Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik miejski: złoczyńcy nie mają pojęcia, że są w oku kamery

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Rozmowa ze starszym specjalistą Dariuszem Chojnackim ze Straży Miejskiej w Łodzi.

W ramach Systemu Monitoringu Miejskiego mamy w Łodzi 273 kamery. Jak wam się udaje ogarnąć tyle obrazów na ekranach?
Jest to możliwe, bowiem samych punktów kamerowych, w których pracuje od dwóch do czterech urządzeń, jest 116, co zmniejsza zakres obserwacji. Na zmianie 12-godzinnej pracujemy po dwie-trzy osoby. Ponadto wspierają nas policjanci, którzy u siebie też mają końcówki sieci monitoringu.

Jak sprawują się kamery na mieście? Często dochodzi do awarii? Częstoi padają ofiarą wandali i chuliganów? Czy poniedziałkowy potop dał się we znaki sieci monitoringu?
Są to nowe i wysokiej klasy urządzenia. Mają do półtora roku i są jeszcze na gwarancji. Sprawują się bez zarzutu. Do tej pory nie było sytuacji, że jakaś kamera została zniszczona przez wandala. W ciągu 1,5 roku popsuły się tylko dwie kamery, które w ramach gwarancji zostały wymienione. Bywa, że kamery przestają pracować z powodu braku prądu w sieci energetycznej, ale na to już nie mamy wpływu. Warto dodać, że kamery mają baterie, dzięki którym mogą jeszcze pracować około pół godziny od chwili braku prądu w sieci. Jeśli zaś chodzi o poniedziałkową ulewę, to w żaden sposób nie miała negatywnego wpływu na pracę miejskiego monitoringu.

A jaka jest jakość obrazu? Czy na jego podstawie można zidentyfikować awanturnika lub przestępcę bądź numer rejestracyjny auta?
Jak najbardziej. Jakość obrazu kamer obrotowych jest znakomita. Bez problemu odczytują numery rejestracyjne z odległości 250 metrów. W ramach testu poprosiliśmy operatora, aby odczytał numer legitymacji służbowej strażnika na mieście. I to uczynił!

Kamery to nie tylko profilaktyka i odstraszanie, lecz także pomoc w chwytaniu złoczyńców. Jak to wygląda w praktyce?
Oto świeży przykład z mojego dyżuru. Jest wtorek 25 lipca. Około godz. 8 zwracam uwagę na młodą kobietę, która siada na ławce przy ul. Piotrkowskiej, po czym nagle kładzie się i dostaje drgawek. Wygląda tak, jakby dostała ataku padaczki. Natychmiast alarmuję dyżurnego, a ten wzywa na miejsce karetkę pogotowia i patrol straży miejskiej. Oba pojazdy przyjeżdżają na miejsce niemal jednocześnie, po czym ambulans zabiera pacjentkę do szpitala.

W oku kamery zapewne widać też różne wykroczenia i przestępstwa, kiedy potrzebna jest raczej interwencja policji, a nie pogotowia?
Tak. Pamiętam, że pewnej nocy, około godz. 3, na przystanku MPK przy skrzyżowaniu ul. Zielonej i al. Kościuszki siedział na ławce mężczyzna i drzemał. Nagle w pobliżu pojawił się tajemniczy osobnik, który zaczął mu się przypatrywać. Zachowywał się tak, jakby chciał sprawdzić czujność śpiącego. W pewnym momencie przysiadł się do niego, wsunął rękę do kieszeni kurtki, wyjął telefon komórkowy i zaczął się oddalać. Pokrzywdzony niczego nie poczuł i dalej sobie spał. Oczywiście o kradzieży zawiadomiłem naszego dyżurnego, on skontaktował się oficerem dyżurnym policji, a ten na miejsce wysłał patrol, który na ul. Zielonej pochwycił złodzieja. Był kompletnie zaskoczony tak szybką reakcją policji i nie stawiał oporu. Skradziony telefon odzyskano.

Zdarzenie to pokazuje, że sprawcy nie zdają sobie sprawy, że są w oku kamery.
Tak. Podobnie było w przypadku wandala, który około godz. 3 wracał z jakiejś zakrapianej alkoholem imprezy i na ul. Nawrot zaczął trenować ciosy karate na stojących tam samochodach. Polegało to na tym, że kopał w szyby aut. Także on był szczerze zdumiony, jak wkrótce, u zbiegu ul. Nawrot i Sienkiewicza, został zatrzymany przez policjantów.

A jak sprawdziły się kamery w przypadku 8-latka, którego zaginięcie postawiło na nogi wszystkie służby w Łodzi?
Było to 30 czerwca br. Chłopak był z mamą i zaginął na ul. Piotrkowskiej. Jego poszukiwaniem zajęli się także operatorzy miejskiego monitoringu. Na podstawie obrazu z kilku kamer ustaliliśmy trasę jego wędrówki. Dzięki temu patrol straży miejskiej odnalazł go w parku Staromiejskim. Okazało się, że szedł w stronę swojego domu, gdyż mieszkał przy ul. Nowomiejskiej. Dlatego wstąpił do parku, gdyż przychodził tam na spacer z matką i spodziewał się ją tam zastać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki