Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź ucieka znad krawędzi przepaści, sięgając po nową politykę społeczną [INFOGRAFIKI]

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Z diagnozy stanu społeczeństwa Łodzi wieje grozą. Ujemny przyrost naturalny, ujemne saldo migracji, bezrobocie niewspółmiernie duże w porównaniu z innymi dużymi miastami, wzrastający odsetek ludności korzystającej z pomocy społecznej

Łódź uchwala kolejną strategię - tym razem Politykę Społeczną 2020+. A my z tego dokumentu świadomie wycinamy samą diagnozę stanu, w jakim jest społeczność Łodzi. Nie po to, by bezproduktywnie pastwić się nad miastem i jego mieszkańcami, lecz by podkreślić płynącą z opracowania grozę sytuacji - może tak wyselekcjonowany materiał zainteresuje rządowych decydentów, wszak wspominano w kampanii wyborczej o specjalnym wsparciu dla Łodzi… A miasto niby w każdym zagrożonym obszarze ma pomysły, programy i strategie, niby widać poprawę niektórych statystyk, ale to wszystko zdecydowanie za mało, zwłaszcza że problemy społeczne ewoluują ilościowo i jakościowo. Ich sprzężenie jest tak duże, że brak intensywnych działań na wielką skalę, tak naprawdę skazuje Łódź na wielowymiarową klęskę.

Demografia

To szczególny problem. Depopulacji w ostatnich dziesięcioleciach doświadczyło 40 proc. europejskich miast - stwierdzają autorzy diagnozy otwierającej Politykę Społeczną 2020+. Jednak w Łodzi natężenie problemu ma charakter wyjątkowy, który nakazuje uznać demografię za obszar kryzysowy. Tylko na przestrzeni 2014 r. liczba ludności miasta spadła o 7,6 tys. W ciągu 6 lat, do roku 2020, Łódź ma stracić 6,4 proc. ludności, przy czym w latach 2019 i 2020 ubytki mają przekraczać 1 procent rocznie, co jest już bardzo niepokojącym zjawiskiem. Do 2023 r. Łódź ma być najszybciej wyludniającym się miastem w Polsce.

Czytaj też:„Łódź łączy pokolenia". Magistrat przygotowuje nową politykę demograficzną

Jednak nie to jest najgorsze, a fakt, że jednocześnie Łódź starzeje się w skali niespotykanej w innych miastach Polski. Miasto już teraz ma bardzo niekorzystne wskaźniki obciążenia demograficznego, takie jak liczba osób w wieku poprodukcyjnym przypadających na każde 100 osób w wieku przedprodukcyjnym. W ciągu 5 lat współczynnik ten wzrósł ze 151 do 171, a już w 2020 roku na każdych 100 młodych łodzian ma przypadać 205 seniorów! Dla porównania - w Warszawie wskaźnik ten ma się utrzymywać na stałym poziomie 140. Dodajmy do tego, że do 2020 roku odsetek osób po 60. roku życia ma w Łodzi wzrosnąć z 25,3 do 33 procent. Tymczasem na rynek pracy wejdzie w 2020 roku tylko 5 tysięcy łodzian, podczas gdy w 2010 roku było to 8,6 tysiąca.

To wszystko powoduje poważne konsekwencje dla rozwoju miasta. Z jednej strony należy się spodziewać słabnącego popytu wewnętrznego na dobra konsumpcyjne (spadająca siła nabywcza i zmieniające się potrzeby), z drugiej - rosnących wydatków socjalnych na opiekę nad starzejąca się ludnością. Coraz mniejsza liczba osób w wieku produkcyjnym oznacza także spadające dochody podatkowe, co ogranicza możliwości inwestycyjne miasta.

Czytaj też:Mężczyźni z Łódzkiego coraz później zostają ojcami

Powody depopulacji są dwa. Po pierwsze - wybitnie ujemny przyrost naturalny. W mieście utrzymuje się niespotykana na taką skalę w innych metropoliach przewaga liczby zgonów nad narodzinami. Np. w I kwartale 2014 r. urodziło się ok. 1,5 tys. dzieci, a zmarło ok. 2,5 tys. osób. Różnica: 1076. A te dane - uwaga - autorzy diagnozy podają, jako przykład poprawy sytuacji… Bo rok wcześniej różnica wynosiła 1541. Tym samym przyrost naturalny poprawił się z minus 8,6 do minus 6,1. Niestety, nie ma się z czego cieszyć, obie wartości są katastrofalne, inne miasta oscylują w granicach zera, część na lekkim minusie, część - na plusie.

Drugim powodem depopulacji jest ujemne saldo migracji - więcej osób z Łodzi wyjeżdża niż do niej przyjeżdża. Gorzej sytuacja wygląda tylko w Poznaniu. Gdy rozebrać to na czynniki pierwsze, widać, że Łódź ma bardzo niski wskaźnik zameldowań (6 na 1000 mieszkańców, podczas gdy w innych metropoliach waha się on od 10 do 13). Co pośrednio wskazuje na niską atrakcyjność miasta. Bardziej zaskakujący jest jednak drugi współczynnik - okazuje się, że ze wszystkich dużych miast Łódź ma także najniższy wskaźnik wymeldowań (8 na 1000 mieszkańców).

Czytaj też:Liczba mieszkańców Łodzi coraz mniejsza. Za 35 lat będzie nas mniej niż pół miliona

Autorzy diagnozy przestrzegają jednak przed wyciąganiem z tego optymistycznych wniosków - ich zdaniem wynika to po prostu ze struktury wiekowej ludności miasta - dużego odsetka osób w wieku niemobilnym (44+). I właściwie jedyną jaskółką wiosny jest dodatnie saldo migracji w przedziale wiekowym 20-29. Autorzy postulują natychmiastowe i zdecydowane kroki promujące dzietność oraz osiedlanie się w Łodzi i wstrzymujące migrację. Konieczne jest dostosowanie miasta do potrzeb rosnącej rzeszy seniorów, a także ich aktywizacja. Podkreśla się, że miasto podjęło już szereg kroków w różnych obszarach, które mogą sprzyjać realizacji tych celów, jak choćby program Mia100kamienic, Karta Dużej Łódzkiej Rodziny, Młodzi w Łodzi. Miasto przyjęło sobie też za cel, by współczynnik 3- i 4 latków chodzących do przedszkoli sięgnął 95 proc. (aczkolwiek skuteczną tamę mogą stawić poczynania obecnego rządu, który, cofając do przedszkoli 6-latki, blokuje miejsca dla młodszych dzieci). W diagnozie czytamy jednak, że liczba działań wciąż jest niewystarczająca, że brakuje jednego podmiotu koordynującego działania z różnych dziedzin. Pada sugestia, że ogarnięcie tak szerokiego wachlarza jest możliwe dopiero na poziomie prezydenta miasta.

Czytaj też:NIK: Polki rodzą za mało dzieci. W Łodzi więcej zgonów niż urodzeń [INFOGRAFIKA, FILM]

Zobacz filmowy skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia
1 - 7 lutego 2016 roku

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Rynek pracy

Bezrobocie w Łodzi jest niewspółmiernie wyższe niż w innych miastach. Wynika to z kontekstu historycznego. Przed 1989 r. w Łodzi dominował przemysł włókienniczy, charakteryzujący się zarobkami niższymi o 30 proc. od średniej i dużą feminizacją. Po transformacji, jak wiadomo, przemysł upadł, pozostawiając próżnię. Brak pomocy rządowej sprawił, że na początku lat 90. bezrobocie wśród kobiet sięgało momentami 70 proc. Mimo znaczącej poprawy, Łódź wciąż nie może dorównać innym metropoliom. Obecnie bezrobocie w Łodzi bliskie jest średniej krajowej (nieco poniżej 10 proc. jesienią 2010 r). Tyle że w innych miastach wartość ta jest dwu- albo trzykrotnie niższa (np. ok. 3 proc. w Poznaniu). Szczególne natężenie problemu notuje się w centrum Łodzi. Są obszary, takie jak okolice ul. Włókienniczej, gdzie stopa bezrobocia jest o ok. 5 punktów procentowych wyższa niż średnia dla miasta. Zdecydowanie niższe są także w Łodzi zarobki. Płace rosną, ale poza niewielkimi wahnięciami, od lat utrzymujemy dystans kilkunastu procent do miast o podobnej wielkości i około 40 procent w stosunku do Warszawy. Średnie wynagrodzenie w Łodzi to tylko 95,7 procent średniej krajowej (dane z 2013 r). W Warszawie - 134,8 proc.

Uderzające jest też, że w Łodzi zaledwie 113 tys. osób pracuje w sektorze przedsiębiorstw, a więc firm zatrudniających powyżej 9 osób. W mieście jest tymczasem zarejestrowanych 91 tys. firm. Tyle że aż 61 tys. z nich to firmy jednoosobowe - można podejrzewać, że wiele z nich to żadne firmy, lecz samozatrudnienie wymuszane przez pracodawców.

Autorzy diagnozują, że w Łodzi bezrobocie faktyczne jest niższe od rejestrowanego, bowiem część osób zarejestrowanych w pośredniaku pracuje w szarej strefie. Często jest to podyktowane sytuacją życiową. Osoby, które wpadły w spiralę zadłużenia, wolą pracę na czarno, gdyż jest ona nierejestrowana. A każdy legalny dochód byłby zajmowany przez komornika, powodowałby też utratę świadczeń wypłacanych przez gminę.

Podkreśla się też, że wielu łodzian dotyka problem pracy za wynagrodzenia tak niskie, że nie pozwalają one utrzymać rodziny - również te osoby są zagrożone wykluczeniem społecznym.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Rodzina

Tendencje są ogólnopolskie, skutki łódzkie. Z roku na rok spada liczba zawieranych małżeństw, rośnie mediana wieku, w jakim zawierane są formalne związki, rośnie liczba rozwodów, zmienia się model rodzinny - dominują pary bezdzietne albo z jednym dzieckiem. Rośnie liczba rodzin „wieloproblemowych”, których członkowie mają trudności w relacjach z otoczeniem i przejawiają zachowania nieaprobowane społecznie.

W latach 2008-13 liczba osób korzystających z opieki społecznej wzrosła w Łodzi z 25,9 do 26,4 tysięcy, co w warunkach dużego spadku liczby ludności wskazuje na rosnący w tym czasie odsetek rodzin z problemami. Warto spojrzeć na przyczyny, z jakich przyznawano pomoc (przy czym często był to więcej niż jeden powód). Ubóstwo - 16,4 tys. przypadków w 2008 r. i 17,1 tys. w 2013 r. Bezdomność - odpowiednio 391 i 695 przypadków. Ochrona macierzyństwa - wzrost z 1,3 tys. do 2,0 tys. Bezrobocie - wzrost z 12,8 tys. do 16,2 tys. Długotrwała choroba - wzrost z 10,7 tys. do 12,2 tysiąca. Bezradność opiekuńczo-wychowawcza - wzrost z 4 do 4,5 tys. Przemoc rodzinna - wzrost z 66 do 1001 przypadków. Alkoholizm - wzrost z 619 do 1098 przypadków.

Z badań wynika, że większość enklaw biedy mieści się w strefie śródmiejskiej. A przeszło 30 procent dzieci żyjących w centrum miasta mieszka w rodzinach korzystających z opieki społecznej.

Na szczęście Łódź dobrze na tle innych miast wygląda, jeśli chodzi o odsetek dzieci uczęszczających do przedszkoli (ok. 90 proc.). Jak wiadomo, odpowiednia opieka od najmłodszych lat może być najlepszą receptą na wyrwanie z zaklętego kręgu rodzinny dysfunkcyjnej.

Co ciekawe, wraz ze zmianami demograficznymi, spada ogólna liczba dzieci w szkołach kształcenia specjalnego. Ale zmienia się też ich charakter -mniej jest dzieci z lekkim upośledzeniem, a więcej z głębokim, z niepełnosprawnością sprzężoną, autyzmem, zaburzeniami osobowości…

Narastają też problemy wychowawcze w szkołach. Obniża się wiek inicjacji alkoholowej (piło 55 proc. gimnazjalistów poniżej 13. roku życia). 60 proc. dzieci w gimnazjach choć raz paliło papierosy. 7,5 proc. wychowuje się w środowiskach zagrożonych głęboką demoralizacją. Około 40 proc. chłopców w podstawówkach było ofiarą bądź sprawcą przemocy wobec kolegów. Skala przemocy w łódzkich szkołach jest naprawdę duża, a towarzyszy jej kryzys zaufania do nauczycieli.

Agresja jest też w domach. O ile w 2011 roku 704 osoby (głównie kobiety) zakwalifikowano jako ofiary przemocy domowej, o tyle już 2 lata później było to 1139 osób. Tylko w 2013 r. policja przeprowadziła 18 tysięcy interwencji domowych. 63 proc. sprawców było pod wpływem alkoholu. Podkreśla się jednak, że statystyki nie oddają grozy sytuacji - ofiarami najczęściej są dzieci, które z reguły nie potrafią same prosić o pomoc. Takie sprawy rzadko wydostają się poza własne cztery kąty.

Kolejny istotny problem - mimo iż ceny mieszkań w Łodzi są relatywnie niskie w skali Polski, i tak są niedostępne dla dużej części rodzin, którym pozostaje ubieganie się o lokale komunalne bądź socjalne. Dlatego - piszą autorzy diagnozy - należy jeszcze raz przeanalizować cele dotyczące gminnego zasobu, zapisane w polityce mieszkaniowej Łodzi, a - przypomnijmy - zakłada ona pozbywanie się nieruchomości przez miasto.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zdrowie

Pomimo iż generalnie w dużych aglomeracjach występują warunki sprzyjające dłuższemu życiu, Łódź pozostaje poza ich dobroczynnym wpływem - czytamy w diagnozie. Łódź charakteryzuje się największą umieralnością ze wszystkich dużych miast w Polsce, a główne przyczyny zgonów to choroby serca i nowotwory złośliwe. Do tego dochodzi cukrzyca, podkreśla się też narastający w Łodzi problem chorób psychicznych. Tak naprawdę niezbadana jest skala problemów z alkoholem i narkotykami, choć pewne światło rzucają ankiety. A wynika z nich np. że w 2013 roku 21 procent dziewczyn i 13 procent chłopców w wieku 15 lat miało do czynienia z tzw. narkomanią biedy, jak nazywa się wąchanie klejów czy rozpuszczalników…

Nasila się też problem otyłości młodzieży (22 proc. chłopców i 18 proc. dziewczynek w szkołach podstawowych). Co może być istotne w świetle kilkuset milionów wydawanych obecnie przez Łódź na budowę stadionów, autorzy diagnozy postulują przeznaczanie pieniędzy na infrastrukturę służąca uprawianiu sportu masowego i aktywnego, a nie kibicowaniu sportowcom wyczynowym…

Niepełnosprawność

Podkreśla się, że ciężko prognozować przyszłość w tym obszarze ze względu na brak dokładnego opisu obecnej rzeczywistości. Dlatego ten rozdział jest dużo skromniejszy, jeśli chodzi o dane. Jest tu kilka przykładów pozytywnych działań, takich jak uwzględnianie potrzeb osób niepełnosprawnych przy nowych inwestycjach drogowych. Jest też uwaga, że Łódź nie zapewnia adekwatnego wsparcia dorosłym osobom niepełnosprawnym intelektualnie, wymagającym pomocy całodobowej. Jedyny taki dom dysponuje 10 miejscami - przez 4 lata zwolniło się jedno… Część pacjentów, zwłaszcza kobiet, kierowana jest poza Łódź, tyle że średni czas oczekiwania na przyjęcie waha się od 1 do 2 lat.

Osoby upośledzone intelektualnie są też kierowane do DPS-ów dla osób z chorobami psychicznymi, co tym samym wydłuża kolejkę oczekujących wśród tychże chorych. Są w Łodzi dwa domy dla niepełnosprawnej intelektualnie młodzieży. Mają 227 miejsc, ale czas oczekiwania na umieszczenie i tak wynosi około dwóch lat.

Bezdomność

W Łodzi badania bezdomności przeprowadzono w 2013 roku. Ankieterzy dotarli do 1196 takich osób, z czego 73 procent przebywało w noclegowniach i schroniskach, zaś 27 proc. - na ulicy, na dworcach, w pustostanach. Około 10 procent stanowiły osoby bezdomne dłużej niż 10 lat. Widać, że problem bezdomności narasta wraz z wiekiem, bo najliczniejszą grupę stanowiły osoby w przedziale wiekowym od 51 do 60 lat. 21 proc. łódzkich bezdomnych utrzymuje się ze zbiórki i sprzedaży surowców wtórnych, 20 proc. - z zasiłków, rent bądź alimentów, 6 procent - z żebractwa.

W 2013 roku łódzkie noclegownie miały 461 miejsc, rotacyjnie przebywało w nich ponad 1,5 tysiąca łodzian. Podkreśla się w diagnozie pozytywne działania miasta, takie jak uruchomienie nocnego autobusu, w którym bezdomni mogą się schronić zimą.

Szacuje się, że liczba łódzkich bezdomnych rośnie w tempie 4,5 procent rocznie, a miasto, tak jak wszystkie inne duże ośrodki, musi się zmagać z bezdomnością własną, jak i „importowaną”. Szczęście w nieszczęściu polega na tym, że mało zamożna Łódź nie jest takim magnesem dla osób nie- mających się gdzie podziać, jak bogatsze metropolie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki