Spis treści
Umowy stowarzyszeniowe między UE a Monako, Andorą i San Marino mają dotyczyć swobodnego przepływu osób, towarów, usług i kapitału. Oznacza to, że jeśli zostaną podpisane, obywatele tych krajów będą korzystać z podobnych przywilejów, co obywatele państw UE. Kłopot w tym, że ich mieszkańcy i tak w dużej mierze korzystają już z unijnych udogodnień. Dzieje się tak za sprawą ich dużych sąsiadów (San Marino – wpływy Włoch, Monako – wpływy Francji, Andora – wpływy Hiszpanii i Francji), którzy wciąż są z nimi mocno związani. Komu zatem potrzebne są umowy stowarzyszeniowe?
Monako to przykład byłego raju podatkowego, który posiada silnego protektora
Monako, które zabiega o korzystną dla siebie umowę stowarzyszeniową, nie kryje bliskich relacji z Paryżem. To państwo de facto jest członkiem strefy Schengen, ponieważ jego granice i obszar celny są traktowane jako część Francji. Co więcej, walutą obiegową Księstwa Monako jest euro. Oznacza to, że pod pewnymi względami kraj ten jest bardziej związany z Brukselą niż niektórzy członkowie Unii płacący składki do wspólnego budżetu. Na przykład Rumunia i Bułgaria nie należą do strefy Schengen ani strefy euro.
Państwa trzecie mogą być zainteresowane handlem zewnętrznym w ramach umów stowarzyszeniowych
Warto także przypomnieć, że specjalne relacje handlowe UE z krajami trzecimi mają zastosowanie wyłącznie do towarów pochodzących z obszaru celnego – ani Monako, ani Andora czy San Marino nie mogą zatem w tym względzie zgłaszać roszczeń do Brukseli. Nie ma to jednak większego gospodarczego znaczenia dla tych państw, choć można sobie wyobrazić, że nowe umowy stowarzyszeniowe objęłyby na przykład także handel zewnętrzny. A to bez wątpienia wzmocniłoby pozycję firm mających siedzibę w tych państwach.
Wiadomo na pewno, że szczególny interes w umowie stowarzyszeniowej z UE dostrzega Monako, które od marca 2015 r. zabiega o podpisanie tego porozumienia, choć jednocześnie stawia przy tym twarde warunki. Określa je mianem uszanowania jego unikalnych cech geograficznych, demograficznych i gospodarczych. W skrócie oznacza to tyle, że KE nie powinna oczekiwać zbyt wiele w zamian podpisania umowy stowarzyszeniowej.
Przestępcy w białych kołnierzykach piorą pieniądze gdzie indziej
Jeśli Monako, Andora i San Marino dostałyby od Komisji Europejskiej to, czego oczekują, to istnieje ryzyko, że znów zamożni Europejczycy zaczęliby wykorzystywać ich łagodniejsze systemy podatkowe do unikania płacenia składek w krajach macierzystych. Tego obawia się m.in. Europejski System Nadzoru Finansowego – sugeruje portal Euroactive – i zaleca ostrożność. Czy słusznie?
Według zestawienia publikowanego przez Tax Justice Network (TJN), a wskazującego państwa, które stosują rozwiązania kojarzone z rajami podatkowymi, wymienione kraje zajmują stosunkowo niskie lokaty – Monako jest na 44. miejscu, a pozostałe dwa są w siódmej dziesiątce. Obecnie na czele niechlubnego rankingu miejsc, gdzie przestępcy w białych kołnierzykach najchętniej „piorą pieniądze”, znajdują się trzy kraje pod jurysdykcją Wielkiej Brytanii: Wysypy Dziewicze, Kajmany i Bermudy. Co więcej, według raportu Tax Justice tylko cztery kraje są odpowiedzialne za ponad 50 proc. unikania płacenia podatków przez firmy: Luksemburg, Szwajcaria, Wielka Brytania i Niderlandy. Trudno jednak przewidzieć, jak będzie prezentował się odświeżony raport po tym, jak KE podpisze umowy stowarzyszeniowe z państwami, które popełniały podobne grzechy w przeszłości. Teraz nie mają one zbyt dużych możliwości, by na ich terenie dochodziło do „prania pieniędzy”.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?