Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klątwa taniej siły roboczej

Jacek Grudzień
To było dobrych parę lat temu gdy pewien znany łódzki polityk głosił hasło „Łódź miastem taniej siły roboczej”.

Po latach i on, i ci, którzy to hasło podchwycili i popularyzowali niezbyt chętnie się do tego przyznają. Bo, niestety, ten slogan cały czas działa. I nie mam tu na myśli inwestorów tylko tych, którzy z naszym miastem chcą wiązać przyszłość.

Wielokrotnie brałem udział w dyskusjach dotyczących wyludniania się Łodzi, że młodzi, owszem, chcą tu się uczyć, ale żyć raczej gdzieś indziej. Myślę, że błędem myślenia i przedstawiania Łodzi jako miasta gdzie za pracę nie trzeba wiele płacić jest to, że zapomniano o ludziach i ich myśleniu o przyszłości. Bo kto będzie chciał się wiązać z miastem taniej siły roboczej? I to jest jeden z najważniejszych powodów, dlaczego tak trudno jest zmienić myślenie mieszkańców o życiu w Łodzi. O ewentualnych przybyszach nawet nie ma co mówić. Bo gdy inne miasta w Polsce na wyrost komunikowały swoje walory, wymyślały hasła często bez pokrycia, które miały przekonać ludzi, że jeśli jeszcze nie jest tu jak w europejskich metropoliach to za chwilę będzie, my głównie koncentrowaliśmy się na inwestorach, którzy dadzą możliwie najwięcej miejsc pracy. Z jednej strony słusznie, bo bezrobocie w Łodzi było większe niż gdzieś indziej. Z drugiej strony zabrakło silnych komunikatów do tych, którzy chcą mieć pracę dającą rozwój i dobre zarobki.

Największy problem Łodzi jakim jest demografia, wynika także z wymienionych przed chwilą powodów. W ubiegłym roku Łodzi ubyło kolejnych 5 tysięcy osób. To tak jakby nagle wyjechał cały Stryków i jeszcze kilka okolicznych wsi. Niestety, wiele osób kształcących się w naszym mieście z góry zakłada, że tu dobrego biznesu i dobrej pracy się nie znajdzie. Mimo, że „dobrych praktyk” w tych dziedzinach jest coraz więcej. Bo Łodzi cały czas brakuje dobrej propagandy i to propagandy w dobrym tego słowa znaczeniu.

Po drugiej wojnie światowej wymazywano naszą historię. Twórcy Łodzi przemysłowej byli anonimowi, nawet jeśli mieli swoje ulice tak jak Rajmund Rembieliński i Stefan Skrzywan. Fabrykanci byli przedstawiani jak krwiopijcy, wyzyskujący przez lata klasę robotniczą. Większość powojennej ludności Łodzi i kolejne pokolenia tu mieszkające o historii miasta nie wiedziało nic , albo niewiele, bo nigdzie o tej prawdziwej historii nie uczono. A historię mamy taką, że zazdrościć mogą jej nam nie tylko polskie miasta. Tylko cały czas wiedza o tym jest zbyt mała. Przez wiele lat czymś jeszcze bardziej wstydliwym niż czasy fabrykantów, był czas dwudziestolecia międzywojennego. W Polsce jako przykład rozwoju podaje się Gdynię, a zapomina o Łodzi, która nie mając takiej pomocy państwa rozwijała się tak, że powinna być dumna z tego cała Polska.

Fakt, że w czasach socjalizmu próbowano tworzyć historię miasta od nowa. Przecież nawet Łódzki Klub Sportowy, który należał do najważniejszych nie tylko sportowych, ale też patriotycznych organizacji niepodległej Polski, do połowy lat 50. miał zmienioną nazwę i barwy. I takich przypadków było mnóstwo. Przedstawiano nas dumnie jako miasto włókniarek, co w nowych czasach łatwo przerodziło się w miasto taniej siły roboczej.

Filip Bajon ponad 20 lat temu nakręcił film „Lepiej być piękna i bogatą” . Jest to historia łódzkiej tkaczki, która zrobiła zawrotna karierę w biznesie. Gdyby ktoś wtedy poszedł tym tropem i zaczął w inny sposób przedstawiać miasto (szczególnie jego mieszkańcom), może nie byłoby nas w tej chwili niewiele więcej niż 700 tysięcy. A łódzkie uczelnie byłyby wybierane nie tylko jako miejsce do zdobycia wykształcenia, ale też „przyczółek” do osiedlenia się w Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki