Jadę więc tramwajem, dzień po narodowych burdach, i nadrabiając lekturę "Tygodnika Powszechnego" nożyczkami wycinam ("Kraj krótkoterminowy" Michała Olszewskiego):
"Wielu z nas, panie premierze, nie chce tu po prostu żyć, jedni dlatego, że nie ma dla nich miejsca, inni w poczuciu, że wieczna harówka z perspektywą groszowej emerytury nie jest tym, czego oczekują od życia" - autor odwołuje się do pierwszego exposé Tadeusz Mazowieckiego, i do niego samego się zwraca.
"Nieźle nam poszła dekonstrukcja poprzedniego systemu, nie udało się jednak znaleźć nowej formy społecznej, odpowiedniej dla wygłodniałych, spragnionych lepszego życia". Są też dane: liczba mieszkańców wróciła do poziomu z 1984 roku. I dalej: "Nasi rodacy w Anglii kupują domy, zakładają firmy, zdobywają kwalifikacje, sprowadzają rodziców w wieku emerytalnym". W pełnym leciwych łodzian tramwaju starsza kobieta pyta czy dojedzie od Obrońców Stalingradu. Nie dojedzie.
Jesteśmy przed ostatnią hojną pulą dotacji z UE (2014-20), a bilans minionej dekady nie napawa optymizmem. Drogi i miasta niemal jak nowe, ale (Olszewski): "zajęci budowaniem amfiteatrów, basenów, stadionów, remontowaniem chodników, rewitalizacją oraz modernizacją, zbyt rzadko zadawaliśmy sobie pytanie o trwałe efekty naszych działań".
Brzmi znajomo? Bo Łódź to Polska w kropelce. Lub w krzywym zwierciadle. Mimo milionów euro kraj nasz spadł w rankingu innowacyjności, ale Łódź szczyci się "potencjałem kreatywnym", czyli otwieraniem baro-bibliotek i galerio-smażalni ryb. Mamy też nowe gmachy kultury, ale nie bardzo jest za co je wypełnić treścią. I jaką.
Tymczasem w gazetowym dodatku władze przekonują, że "Płyty dla Pietryny", Rowek W-Z i mgliste dość Expo uczynią z nas miasto europejskie. Cóż, papier przyjmie wszystko. Wiedzą to magistraccy pismacy, więc w pocie czoła zaczerniają, kręcą filmy, tweetują i "fejsują" ku pełniejszemu oczu mydleniu. Wciąż jednak liczy się "waga" papieru, więc magistracki świstek propagandowy to raczej waga kogucia. Chyba, że miastem europejskim nazwiemy takie, którego społeczeństwo się starzeje, a mieszkańcy emigrują. Wtedy brzmi to prawdziwie.
Czy są jeszcze w Polsce wizjonerzy? Czy jest tu kto? - pyta Olszewski. "Ideolo za dziesięć groo! Bal w Operze! Katastroooo!" zdaje się mu odpowiadać młody aktor Adam Mortas w nowym spektaklu Teatru Nowego. Katastro. Ale tych, którzy za to odpowiadają tu nie będzie. Znajdą dla siebie jakąś (s)półkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?