MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywy policjant CBŚ chciał wyłudzić 300 tys. zł od właściciela kantoru

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Szemrany policjant ostrzegł właściciela kantoru, że bandyci szykują na niego napad. I zaproponował mu udział w tajnej operacji policyjnej.

Na ławie oskarżonych zasiądzie 29-letni Damian Ch., z zawodu mechanik samochodowy. Śledczy zarzucają mu, że podszywając się pod policjanta Centralnego Biura Śledczego (miał nawet podrobioną legitymację), usiłował wyłudzić 300 tys. zł od Roberta J., właściciela kantoru w Zgierzu. Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Według prokuratury, 28 czerwca 2016 roku Robert J. odebrał dwa podejrzane telefony. Najpierw rozmówca zapytał go, czy może wymienić 50 tys. euro. Drugi telefon był jeszcze bardziej zaskakujący. Rozmówca przedstawił się jako oficer CBŚ i poinformował, że na kantor planowany jest napad. I zaproponował udział w tajnej akcji w celu poskromienia bandytów. Zadanie Roberta J. miało polegać na spakowaniu 300 tys. zł i przekazaniu policjantowi CBŚ.

**CZYTAJ TEŻ:

Oszustwo metodą "na policjanta". Fałszywy oficer śledczy ukradł 40 tys. zł mieszkance Kutna

**

Plan ten wydał się szefowi kantoru wielce podejrzany. Dlatego skontaktował się z policją, która przyznała, że nie planowała tego typu operacji. W tej sytuacji stróże prawa przejęli inicjatywę i Robert J. zaczął postępować według ich wskazówek. Chodziło oczywiście o zastawienie pułapki i złapanie rzekomego oficera CBŚ na gorącym uczynku.

Wkrótce przed kantorem pojawił się tajemniczy mężczyzna, machnął przez okno policyjną legitymacją i nakazał właścicielowi kantoru spakowanie gotówki do torby foliowej. Wyjaśnił, że 300 tys. zł będzie stanowić dowód rzeczowy. Robert J. posłuchał, ale zamiast banknotów do torby wpakował ścinki gazet. Niebawem szef kantoru otrzymał telefon, że pieniądze odbierze ten policjant, który pokazał legitymację przez okno. I tak się stało: gdy rzekomy policjant CBŚ dotarł do kantoru, jego właściciel przekazał mu reklamówkę z „pieniędzmi”. Chwilę potem oszust i rabuś w jednej osobie był w rękach prawdziwych policjantów. Był to Damian Ch., który przyznał się do winy. Wyjaśnił, że na bazarze Różyckiego w Warszawie poznał nieznanego mężczyznę, który wręczył mu telefon i podrobioną legitymację policyjną i przekonał go do złupienia zgierskiego kantoru. Tajemniczego wspólnika nie zatrzymano.

CZYTAJ TEŻ: Dębica: fałszywy policjant wlepiał mandaty

ZOBACZ |Oszuści wciąż zagrażają bezpieczeństwu naszych dziadków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki