Czy porozumienie, podpisane w Katowicach między rządem a górnikami, rozwiązuje problem?
Wydaje się, że rozwiązuje jedynie problem polityczny rządu, sam zresztą przez ten rząd wygenerowany. W porozumieniu nie ma natomiast rozwiązań, które niosłyby ze sobą trwałe zmiany strukturalne w górnictwie i tym samym istnieje uzasadnione podejrzenie, iż źródła problemu nie zostały usunięte.
Kto jest zwycięzcą w tym konflikcie: rząd, który zamiast zlikwidować będzie restrukturyzował cztery zadłużone kopalnie czy górnicy, którzy zgodzili się na to pod warunkiem dodatkowych odpraw i czteroletnich płatnych urlopów przed emeryturą?
Porównując zdobycze obydwu stron, bilans jednoznacznie wypada na korzyść górników, co niestety nie powinno aż tak bardzo cieszyć, bo problemy, które legły u podstaw konfliktu, pozostały i jeszcze wrócą. Mamy tu do czynienia z daleko idącym nieporozumieniem i dużymi uproszczeniami. Po pierwsze błędem było zaangażowanie się rządu i premiera w negocjacje, dotyczące restrukturyzacji zakładów produkcyjnych jednego z przedsiębiorstw, bo taki jest praktyczny wymiar tego, co się stało. Przedsiębiorstwo to wcale nie ma strategicznego znaczenia dla gospodarki polskiej. Po drugie, przedmiotem negocjacji nie był ani program dla górnic-twa, ani program dla Śląska, tylko spór o sposób restrukturyzacji jednego źle zarządzanego przedsiębiorstwa, które generuje 200 milionów złotych strat miesięcznie. Po trzecie, aby trwale wyeliminować cyklicznie powtarzające się pytania wokół tego, czy i jak restrukturyzować poszczególne kopalnie, należy przygotować strategię energetyczną dla Polski, której elementem - ważnym, ale niejedynym - byłoby górnictwo węgla kamiennego.
Czym wytłumaczyć pomysł premier Ewy Kopacz, aby zlikwidować cztery kopalnie, co przecież musiało spotkać się z oporem. Przeliczyła się z siłami, czy to porozumienie jest elementem jakiegoś makiewelicznego planu?
Spiskowy punkt widzenia, którego nie jestem zwolennikiem, mówi, że w gruncie rzeczy chodziło o przygotowanie do łatwej prywatyzacji kopalń. Według mnie ten program przygotowano po prostu zbyt szybko i pochopnie. Działanie na zasadzie: zlikwidujmy cztery kopalnie, a później zobaczymy, co z tego będzie, jest nieprofesjonalne i bardzo ryzykowne społecznie.
Czy to ustąpienienie rządu nie sprowokuje kolejnych grup społeczno-zawodowych do wygrania swoich interesów?
Jest ryzyko, że zbyt pospieszne przygotowanie programu, a później równie szybko wycofanie się z niego, może sprowokować inne grupy zawodowe, które chciałyby zachować status quo niezależnie od kondycji swojego przedsiębiorstwa. A jeśli takie grupy odniosą sukces, to my jako podatnicy wcale nie będziemy mieli powodów do radości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?