Piętrowy dom drewniany ze strychem i facjatkami z XIX wieku jest niezwykły pod każdym względem. I to nie tylko z powodu legendy o karczmie i Józefie Piłsudskim.
Otóż jest to jeden z ostatnich tego typu drewniaków w centrum Łodzi, przez co stanowi cenny relikt budownictwa drewnianego. Ponadto przez wiele lat znajdowała się w nim największa w Europie, licząca około 50 tysięcy okazów, prywatna kolekcja skamieniałości, głównie amonitów, w której znajdowały się muszle kamienne ważące nawet do 200 kilogramów. Zebrał ją pasjonat, doktor paleontologii Uniwersytetu Jagielońskiego Adrian Kin. Niestety, zmarł trzy lata temu mając zaledwie 33 lata.
- Na tę unikatową kolekcję nie było miejsca w Łodzi, dlatego trafiła do Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie. Zbiór wyceniono na 1,5 miliona złotych, jednak żona zmarłego brata, Katarzyna, przekazała go do stolicy za symboliczną kwotę. O tym, jak ta kolekcja była ogromna, najlepiej świadczy fakt, że do jej przewozu użyto czterech tirów - podkreśla Sebastian Kin.
Z okazałej tablicy na zabytkowym drewniaku wynika, że najpierw w XIX wieku był w nim zajazd i karczma, a potem mieszkania dla robotników. Pierwszym udokumentowanym właścicielem był Władysław Szymankiewicz. Po jego śmierci właścicielami w 1947 roku zostali bracia Jerzy, Witold i Zdzisław Owczarkowie. Natomiast od 2000 roku dom należy do Ireny i Janusza Kinów, czyli rodziców naszego rozmówcy. Co wiadomo o dziejach tego miejsca?
- Z naszych badań wynika, że najpierw była tu karczma, a potem dom mający 12 mieszkań, w którym zgodnie mieszkali obok siebie przedstawiciele czterech nacji i kultur: Polacy, Niemcy, Żydzi i Rosjanie. Świadczy o tym zachowana księga meldunkowa. Na przykład w 1934 roku mieszkały tu 44 osoby. Do dziś przetrwała też niezwykła opowieść, że w karczmie bywał Józef Piłsudski, który ponoć kochał się w córce karczmarza - opowiada Sebastian Kin.
Historia ta jest tyleż frapująca, co nieprawdziwa. A to dlatego, że w miejscu tym nie było karczmy, co wykazała kwerenda w archiwach. A to oznacza, że nie mógł tu bywać przyszły Marszałek, który zresztą przebywał w Łodzi z małżonką Marią Juszkiewicz i całkowicie pochłonięty był tajną robotą - drukowaniem "Robotnika" przy ul. Wschodniej, tak że nie w głowie były mu romanse.
- Z naszych ustaleń wynika, że w miejscu tym była pusta parcela, którą w 1876 roku kupił Ignacy Szumpich i między 1889 a 1891 rokiem zbudował dom z drewna. Zachował się pierwotny układ pomieszczeń, z którego jednoznacznie wynika, że od początku był to dom mieszkalny. A więc nie potwierdza się obiegowa opinia, że była tam kiedyś karczma - zaznacza Piotr Ugorowicz z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi.
Tuż przed I wojną światową właścicielem posesji został wspomniany Władysław Szymankiewicz, który w latach 30. XX wieku chciał tu zbudować kino-teatr, ale projekt ten nie został zrealizowany.
Po II wojnie światowej właścicielem posesji zostali bracia Owczarkowie, od których w 2000 roku kupili ją państwo Kin. W jakim stanie zastali zabytek z modrzewia?
- Dom był ruiną. Posprzątaliśmy go i zabezpieczyliśmy w ten sposób, że w oknach zainstalowaliśmy kraty, tak aby intruzi nie wdzierali się do środka i nie plądrowali pomieszczeń - wspomina Sebastian Kin.
I dodaje, że nieruchomość - drewniak, podwórko z dwoma kasztanowcami, budynek murowany z siedzibą firmy rodzinnej (Kin Metaloplastyka) - wystawiono na sprzedaż, a cenę wywoławczą ustalono na 1,3 miliona złotych. Pan Sebastian ma nadzieję, że nabywca odnowi i zagospodaruje cenny zabytek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?