Ale bez problemu zaliczyła wszystkie manewry. Zadowolona wyjechała na miasto. Niespodziewanie na ul. Narutowicza w Łodzi egzaminator przerwał egzamin i wystawił negatywną ocenę.
- To było przy ul. Wschodniej. Jechałam prosto, egzaminator nie wydał żadnego polecenia. Zapytałam, dlaczego oblałam. Usłyszałam, że minęłam znak, nakazujący skręt w prawo - opowiada Justyna. - Uznałam, że egzaminator wie co mówi. Potem wszystko opowiedziałam instruktorowi, który uczył mnie jeździć. I okazało się, że oblałam niesłusznie.
Przy ul. Narutowicza rzeczywiście stoi nakaz skrętu w prawo we Wschodnią. - Jednak obowiązuje od godziny 14 do 17. W innych porach można jechać prosto - przyznaje Tomasz Klimczak, rzecznik Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi.
Egzamin Justyny odbywał się o godz. 10. Mieczysław Karbowańczyk, instruktor nauki jazdy, jest przekonany, że egzaminator nie miał prawa go przerywać za to, że dziewczyna pojechała prosto. - To skandal, że on nie zna przepisów - mówi instruktor.
Dotarliśmy do egzaminatora dziewczyny. Ryszard Miesz-czyński przyznał, że oblał dziewczynę niesłusznie. - Ale każdy ma prawo się pomylić - wypalił z rozbrajającą szczerością. - Teraz mogę tylko przeprosić kursantkę. Ale do niedawna w tamtym miejscu był nakaz skrętu w prawo, obowiązujący w godz. 8 - 18. Nie zwróciłem uwagi, że to się zmieniło. Gdyby kursantka zwróciła mi uwagę, nie przerwałbym egzaminu. Ale ona nic nie powiedziała. Napisy na tabliczce pod znakiem są małe i niezbyt widoczne.
Mieszczyńki dodaje, że Justyna popełniła inne błędy podczas jazdy. - W sumie było ich kilka. Nie chcę ich dokładnie opisywać, ale były - dodaje egzaminator.
Dziewczyna szykuje pisemną skargę. Ale nawet jeśli Urząd Marszałkowski ją uzna, Justyna i tak będzie musiała powtórzyć egzamin. - To dla mnie dodatkowy stres. Czyli i tak ja zostanę ukarana. Prawo jazdy już powinnam mieć w ręku - denerwuje się dziewczyna.
Łukasz Kucharski, szef Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, zapowiada dyscyplinującą rozmowę z egzaminatorem. - Kategorycznie potępiam takie zachowania egzaminatorów - podkreśla. - Egzaminator musi bezwzględnie znać przepisy.
Co miesiąc do Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi trafia od 20 do 30 skarg na przebieg egzaminu na prawo jazdy. Niespełna co dziesiąta z nich zostaje uznana za zasadne. Łódź należy do niechlubnej czołówki w kraju pod względem liczby skarg. Na inne ośrodki w Polsce wpływa zaledwie po kilka zażaleń miesięcznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?