przyjdzie do kasy miasta z wypisanych przez strażników mandatów. To zaś w prostej kalkulacji oznacza, że żadni z tych strażników łupieżcy.

Absurd kolejny, to stwierdzenie prezydent Zdanowskiej, że sygnałem do zmian jest fakt, że łodzianie nie czują się w swoim mieście bezpiecznie, a ona chce to poczucie bezpieczeństwa im przywrócić. Brawo, brawo, tylko jak przytomnie stwierdził były kolega z partii pani prezydent, a dziś jej adwersarz, czyli radny Sebastian Tylman, od bezpieczeństwa jest policja, a straż miejska od porządku i trudno Tylmanowi odmówić logiki w tym, co mówi.

Cygan zawinił, Grzybowskiego powiesili. Komendant jest przedostatnim Mohikaninem ekipy p.o. prezydenta Tomasza Sadzyńskiego z instytucji podległych magistratowi. Ostał się jeszcze Andrzej Styczeń, prezes Techno-Parku, którego zresztą też próbowano usunąć z różnych przyczyn. Niby oficjalnych, ale najważniejsza była ta nieoficjalna, czyli bliska współpraca z Krzysztofem Kwiatkowskim, niegdysiejszym oponentem Hanny Zdanowskiej, który wyemigrował z PO do Najwyższej Izby Kontroli. To jednak nie koniec paradoksów, bo w całej otoczce zwalniania Grzybowskiego jest jeszcze kilka innych absurdów.

Trzeba pamiętać, że jest to urzędnik chwalony przez magistrat za usystematyzowanie pracy strażników, a nawet za poprawę ich wizerunku. Co prawda ja sam skromnie uważam, że tzw. poprawa wizerunku tej formacji to orka na ugorze, bo nie da się odbierać lepiej formacji, która od tzw. krawężników przejęła ciężar symbolizowania opresyjności instytucji państwa czy samorządu. No ale to nie ja chwalę straż, tylko urzędnicy.

Z drugiej zaś strony pochwalono Grzybowskiego za lepszą organizację. Rzeczą naturalną powinno być zatem, by to jemu powierzono misję przestawienia wajchy priorytetów, bo wedle pochwał, na tym się zna, tak jak zna straż miejską. Poza tym, jeśli już to przestawienie wajchy priorytetów miałoby oznaczać reorganizację i redukcję zatrudnienia w straży, to kto lepiej od Grzybowskiego wiedziałby jak to zrobić, by w tej formacji zostawić najwartościowszych strażników?

Nic się tu nie trzyma kupy, ale zacznie, gdy dodamy, że w roku wyborczym prezydent Zdanowska po prostu chce ze strażnikami, a konkretniej z wystawianymi przez nich mandatami, mieć jak najmniej wspólnego. Lepiej, żeby "przytulali", niż wyciągali bloczki mandatowe w sytuacji, gdy ulice są przebudowywane, zakorkowane, trudno w centrum zaparkować, a komunikacja miejska się spóźnia lub jest zapchana. Powtórzę zatem tylko, że Grzybowski mógłby tych zmian dokonać, tylko w takim wypadku i tak nikt by tego nie zauważył. Nie wmówi się przecież ludziom, że budynek został wyremontowany, jeśli ma starą elewację. I to całe wyjaśnienie cyrkowej logiki typu "jesteś świetny, ale muszę cię zwolnić".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki