Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marnowanie żywności w Polsce. Miliony ton chleba, mięsa i wędlin na śmietnikach

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Czy w życie wejdą przepisy, które przyczynią się do zmniejszenia skali marnowania jedzenia? Przyglądają się temu senatorowie. Bardzo chcieliby tego natomiast przedstawiciele Banku Żywności w Łodzi.

Ponad 50 tysięcy najuboższych mieszkańców naszego województwa otrzymuje pomoc z Banku Żywności w Łodzi. Dociera do nich za pośrednictwem fundacji i stowarzyszeń, które współpracują z bankiem, w którym obecnie duże oczekiwania wiązane są z pracami senatorów. Senatorowie bowiem przyglądają się problemowi marnowania żywności w Polsce i zastanawiają nad przyjęciem ustawy, która ma temu przeciwdziałać. To także jeden z celów działania Banku Żywności w Łodzi, którego pracownicy i wolontariusze od lat walczą z tym, by jedzenie nie trafiało do koszy na śmieci.

Miliony ton chleba, mięsa i wędlin na śmietnikach

A problem jest poważny, z unijnych statystyk wynika bowiem, że Polska znajduje się na piątym miejscu w gronie tych państw, w których marnowanych jest najwięcej jedzenia. Dokładna skala nie jest znana, ale statystyki mówią o 9 milionach ton jedzenia rocznie, które ląduje w koszach na śmieci. Za ile ton czy nawet milionów ton odpowiedzialni są łodzianie i mieszkańcy naszego regionu? Obecnie tego nie wie nikt. Ale to może się zmienić i to dzięki senackim pracom.

Marnowanie jedzenia. Polacy co roku wyrzucają 9 ton żywności

- Jednym z założeń projektu ustawy jest to, by handlowcy musieli raportować, ile żywności przekazali na cele charytatywne - zauważa Wojciech Jaros, dyrektor Banku Żywności w Łodzi. - Ma to dotyczyć sklepów o powierzchni przynajmniej 250 m.kw., w których połowę przychodu generuje sprzedaż żywności. Pozwoli to dokładnie określić skalę problemu, a obecnie nie dysponujemy ścisłymi danymi.

Zgadza się z nim Marek Borowski, prezes zarządu Federacji Polskich Banków Żywności. - Federacja Polskich Banków Żywności popiera inicjatywy, których celem jest ograniczanie marnotrawstwa żywności w Polsce - zaznacza Borowski. - Dostęp do tych danych pozwoli na rzetelną diagnozę problemu i dostosowanie naszych działań w celu odzyskiwania produktów wciąż nadających się spożycia. Cenne jest również zwrócenie uwagi na potrzebę wspierania działań edukacyjnych skierowanych do konsumentów w różnym wieku - mówi Marek Borowski.

W okresie Bożego Narodzenia wyrzucamy najwięcej żywności

Można być tylko pewnym, że mieszkańcy Łodzi i regionu nie należą do tych, którzy szczególnie przejmują się wyrzucaniem jedzenia. Z obserwacji pracowników wysypiska śmieci w Łodzi wynika, że średnio w miesiącu trafia tam tona artykułów spożywczych. Niektóre nie zostały nawet wyjęte z oryginalnych opakowań. Do koszy na śmieci, a następnie na wysypisko trafiają więc paczki wędlin, mięsa, nabiału, którym skończyła się data przydatności do spożycia, a które nawet nie zostały otwarte. Zapewne zbyt długo leżały w lodówce, której właściciele kupili zbyt dużo jedzenia. To jeden z najczęstszych powodów wyrzucania jedzenia. Kolejne to: mała świadomość skali marnowania jedzenia, złe porcjowanie żywności przy przygotowywaniu posiłków, niewiedza jak właściwie przechowywać żywność oraz brak planowania zakupów.

Zobacz filmowy skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia - 21 marca - 27 marca 2016 roku

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Wyrzucasz? To płać na edukację

Doskonale wiadomo za to, co najczęściej ląduje w koszach na śmieci. Niekwestionowanym liderem w tej kategorii jest chleb. Niemal połowa osób, którym zdarza się wyrzucać artykuły spożywcze, przyznaje się do wyrzucania pieczywa. Drugie miejsce w tym zestawieniu zajmują owoce, które wyrzuca 39 procent osób, a trzecie wędliny, do marnowania których przyznaje się 38 procent Polaków. Dalsze miejsca należą do: warzyw (37 procent), jogurtów (33 procent), serów (16 procent), ziemniaków (13 procent), mleka (13 procent). Listę zamykają dania gotowe, które wyrzuca co dziesiąty Polak oraz mięso, do wyrzucania którego przyznaje się 8 procent Polaków.

Owoce i warzywa zamiast do kosza trafiają do głodnych

Ile z tych rzeczy zamiast do śmietnika mogłoby trafić do ludzi, którzy są w gorszej sytuacji materialnej?Takich w naszym województwie jest przynajmniej 50 tysięcy, gdyż tylu pomagają pracownicy i wolontariusze Banku Żywności w Łodzi. Artykuły spożywcze docierają do nich za pośrednictwem stowarzyszeń i fundacji, które współpracują z Bankiem Żywności w Łodzi. Te 50 tysięcy spełnia tzw. kryteria ustawowe, czyli ma na tyle mało pieniędzy, by kwalifikować się do wsparcia z ośrodków pomocy społecznej. Szersze jest grono tych, którzy nie mieszczą się ściśle w finansowym kryterium narzuconym przez przepisy, a którzy niewiele wystają ponad finansowy próg.

Wojciech Jaros duże nadzieje wiąże z kolejnymi zapisami projektu ustawy. Handlowcy, którzy pozbywają się żywności, będą bowiem musieli przekazać 0,5 procent wartości tych produktów na edukację, która ma dotyczyć potrzeby ograniczenia marnowania jedzenia.

- To krok w naprawdę dobrym kierunku - podkreśla Wojciech Jaros. - Ważne tylko, by poświęcony był temu jeden wspólny projekt, by pieniądze nie trafiły w wiele miejsc. W pierwszym przypadku bowiem działania mogą być bardziej skuteczne.

Jedzenie przeterminowane,ale ciągle dobre?

Jednym z bardziej kontrowersyjnych zapisów jest możliwość przekazania na cele społeczne tych artykułów spożywczych, których termin przydatności do spożycia już minął i to nawet dwa tygodnie wcześniej. Takie artykuły powszechnie kojarzone są jako gorsze i takie, które nie nadają się do zjedzenia. Maria Kowalewska, dyrektorka ds. edukacji i komunikacji w Federacji Polskich Banków Żywności, zaznacza, że jest to rozwiązanie stosowane w wielu krajach Europy. Robią tak np. Francuzi, Włosi, Belgowie, Czesi. Zdaniem Marii Kowalewskiej do takich produktów można zaliczyć zwłaszcza kasze, makarony, wiele rodzajów konserw.

Wojciech Jaros zaznacza, że w wielu przypadkach producenci określają termin przydatności produktu do spożycia z zachowaniem marginesu bezpieczeństwa. Oznacza to, że artykuły te można bezpiecznie zjeść nawet, gdy ten termin minie. Dyrektor Banku Żywności w Łodzi widzi jednak jedno niebezpieczeństwo - związane z odpowiedzialnością za żywność złej jakości,a konkretnie z brakiem tej odpowiedzialności.

- Generalnie nie powinno dziać się nic złego, ale może się zdarzyć, że na cele charytatywne trafią artykuły spożywcze, które nie nadają się do zjedzenia - mówi Jaros. - Kto wówczas będzie za nie odpowiedzialny?

Bez odpowiedzi na razie - i zapewne jeszcze długo - pozostaje pytanie, czy nowe przepisy na dobre zmienią podejście do marnowania żywności i przeciwdziałania temu zjawisku. Nie jest to tylko czarnowidztwo, ale wynika z obserwacji zmian, które już w Polsce zostały wprowadzone. Kilka lat temu doszło bowiem do zwolnienia tych handlowców, którzy przekazują żywność na cele charytatywne, z konieczności płacenia podatku VAT. Przez lata była to prawdziwa przeszkoda, bardziej opłacało się bowiem wyrzucić artykuły, którym kończyła się data przydatności do spożycia niż przekazać je potrzebującym. W drugim przypadku trzeba było zapłacić podatek VAT. Przekonał się o tym zwłaszcza piekarz z Legnicy, który przez kilkanaście lat rozdawał pieczywo ubogim i bezrobotnym mieszkańcom. Wszystko było w porzadku, dopóki fiskus nie kazał mu zapłacić podatku VAT od rozdanego pieczywa. Skończyło się na sprzedaży zakładu, ale ta sprawa stała się przyczynkiem do dyskusji i ostatecznie przepisy zostały zmienione. Koledze z Legnicy kibicował m.in. Feliks Ponitka, piekarz z Łodzi, który także troszczył się o uboższych mieszkańców Łodzi.

Po zmianie przepisów o podatku VAT od żywności przekazywanej na cele charytatywne do banków żywności i podobnych organizacji zaczęły trafiać przeróżne artykuły spożywcze. W obdarowywaniu nimi przodowały zwłaszcza duże sieci sklepów. Z czasem jednak tej żywności zaczęło być coraz mniej, a do potrzebujących zaczęły trafiać głównie owoce i warzywa na granicy przydatności do spożycia.

Przedstawicieli banków żywności cieszy, że problem marnowania żywności został zauważony przez senatorów reprezentujących różne partie polityczne, że nie jest to program jednej siły, który mógłby byc odrzucone przez inne. Pojawiła się więc nadzieja na wspólne rozwiązanie problemu, który staje się coraz bardziej palący. Wojciech Jaros ma nadzieję, że program będzie realizowany we współpracy ze stowarzyszeniami, które od lat starają się ograniczyć skalę marnowania jedzenia. Być może za jakiś czas Polska przestanie być wymieniana w gronie tych państw Unii Europejskiej, w kórych wyrzuca się najwięcej jedzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki