Najwięcej strat generują szpitale podległe samorządowi województwa, czyli marszałkowi. To w nich leczy się ponad 40 proc. mieszkańców naszego województwa. Tylko w ubiegłym roku te placówki zwiększyły swój dług o 70 mln zł.
Największą kwotowo stratę zanotował Wojewódzki Szpital im. Kopernika w Łodzi. Przy budżecie rzędu 300 mln zł, łódzki "Kopernik" zadłużył się na 36 mln zł. Procentowo największą stratę zanotował Szpital Psychiatryczny w Warcie. Tam przy budżecie rzędu 26 mln zł, szpital zwiększył zadłużenie o 3 miliony złotych. To najgorszy wskaźnik w województwie.
Marszałek długów spłacać nie zamierza i z pewnością zdyscyplinuje dyrektorów szpitali, by długi ich placówek nie rosły tak szybko. Powodem tak dużych strat są - zdaniem szefów placówek - zbyt małe kontrakty z NFZ. Szpitale, które w ubiegłym roku przyjmowały pacjentów, mimo że wyczerpały już limity przyjęć, za które płacił NFZ, dziś borykają się z dużymi długami. Czy w tym roku zacisną pasa, a pacjenci będą czekać na operacje i wizyty u specjalistów w jeszcze dłuższych kolejkach?
- Na pewno musimy szukać oszczędności, ale nie chcemy, żeby odbiły się one na pacjentach. Nie chcemy zmniejszać liczby przyjęć na oddziały, ale na pewno zmniejszymy koszty. Chcemy połączyć administrację w szpitalach, przeprowadzić wspólny przetarg na zakup energii elektrycznej. Może potrzebne będą też zmiany kadrowe? W niektórych szpitalach jest za dużo wicedyrektorów - mówi Dariusz Klimczak, wicemarszałek województwa łódzkiego, któremu podlega służba zdrowia w regionie.
Na tym tle dobrze prezentują się łódzkie placówki miejskie, z których połowa odnotowuje zysk, a reszta tylko niewielkie straty. Najlepsze wyniki finansowe ma miejski szpital im. Jonschera. Bardzo dobrze wypada też szpital im. Rydygiera. Niestety, miejskim placówkom, a zwłaszcza przychodniom rejonowym, w tym roku nie powiedzie się już tak dobrze jak w ubiegłym.
- W minionym roku nasze szpitale radziły sobie świetnie, mieliśmy coraz więcej pacjentów. Dobre wyniki finansowe to też efekt pracy nowych dyrektorów. Niestety, w tym roku musimy walczyć o przetrwanie przez okrojone kontrakty z NFZ - ocenia Maciej Prochowski, dyrektor wydziału zdrowia UMŁ. - Duże trudności ma w tym roku szpital im. Jordana, który stracił znaczną część kontraktu z NFZ. Miejskie poradnie straciły kontrakty na kilkadziesiąt poradni specjalistycznych, przez co borykają się z trudnościami finansowymi. Żeby je uratować, chcemy połączyć Miejską Przychodnię "Lecznicza" ze szpitalem im. Jonschera.
Szpitale i przychodnie w Łódzkiem są rozliczane nie tylko z tego, czy i jak leczą pacjentów, ale także z tego, jak potrafią gospodarować swoimi budżetami. 90 proc. budżetów przychodni i szpitali to pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia. Pozostałe 10 proc. to środki z działalności komercyjnej. Dzięki niej - jak się okazuje - można nieźle zarobić.
Najlepszy wynik osiągnął w Łódzkiem SPZOZ w Petrykozach. Ten niewielki ośrodek przy rocznym budżecie rzędu miliona złotych miał w 2011 r. aż 668 tys. zł zysku. Jak to się udało?
- 3 lata temu zostaliśmy odłączeni od szpitala w Pabianicach i teraz podlegamy gminie. Władze gminy wybudowały dla przychodni nowy budynek, zatrudniliśmy świetnych specjalistów, pacjenci chętnie się u nas leczą - mówi Jacek Pluciński, kierownik przychodni.
W placówce pracują lekarze rodzinni i stomatolodzy. Powstała w niej poradnia medycyny podróży, która działa komercyjnie i jest jedyną taką placówką w Pabianicach i okolicach.
Bardzo dobre wyniki finansowe w województwie osiągnęły także szpital w Łasku i Centrum Chorób Płuc w Łodzi przy ulicy Okólnej. Placówki te zarobiły - odpowiednio - 1,8 i 1,3 mln zł.
Ale to i tak niewiele przy wyniku szpitala MSW w Łodzi, który wygenerował aż 5 mln zł zysku. Ten szpital stawiany jest dziś za wzór placówkom w całej Polsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?