Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znowu ta Łódź, czyli jak nas widzą inni

Sławomir Sowa
Znowu ta Łódź, czyli jak nas widzą inni
Znowu ta Łódź, czyli jak nas widzą inni archiwum
Nie ma się co przejmować. Przerżnęliśmy Europejską Stolicę Kultury jeszcze w blokach startowych, ale to, co zostało zrobione, się nie zmarnuje. Weźmie się wszystkie billboardy i reklamy i dopisze się STYKI - Łódź Europejską Stolicą Kulturystyki. Sami ogłosimy konkurs, a jako gospodarze będziemy mieli pewność, że znajdziemy się w finale. A jak Europa nie przyjedzie, to się zaprosi napakowanych chłopaków z miasta. To taki pomysł na gorąco.

Obecny numer Forum Łódź poświęcamy jednak nie kulturze, ale wizerunkowi Łodzi w świetle rankingów. Posługując się właśnie tymi rankingami Paweł Domarecki rozprawia się z sześcioma mitami, dzięki którym zachowujemy dobre samopoczucie. Co to za mity? Łódź miastem kultury, Łódź miastem akademickim, Łódź ziemią obiecaną dla inwestorów, Łódź magnesem dla turystów. Natychmiast podniosą się głosy, że to nie żadne mity. Czy w Łodzi brakuje znakomitych twórców i placówek kultury? Czy nie ma nowych inwestycji? Czy nie widzimy tych 130 tysięcy studentów i kilkunastu wyższych uczelni, w tym tak dużych jak Uniwersytet Łódzki, Politechnika Łódzka czy Uniwersytet Medyczny? Czyż nie mamy pięknej, secesyjnej zabudowy?

Tego nikt nie kwestionuje. Problem zaczyna się wtedy, gdy próbujemy na tym budować wizerunek Łodzi. Na czym można budować wizerunek? Na czymś, co nas wyróżnia spośród innych aglomeracji i przesądza o charakterze miasta. Żadna z dziedzin, o których piszemy, takiego warunku nie spełnia. I nie ma w tym nic obraźliwego. Po prostu rozziew między aspiracjami a rzeczywistością jest zbyt duży.

Każdemu wolno żyć pragnieniami, ale to nie oznacza, że te pragnienia są rzeczywistością. Kiedy na dodatek okazuje się czarno na białym, że to tylko pragnienia - tak jak w przypadku katastrofy Europejskiej Stolicy Kultury - narasta frustracja. Ale czym się tu frustrować? Że zbyt pochopnie uwierzyliśmy w zaklęcia macherów od marketingu i PR-u? Łódź rozpaczliwie poszukuje pomysłu na siebie z niecierpliwością nuworysza, który domaga się uznania tu i teraz. I dostaje kosza jak Wokulski od Izabeli Łęckiej.

Ktoś kiedyś zapytał Anglika, jak oni to robią, że mają takie piękne trawniki. - To proste - powiedział Anglik. - Trzeba je codziennie przystrzygać przez 600 lat.

My, zdaje się, zapomnieliśmy, że jeszcze kilkanaście lat temu padały ostatnie wielkie fabryki w Łodzi, a tysiące świeżo pozwalnianych ludzi ledwie wiązało koniec z końcem.Teraz te wielkie fabryki z wolna zyskują inwestorów i zmieniają funkcję, jak kompleks Scheiblera czy Poznańskiego. Jeśli chcemy dziś mówić Łódź akademicka, to z myślą o tym, że to będzie Łódź akademicka, której trzeba dać czas i stworzyć warunki. Ta Łódź akademicka wciąż się tworzy, budując nowe wydziały i nowe campusy. Jeśli mówimy "Łódź miastem kultury", to nie możemy wycinać imprez takich jak Camerimage i nie możemy przerabiać szynki na pasztetową, tak jak zrobiliśmy z Festiwalem Dialogu Czterech Kultur.

Żeby się całkiem nie dołować, warto wspomnieć o przedsięwzięciach, których żadne rankingi nie uwzględniają, a które na rozwój i pozycję Łodzi z całą pewnością wpłyną. W ciągu kilku lat dojedziemy z Łodzi do Warszawy w 65 minut, a Łódź dzięki usytuowaniu przy skrzyżowaniu dwóch strategicznych autostrad stanie się najlepiej skomunikowanym miastem w Polsce.

No i kto wie, może nam się w końcu uda wybrać dobrego gospodarza miasta, bo ktoś musi wiedzieć, jak tym całym interesem pokierować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki