Gdyby ten sam wódz lub ktoś jego pokroju mógł dzisiaj sprawić to samo w stosunku do Widzewa. I powiedzieć sakramentalne: "No to jak będzie towarzysze? Pomożecie Widzewowi?"
Tak byśmy chcieli, aby Widzew w równie cudowny sposób uniknął degradacji. Będą w Łodzi stadiony, a nie będzie silnych drużyn - straszne! Widzew musi wygrywać jak Zagłębie Sosnowiec. Wtedy jednak prominentni opiekunowie drużyny znad Brynicy stosowali wszelkie dozwolone ówczesnym prawem chwyty, czyli wydawali polecenia w ramach partii od góry do dołu. Zagłębie dzięki takim decyzjom 40 lat temu, dokładnie w święto pracy 1 maja, pokonało Górnika Zabrze 1:0, co bez pomocy sił nieczystych byłoby niemożliwe. Klasa robotnicza była zadowolona. Swoją cegiełkę w ratowanie Zagłębia ufundował też ŁKS, pozwalając się pokonać sosnowiczanom przy al. Unii też 1:0. Towarzysze budujący PRL w siedzibie PZPR przy al. Kościuszki byli dumni, że pomagają w wykonaniu planu.
Seria Zagłębia nie była jedyną szokującą w historii polskiej piłki ligowej. Podobną wymyślili i zrealizowali piłkarze ŁKS z Janem Tomaszewskim na czele. Na półmetku sezonu 1976/77 ŁKS był liderem, mając trzy punkty przewagi nad Pogonią i Śląskiem oraz cztery nad Widzewem. Nie doszło jednak do porozumienia w sprawie wysokości premii za bardzo prawdopodobny tytuł mistrza Polski dla Łodzi i ŁKS zaprezentował odwrotną do Zagłębia serię, przegrywając kolejno z: Szombierkami, Ruchem, Stalą, Widzewem, Górnikiem, Pogonią, Legią... Cała Polska się śmiała...
Nadprzyrodzone zjawiska w ówczesnym futbolu były na porządku dziennym. Z tamtych czasów pochodzi słynne powiedzenie: "niedziela cudów", gdy w jednej niedzielnej kolejce pod koniec sezonu wygrywały drużyny potrzebujące punktów, a przegrywały te ze środka tabeli.
Były też jednak wyjątki od tej reguły. 9 maja 1982 roku w dniu zwycięstwa Śląsk rywalizujący z Widzewem o tytuł mistrza Polski, sensacyjnie przegrał na swoim boisku z Wisłą 0:1, nie wykorzystał nawet karnego. Po latach obrońca wrocławskiej drużyny Henryk Kowalczyk opowiadał mi, że Widzewowi bardziej zależało na tamtym tytule niż wrocławianom. Mieli gracze Śląska dobre serca i głębokie kieszenie, więc pomogli. Nie trzeba było pośrednictwa towarzyszy z partii.
Mistrzem został Widzew, później dotarł do półfinału Pucharu Mistrzów. A teraz Quo Vadis Domine?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?