Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Łodzi chcemy jeszcze pomagać Ukraińcom? Organizacje skarżą się na mniejsze darowizny i zapał do zbiórek

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Pochodzący z Tomaszowa Mazowieckiego Liwiusz Falak chce pomagać do końca wojny, a nawet dłużej. Jednak i on prosi o wsparcie głównie znajomych.
Pochodzący z Tomaszowa Mazowieckiego Liwiusz Falak chce pomagać do końca wojny, a nawet dłużej. Jednak i on prosi o wsparcie głównie znajomych. Archiwum Polska Press
Po roku wojny mieszkańcy Łódzkiego nadal pomagają Ukraińcom, ale zapał jest już mniejszy, a portfele bardziej puste. Tymczasem pomoc jest nadal potrzebna, choć już zupełnie innego rodzaju.

Pomoc dla Ukraińców. Mieszkańcy Łodzi dawaliśmy sporo, a teraz?

- Rok temu zbierałem pieniądze na drona dla ukraińskich żołnierzy, dziś zbieram śmieci, by zrobić z nich świece – mówi ze smutkiem Michał Owczarski, prezes łódzkiej Fundacji Życie, który od roku w różny sposób pomaga Ukraińcom. W ciągu roku jego zaangażowanie bardzo się zmieniło.

Wiosną zeszłego roku był jednym z wielu, którzy pojechali wspierać Ukraińców. Bez problemu w internetowej zbiórce zebrał prawie 13 tysięcy złotych, co starczyło na zakup drona zwiadowczego, bielizny termoaktywnej i ich transport do Czernihowa. Tam Owczarski zostawił swój samochód, wysłużoną terenową toyotę, która zastąpiła wóz rozstrzelany przez Rosjan.

Dziś pomaga zupełnie inaczej. Z pustych puszek, tektury i resztek wosku robi wraz z łódzkimi wolontariuszami tzw. świece okopowe dla ukraińskich żołnierzy. Wykonali ich już 15 tysięcy. Jak przyznaje – robi tak z powodów ekonomicznych. Bo wolne środki, które Polacy rok temu taka chętnie przeznaczali na pomoc, zjadła inflacja, też częściowo spowodowana przez wojnę.

- Polacy są totalnie wypłukani z kasy. Mówią mi: Michał, to nie czasy na pomoc. Dałbym ci stówę, ale teraz nawet 10 zł to dla mnie za dużo – opowiada Owczarski. Jak przyznaje szuka darczyńców za granicą, ostatnio w Skandynawii.

W pierwszych dniach wojny mieszkańcy regionu rzucili całe siły do pomocy. Otwierali swoje mieszkania i domy dla przybyszów, oddawali odzież i wózki dziecięce, kupowali żywność, a nawet jeździli na granicę by pomóc uchodźcom w podróży. Tę oddolną pomoc starały się skoordynować urzędy i instytucje. W Łodzi w hali sportowej MOSiR powstał gigantyczny magazyn odzieży i żywności. Na Ukrainę po uchodźców jeździły z Łodzi specjalne pociągi ŁKA, uchodźcom na dworcu Łódź Fabryczna kawę i herbatę wydawali harcerze i wolontariusze.

Z czasem coraz więcej zadań przejmowały wyspecjalizowane organizacje i instytucje publiczne. Pod koniec lutego uruchomiono punkt recepcyjny w Łódzkim Domu Kultury bywało w nim dziennie po kilkaset osób. Pojawiały się kolejne rozwiązania systemowe: świadczenia, możliwość pracy i zapisana dziecka do szkoły.

Pomoc urzędowa. MOPS w Łodzi wyliczył, ile wydał na pomoc

Łódzki Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej szacuje, że tylko w 2022 roku wydał na pomoc uchodźcom ponad 90 mln zł. Z kwoty tej nieco ponad 78 mln zł trafiło do Polaków w ramach świadczenia 40 zł za dzień goszczenia w domu osoby z Ukrainy, a ponad 12 mln zł bezpośrednio do Ukraińców. Najwyższą kwotę - około 1,15 mln zł - otrzymała firma, która gościła w sumie 560 Ukraińców. Co ciekawe, nadal są osoby, które przyjeżdżają do Polski po raz pierwszy, choć jest ich zdecydowanie mniej. Do MOPS wciąż trafiają nowe wnioski o przysługujące do 120 dni po przyjeździe świadczenie 40 zł oraz o jednorazowe świadczenie 300 zł. MOPS wydawał też żywność, obiady i paczki. Nadal też rozpatruje wciąż wpływające wnioski na 40 i 300 zł od nowych uchodźców i ich gospodarzy.

Ale władze Łodzi koncentrują się dziś już głównie na integracji przybyszy.

- Mamy teraz wielu nowych mieszkańców i mieszkanek Łodzi. To nas wszystkich zależy jak ich włączymy w życie miasta – mówi Agata Kobylińska, która w łódzkim magistracie odpowiada za pomoc uchodźcom.

W Łodzi pomoc udzielają różne jednostki. Bardzo pomogła warta 40 mln zł umowa z organizacją UNICEF. To dzięki niej działa m. in. dziecięce centrum integracyjne Spilno, oraz 70 asystentów międzykulturowych pracujących na rzecz 5 tys. ukraińskich uczniów.

Punkt recepcyjny w Łódzkim Domu Kultury został zamknięty latem zeszłego roku. Ale drugi, w Centrum Służby Rodzinie. Działa on do dziś, oferuje krótkoterminowo dach nad głową uchodźcom w kryzysie.

Do Łodzi wciąż przyjeżdżają nowi uchodźcy

Okazuje się, że wciąż jest potrzebny, bo wciąż pojawiają się nowi uchodźcy, choć ich fala jest dużo mniejsza. W tym tygodniu zajętych było 50 miejsc z dostępnych stu. - Nadal trafiają do nas ludzie bezpośrednio po przekroczeniu granicy – mówi ks. Arkadiusz Lechowski, dyrektor Centrum Służby Rodzinie.

- Ale są też osoby, które przebywają w Polsce już jakiś czas, miały tu pracę, mieszkanie, ale jest straciły. Przyjmujemy je, żeby nie weszły w spiralę bezdomności i zadłużenia – wyjaśnia. Jak dodaje osobom z Ukrainy jest w Polsce po prostu trudniej, bo w razie kłopotów nie mogą zwykle liczyć na pomoc bliskich.

Dlatego CSR wydaje też Ukraińcom 200 ciepłych posiłków dziennie, prowadzi punkt porad psychologicznych i prawnych, a także miejsce dziennej opieki dla dzieci w której kobiety mogą zostawić pociechę na kilka godzin, by pozałatwiać swoje sprawy.
Podobne odczucia ma Michał Owczarski, który od jesieni wynajmuje i remontuje kolejne pomieszczenia w starej kamienicy w centrum Łodzi i podnajmuje je uchodźczyniom z Ukrainy za rozsądną cenę i bez zbędnych pytań. Dwie panie z noworodkami podesłali mu lekarze z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki – po urodzeniu dzieci Ukrainki nie mogły już wrócić do wynajmowanych pomieszczeń.

- Wzięliśmy jedną, potem drugą Ukrainkę. Potem spłakana przyszła następna i jeszcze następna, także we łzach. Mają dzieci, psy, koty takim osobom mało kto chce wynająć pokój na wolnym rynku – mówi Owczarski.

Cartias pomaga Ukraińcom tak, żeby... nie potrzebowali pomocy

Konieczność kontynuowania pomocy widzi Tomasz Kopytowski, dyrektor Caritas Archidiecezji Łódzkiej. Jego organizacja w ciągu roku pomogła 9 tys. Ukraińców i to w różny sposób – od ciepłych posiłków i noclegów, przez pieniężne e-kody i karty przedpłacone po kursy językowe i pomoc w znalezieniu pracy. Jak podkreśla pomoc weszła obecnie na inny poziom, bo zmieniły się potrzeby.

- To już nie jest zbieranie odzieży i konserw, ale organizacja kursów językowych, pomocy psychologicznej, wsparcie w poszukiwaniu mieszkań i pracy. Tłumaczymy ludziom, że muszą sami zadbać o swój los. Są tu już prawie rok, więc to najwyższa pora – podkreśla Kopytowski – wyjaśnia.

Taką pomocą w odnalezieniu się w nowym życiu ma być objętych 2,5 tys. osób. Jednak także katolickiej organizacji zdobyć darowizny na rzecz mieszkających w Polsce Ukraińców jest już trudniej.

- Jest trochę mniejsze zainteresowanie pomocą. Jednak cały czas pojawiają się darowizny, obecnie ludzie są bardziej skłonni pomagać tym, którzy zostali w Ukrainie. Ich bieda i trudne warunki budzą większe współczucie – ocenia.

Więcej optymizmu ma pochodzący z Tomaszowa Mazowieckiego Liwiusz Falak, który zasłynął z wysyłania na Ukrainę wozów straży pożarnej. W ramach akcji Gasimy Wojnę za dwa tygodnie rusza pod Donbas konwojem z dwoma kolejnymi samochodami. To 30-letnie, wyremontowane bojowe wozy pożarnicze, dodatkowo wyładowane darami dla ukraińskich szkół. Liwiusz wciąż jest pełen zapału, choć przyznaje, że nie jest łatwo.

- Pomagają mi przyjaciele, rodzina, firmy z którymi współpracuję. Nikt obcy pieniędzy na zrzutkę nie wpłaci – mówi.

On też korzysta z wsparcia zagranicy. Na przykład agregaty prądotwórcze dla szkół, które pozwolą ukraińskim uczniom podładować laptopy i komórki zasponsorowała mu fundacja z Wielkiej Brytanii.

Ale pan Liwiusz się nie poddaje.

- Obiecałem sobie, że będę pomagał do końca wojny, a nawet dłużej – zapowiada.

Bo przecież po zakończeniu wojny pomoc, choć już inna, nadal będzie Ukraińcom potrzebna.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki