Sam z ulicznych parkingów nie korzystam, od kiedy parkingowych zastąpiły parkomaty. Używam nóg. Nie jeżdżę tramwajem ani autobusem, bo nie chce mi się kombinować, jaki kupić bilet. Jeśli muszę gdzieś jechać samochodem, szukam prywatnego parkingu. Zysk z tego mam potrójny: jest taniej, na auto ktoś ma oko i nie muszę główkować, co i w jakiej kolejności nacisnąć na parkomacie, i na jaki czas wykupić bilet, żeby się nie narazić na karę.
Poza tym jako obywatel przestrzegający prawa, nie korzystam z parkomatów, które są niezgodne z polskim prawem. Łamią Ustawę o języku polskim. Konkretnie art.10.1.: "Napisy i informacje (...) przeznaczone do odbioru publicznego (...) sporządza się w języku polskim". Ja, obywatel RP, nie muszę we własnym kraju wiedzieć, co znaczy słowo "valid" umieszczone na łódzkim parkomacie.
Co teraz? Poczekam tydzień na urzędową reakcję. A jeśli jej nie będzie? Zgodnie z prawem poskarżę się prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zobaczymy, czy tu jeszcze jest Polska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?