W miejskim świecie taki dzień zaczyna się od kawy i (ciągle) lektury porannych wiadomości (oby, że zadbam nieco o interesy „Dziennika Łódzkiego”, wzorem poranków w kawiarniach wielu znamienitych państw w papierowej gazecie, a nie tylko w laptopie). Nasza Piotrkowska jest wprost stworzona do nieco leniwego wchodzenia w rozpędzony dzień. I to bez kompleksu wobec krajów, gdzie stopa zamożności, sposób traktowania obywateli przez polityków i biznesmenów lub chociażby nie skrywane za chmurami słońce pozwalają na dostrzeganie i cieszenie się drobnymi przyjemnościami.
Przyjaźnie do Piotrkowskiej nastawieni dostrzegają w niej potencjał Wiednia, a i przecież w jej (i okolic) nie idealnym uroku oraz podrapaniu można znaleźć coś włoskiego (żeby tylko nasze słoneczko częściej się uśmiechało i świeciło)... I gdyby rzeczywistość dała nam nieco więcej czasu dla siebie (nie przymusowo, rzecz jasna), Piotrkowska wypełniłaby się jeszcze bardziej kawiarniami, otwieranymi wcześniej niż o 10, które zmieniłyby jej wyraz ulicy piwem i wódką płynącej...
Czas oddany całkowicie sobie i bliskości smakuje wybornie, a i wszystko wokół pięknieje. Niedawno przy Piotrkowskiej (chwalić trzeba za odwagę, że właśnie przy tej ulicy, a nie w centrum handlowym) pojawiły się pączki z dziurką. Czy widać przez nią więcej czasu dla Łodzi?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?