Eurowybory to szansa dla "zastępców". Kto może wejść do Sejmu?

Z dziewięciu posłów największe szanse na euromandat zdaje się mieć Witold Waszczykowski, oczywiście w sytuacji, gdy PiS zdobędzie tu dwa mandaty. Jest dopiero trzeci na liście PiS, ale to twarz z telewizji.

Jako były wiceszef MSZ komentuje przede wszystkim kryzys ukraiński. Łódzki elektorat PiS pamięta go z wyborów w 2010 i 2011 roku. Głosy dostanie także w Piotrkowie, skąd pochodzi. Oczko wyżej jest była eurodeputowana dr Urszula Krupa, której w kampanii nie widać, ale ma stałą audycję w Radiu Maryja, a to zdyscyplinowany elektorat. Ale w mediach ojca Rydzyka występuje także Waszczykowski...

Gdyby zdobył euromandat, na jego miejsce do Sejmu wejdzie Elżbieta Więcławska-Sauk. Była senator ma kolejny wynik na liście PiS. Mandat europarlamentarzysty dla posła Tadeusza Woźniaka oznaczałby stratę posła dla Solidarnej Polski. Jest tak dlatego, że Woźniak startował z listy PiS, dlatego następcą byłby kolejny kandydat z listy PiS w sejmowym okręgu sieradzkim, czyli Krystyna Grabicka. Była posłanka wróci do Sejmu także w przypadku, gdyby do PE dostał się ktoś z duetu posłów Marek Matuszewski - Piotr Polak. Gdyby do PE wszedł poseł Twojego Ruchu Michał Pacholski, zastąpiłaby go Anna Matuszewska-Kościelewska.

Na ewentualnym euromandacie Johna Godsona, w Sejmie straci Polska Razem, bo na Wiejskiej zastąpiłby go kolejny z listy PO, były poseł Jarosław Stolarczyk. Posła Roberta Telusa w okręgu piotrkowskim zastąpiłby były poseł Krzysztof Maciejewski, obecnie polityk SP, także kandydat do PE.

Euromandat dla Krystyny Ozgi z PSL oznaczałby powrót do Sejmu Stanisława Witaszczyka, a w przypadku wyboru posła Mieczysława Łuczaka, w Sejmie zastąpi go radna sejmiku Elżbieta Nawrocka, również kandydatka do PE. Spośród radnych sejmiku do PE kandyduje dziewięć osób.

Wybór któregokolwiek oznaczałby osłabienie koalicji lub opozycji, bo na pół roku przed wyborami samorządowymi sejmik i każda inna rada nie może być uzupełniona. Z kolei wybór na europosła senatora Ryszarda Bonisławskiego (PO) oznaczałby konieczność rozpisania przedterminowych wyborów.