Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywi policjanci grozili seniorom więzieniem, jeśli nie przekażą im pieniędzy

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Na ławie oskarżonych zasiądą dwaj oszuści. Prokuratura zarzuca im udział w kierowanej z Niemiec zorganizowanej grupie przestępczej, która w Łodzi i innych miastach za pomocą metody „na policjanta” na wielką skalę wyłudzała pieniądze od seniorów. Podszywający się pod policjantów przestępcy byli tak bezczelni, że swoim ofiarom grozili więzieniem, jeśli nie dadzą im żądanych pieniędzy.

Oskarżeni to: 29-letni Kamil W. i 41-letni Robert G. Według śledczych byli oni członkami gangu dowodzonego zza Odry przez Daniela M. - „Uszatego”. Obaj usłyszeli 10 zarzutów dotyczących wyłudzenia pieniędzy lub jego usiłowania. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Proceder był prosty. Przestępcy dzwonili do wytypowanych osób, przedstawiali się za policjantów i nakłaniali do udziału w tajnej operacji mającej na celu pochwycenie szajki oszustów bankowych, co wiązało się z wypłaceniem z banku przez ofiary swoich oszczędności.

Wśród pokrzywdzonych jest 71-letnia łodzianka Barbara P. Jeden z oszustów zadzwonił na jej telefon stacjonarny, podał się za oficera policji i wyjaśnił, że pracuje nad rozbiciem szajki, która wyłudza pieniądze z rachunków bankowych. Podkreślił, że sprawcami są pracownicy banku, zaś jego dyrektor współpracuje ze stróżami prawa. Seniorkę poproszono, aby zadzwoniła pod numer 997 i przekonała się, że jej rozmówca to policjant.

Kobieta nie odkładając słuchawki zadzwoniła pod wskazany numer i dowiedziała się, że jej rozmówca faktycznie jest funkcjonariuszem. Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Rzekomy oficer polecił 71-latce, aby szybko wypłaciła pieniądze z banku, bo jak tego nie uczyni to przestępcy przeleją jej oszczędności na inne konto. Seniorka udała się do banku PKO BP u zbiegu al. Piłsudskiego i ul. Niciarnianej w Łodzi i wypłaciła 35 tys. zł.

Zgodnie z instrukcją od oszustów przeszła na drugą stronę ul. Niciarnianej i za przychodnią przekazała pieniądze przysłanemu „policjantowi”. Wcześniej jej rozmówca krzyczał i groził przez telefon, że jeśli nie przekaże pieniędzy to poniesie koszty operacji i trafi na trzy miesiące do więzienia. Finał był taki, że Barbara P. miała poczekać pod przychodnią na policjantkę, która oczywiście nigdy nie przybyła.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki