Oburzenie może cokolwiek spóźnione, bo "Pietryna" jako zamiennik Piotrkowskiej funkcjonuje w prasie od dobrych kilku lat, ale może i jest coś na rzeczy. Czytelniczka nie dała się przekonać, że w tym zdrobnieniu jest sympatia, ciepło, podkreślenie pewnej zażyłości. Że powiedzieć Pietryna o Piotrkowskiej, to tak jak zwracać się Stasiu do Stanisława i Marysiu do Marii. W "Pietrynie" nie ma tego dostojeństwa i godności co w "Piotrkowskiej", ale jest pewna sympatyczna swojskość.
A może wcale nie? Może bardziej na miejscu jest inna analogia. Do "Limanki" i "Abramki", które budzą już bardzo nieciekawe skojarzenia wizerunkowe. Brzmią swojsko, ale zalatują półświatkiem, czymś, o czym raczej chciałoby się zapomnieć, niż utrwalać, chyba, że w konwencji "Opery za trzy grosze". Swoją drogą obaj wybitni socjaliści i myśliciele pewnie przewróciliby się w grobie wiedząc o tych "oswojonych" nazwach ulic. Może takich "oswojeń" jest nawet więcej. Nie tak dawno wpadła mi w ucho "Felinka", czyli ulica Alojzego Felińskiego na Dąbrowie, której patronem jest poeta, autor pieśni "Boże coś Polskę". Jemu też "Felinka" mogłaby się nie spodobać.
A co do Pietryny - ciekawe, czy sopocki Monciak uwłacza pamięci bohaterom Monte Cassino oraz godności sopockiego deptaka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?