MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fundusz Wsparcia Kultury, Kult i Bayer Full. Fundusz podziału, czyli niestosowność kropkowanych majteczek

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Sławomir Świerzyński
Sławomir Świerzyński sylwia dabrowa /polska press
To właściwie było łatwe do przewidzenia. Wystarczyło wysupłać z państwowego portfela trochę pieniędzy do podziału i już zainteresowani, a także liczni obserwatorzy, rzucają się sobie do gardeł. Podatność to tym bardziej rozczarowująca, że dotyczy szeroko rozumianej kultury, która - tak chciałoby się - aby była jak najbliżej etyki.

Fundusz Wsparcia Kultury, w którym znalazło się 400 mln zł (pamiętajmy, że koszty pandemii koronawirusa, a zarazem budżetowej pomocy dla wielu innych branż to miliardy), miał być wyciągnięciem ręki do tych instytucji kultury (co ważne, tak publicznych, jak i prywatnych), które wskutek zamrożenia tej sfery życia lub poddania jej drastycznym obostrzeniom, znalazły się na granicy przetrwania. Co zaś najistotniejsze, finansowy zastrzyk dla beneficjentów miał przede wszystkim uratować miejsca pracy osób z poszczególnymi przedsięwzięciami związanych. Dodać jeszcze należy, że dyspozytorzy funduszu nie dystrybuowali pieniędzy do wszystkich zarejestrowanych w naszym kraju podmiotów kulturalnych, lecz o subwencję należało aplikować, wypełniając wniosek, wymagający co najmniej kilku godzin wytężonej, pełnej skupienia pracy. Łatwe to wszystko chyba nie było, skoro po pomoc zgłosiła się wcale nie imponująca liczba 2.246 podmiotów, z czego wymogi formalne umożliwiające rozpatrzenie spełniły 2.064 wnioski.

Fundusz kultury. Jakie były kryteria?

Założenia jednak i poczucie ludzkiej sprawiedliwości wzięły w łeb, gdy okazało się, że kryteria tworzonego w pośpiechu i na polu minowym funduszu preferowały tych, którzy ponieśli duże straty, ale w stosunku do swoich wcześniejszych bardzo wysokich zarobków oraz zwykłe cwaniactwo. Nie uwzględniono przy tym specyfiki funkcjonowania kulturalnej branży oraz środowiska podzielonego przecież już od zarania okresu, kiedy po równych stawkach dla każdego, można było godziwie windować honoraria, często niezależnie od jakości oferty.

Sposób konstruowania funduszu - bez szczególnych konsultacji z przedstawicielami poszczególnych dziedzin kultury - oraz jego rozdysponowania był również konsekwencją, delikatnie mówiąc, nonszalancji, z jaką obecna ekipa rządząca sztukę i artystów traktuje, ale też wieloletnich zaniedbań i zaniechań kultury dotyczących, które obciążają właściwie wszystkie administrujące naszym krajem ugrupowania po 1989 roku. Wychodzi bokiem odpuszczenie sobie edukowania społeczeństwa poprzez sztukę, traktowanie kultury wyłącznie jako pola zdobywania wyborczych punktów i poparcia, czy zrównania rozrywki, nierzadko niskiego lotu z kulturą właśnie, co jest fundamentalnym nieporozumieniem. Ale wystarczy przypomnieć sobie, jacy politycy, partie, rządy i samorządy lansowały, a nawet wspierały publicznymi pieniędzmi występy kabaretów, stand-uperów i tym podobnych, kogo zapraszano do grania podczas niezliczonych dni miast i miasteczek. Ba, można chociażby przywołać, przy jakiej muzyce tańczył i jaką wykorzystywał w swojej kampanii wyborczej w połowie lat 90. uznawany dziś przez wielu za prezydenta znakomitego Aleksander Kwaśniewski...

Nic więc dziwnego, że po wrzuceniu wszystkiego do jednego worka i zastosowaniu zasady: przeżywają silniejsi, tzw. pomoc zderzyła się ze ścianą oburzenia, niezgody oraz tradycyjnej zazdrości i hipokryzji, co zaowocowało jeszcze głębszymi podziałami w artystycznym środowisku i wśród niezmiennie nadaktywnych obserwatorów. Wystarczyło kilka kwot, by rozgrzały się kanały błyskawicznego rozprzestrzenia opinii tyleż drapieżnych, co powierzchownych w mediach społecznych.

Kasa dla celebrytów

Wściekłość wzbudziło dofinansowywanie z pieniędzy podatników przedsiębiorstw firmowanych przez znane twarze. Bo np. 1,89 mln zł miała otrzymać spółka Golec Fabryka zarządzana przez Pawła Golca, z zespołu Golec uOrkiestra. 400 tys. zł przyznano firmie Renata Świerzyńska Bayer Full Impresariat, a zarazem 150 tys. - Bayer Full Sławomir Świerzyński. Na liście znalazły się również takie podmioty, jak m.in. Bajm Andrzej Pietras - 613,5 tys., Radosław Liszewski Radek Weekend - 520 tys., Kamil Bednarek - 500 tys., Grzegorz Hyży - 449 tys., Papa D Paweł Stasiak - 400 tys., Sarsa Music Marta Markiewicz - 348,6 tys., Firma Piotr Kupicha - 232,1 tys., Otto Piloto Media Artur Rojek - 216,3 tys., JS Music Justyna Steczkowska - 180 tys., Cere Katarzyna Cerekwicka - 130,9 tys., Bracia Piotr Cugowski - 121,9 tys., Natasza Urbańska - 111 tys., itd. ...

Jak wyliczono w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wśród 172 podmiotów, które otrzymały najwyższe wsparcie, jest 47 instytucji kultury, 11 organizacji pozarządowych, 53 spółki prawa handlowego i aż 61 podmiotów prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą.

I znowu, istota projektu polegała na tym, że to dotacja celowa, która powinna trafić nie do kieszeni gwiazd, ale do często ledwie wiążących koniec z końcem w tej rzeczywistości pracowników i współpracowników celebryckich firm. Jeżeli nikt nie oszuka na fakturach...

Oliwy do ognia dolał nie potrafiący się powstrzymać przed ironicznymi komentarzami na Twitterze Piotr Gliński, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, który następnie ogłosił, że wstrzymuje wypłaty z Funduszu Wsparcia Kultury do czasu „wyjaśnienia wszelkich wątpliwości”. Z jednej strony było to ugięcie się pod falą hejtu, a może próba podratowania kolejnego kryzysu wizerunkowego rządzących, z drugiej jednak oznacza wydłużenie okresu przelewania z pustego w próżne przez znajdujące się na liście liczne instytucje oraz firmy twórców i scenicznego zaplecza naprawdę potrzebujące natychmiastowego wsparcia.

Chwilę po wrzasku internautów, od kontrowersyjnego funduszu zaczęli odcinać się kolejni artyści. Kazik i Kult napisali o tych, którzy na głośnej liście się znaleźli, m.in. tak: „Nie nam oceniać kto z nich jest w tak tragicznej sytuacji, by rząd o taką zapomogę prosić. Jeśli nie widzą w tym jakiejkolwiek niestosowności, to niech biorą jak dają. My nie prosiliśmy chociaż sytuacja w Kulcie daleka jest od choćby różowej. Niektórzy koledzy już zarabiają w inny sposób dzieląc swój czas na pracę i próby. Właściwie wróciliśmy do czasów gdy zaczynaliśmy. Jeśli chcesz nas wesprzeć to kup naszą ostatnią płytę z CD i DVD z koncertu na Polandrock”.

Na to oświadczenie zareagował współpracujący z zespołem oświetleniowiec, który znalazł się wśród beneficjentów funduszu, Bartłomiej Borcz (jego firma miała otrzymać ponad 30 tys. zł): „Nazywa się tam mnie, oraz moich kolegów, znajomych i przyjaciół z branży ludźmi, którzy wyciągają ręce po kradzione pieniądze. To oszczerstwa w stronę techników, menadżerów, właścicieli klubów, artystów”. Raper Taco Hemingway podkreślił, że osoby „z lukratywnymi kontraktami reklamowymi i pokaźnymi dochodami z tantiem, nie powinny wyciągać dłoni po żadne pieniądze publiczne”. Grzegorz Markowski zaś, po informacji, że managment Perfectu otrzymał 500 tys. zł, wyjaśnił: „Pieniądze te nie są dla mnie, ani członków zespołu, techników, całego naszego teamu. To pieniądze wyłącznie dla manager Perfectu i jej agencji. My jako zespół nie mieliśmy najmniejszego zamiaru starać się o tę dotację. Nie wiedzieliśmy o takich planach. Dlatego bardzo prosimy o niełączenie nas z tą listą”.

Pojawiły się również próby tonowania emocji. Izba Gospodarcza Menedżerów Artystów Polskich podkreśliła, że fundusz jest „pierwszym programem wsparcia, który dostrzegł podmioty działające w obszarze kultury i rozrywki. Jesteśmy zszokowani falą hejtu i niemerytorycznych argumentów wokół Funduszu Wsparcia Kultury. Funduszu, który na wzór podobnych uruchomionych programów już kilka miesięcy temu w innych krajach europejskich, ma pozwolić przetrwać branży wydarzeń. Całość dotacji ma być przeznaczona na pokrycie kosztów działania podmiotów, które do tej pory zajmowały się organizacją wydarzeń w dziedzinie teatru, muzyki i tańca - to nie są pieniądze na kawior i szampana dla gwiazd, tylko pieniądze na przetrwanie dla rzeszy ludzi, których dochody w ciągu ostatnich miesięcy spadły często do zera”. Aktor Antoni Pawlicki, który również prowadzi własną firmę zaapelował m.in. o doprecyzowanie, że wszystkie instytucje ubiegające się o dofinansowanie muszą mieć udokumentowane dochody w stu procentach z działalności artystycznej oraz przyznanie finansowania tylko i wyłącznie na refinansowanie faktycznie poniesionych 50% kosztów kwalifikowanych na działalność artystyczną.

Ministerstwo tłumaczy się kryteriami i algorytmem, a także zapowiada bardzo szczegółowe kontrole rozdysponowania dotacji. Nie da się jednak ukryć, że historia z funduszem znowu niemało powiedziała nam o nas samych. Sławomir Świerzyński, po sprytnym zaatakowaniu funduszu z obu rodzinnych flanek, ponownie pokazał brak klasy pytając, kto tam zna jakiś Kult? Wszystko sprowadza się do tego, że każdą ideę potrafią zdemolować ci, którzy nie widzą niczego niestosownego w nienasyceniu.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki